kandydatem PSL w wyborach prezydenckich, marszałkiem woj. świętokrzyskiego
• Co skłoniło pana, by wejść do świata wielkiej polityki – fascynującego przecież, ale i wymagającego twardego charakteru?
– To polityka do mnie przyszła. Towarzyszyła mi od najmłodszych lat. W moim rodzinnym domu w Błotnowoli mówiło się, że trzeba przede wszystkim być użytecznym, a aktywne podejście do życia, współpraca, pomoc są wielkimi wartościami. Mój dziadek był sołtysem. Założył w naszej wsi pierwszą straż pożarną i koło młodzieżowe „Wici”. Babcia była strażniczką wartości i podpowiadała, że do ludzi trzeba podchodzić po ludzku, a do problemów twardo. Mama udzielała się jako radna w gminie, a tata był mechanikiem, który w wolnych chwilach chętnie wspierał fachową pomocą sąsiadów. W sposób naturalny zaangażowałem się w sprawy społeczne. Rzuciłem się w wir działalności w ZMW i w ochotniczych strażach pożarnych. Pochłonęła mnie praca w samorządach – z ludźmi i dla ludzi. I zgadzam się z tym, że polityka jest sztuką możliwości poprawiania świata, która nigdy się nie kończy.
Cały artykuł dostępny jest na stronie: http://wydawnictwoludowe.
Posiadacze urządzeń z androidem mogą też ściągnąć aplikacje Zielony Sztandar ze Sklepu Play:https://play.google.com/store/