Sejm przyjął rządowy projekt zmian w Otwartych Funduszach Emerytalnych. Za głosowało 232 posłów, przeciw 216, a jeden wstrzymał się od głosu. Wynik o tyle zaskakujący, że żaden z polityków opozycji nie twierdził iż obecne rozwiązania są dobre.
Co więcej, Jarosław Kaczyński skrytykował całość koncepcji OFE, nazywając je największym przekrętem w ostatnim ćwierćwieczu. Również lewica nie broniła ich. A jednak opozycja nie wsparła projektu. Sporo natomiast mówiono o ewentualnej niezgodności z Konstytucją przyjętych rozwiązań, a także o groźbie procesów przegranych przed międzynarodowymi sądami gospodarczymi. Niemało towarzystw należy bowiem do zagranicznych inwestorów. Niektóre ugrupowania przyjęły strategię blokowania debaty, bo trudno inaczej określić 999 poprawek do projektu zgłoszonych przez Solidarną Polskę. Nie głosowano ich, gdyż posłowie przyjęli poprawkę PO, która zawierała całościowy tekst nowelizacji ustawy. W tej sytuacji wszystkie inne poprawki zgłoszone do niej stały się bezprzedmiotowe. Głosowanie poprzedziła bardzo intensywna kampania medialna prowadzona przez obrońców OFE. Trudno się dziwić zaniepokojeniu ekonomistów powiązanych z wielkimi instytucjami finansowymi. Do tej pory bowiem OFE były stadem kur znoszących złote jaja. Biznes spełniał wszystkie marzenia finansistów. Po pierwsze nie wymagał żadnych nakładów. Pieniądze na mocy ustawy same płynęły na konta towarzystw zarządzających funduszami. Specjalnie nie trzeba było troszczyć się o promocję, bo płatnikom w średnim i młodym wieku nie pozostawiono wyboru. Ci, którzy nie wybrali jakiegoś towarzystwa, zostali przydzieleni losowo. Zadaniem funduszy było po prostu administrowanie środkami. Była to działalność zupełnie wolna od ryzyka, gdyż w wyniku złych inwestycji lub krachu na giełdzie, jedynymi poszkodowanymi byli płatnicy składek, czyli przyszli emeryci. Funduszom za błędne decyzje nie groziły żadne kary. Koszt obsługi wyceniono bardzo wysoko, tak jakby chodziło o grę na giełdzie prowadzoną przez najlepszych w świecie maklerów. To płatnicy finansowali bajeczne pobory kierownictwa OFE.
Maszynka do robienia pieniędzy
Nikt przez wiele lat nikt nie interesował się ani tym, jak środki są lokowane, ani czy przynoszą zyski, ani też czy wywindowane koszty obsługi są uzasadnione realiami rynkowymi. A przez 13 lat istnienia 16,4 mln przyszłych emerytów odłożyło w OFE gigantyczne pieniądze – 306 mld zł. W pierwszych latach istnienia, gdy PKB rosło nawet o 7 proc. rocznie, fundusze mogły się pochwalić sporymi zyskami. Potem hossa się skończyła, ale nie dla towarzystw, tylko dla posiadaczy kont. Sporą część środków ulokowano w obligacjach skarbu państwa. Było to działanie przezorne w gorszych czasach, bo to na polskim rynku najbezpieczniejsze papiery wartościowe. Powstała jednak paradoksalna sytuacja, bo pieniądze, które mogłyby służyć budżetowi, powiększały tylko dług publiczny i tak już niebezpiecznie wysoki. Wiosną tego roku przedstawiciele niektórych funduszy zaprezentowali niepokojące prognozy, Stwierdzili, że środków na indywidualnych kontach jest niewiele. Można więc z nich wypłacać świadczenia ograniczone w czasie – na przykład tylko przez 10 lat. Jest to zaprzeczenie idei emerytur, które w samej swojej istocie są świadczeniem dożywotnim. Był to bardzo poważny sygnał, że temu, co dzieje się w funduszach, należy się uważnie przyjrzeć. Po bardzo agresywnej reklamie sprzed lat, kiedy to ubezpieczonym obiecywano wypłaty pozwalające na luksusowe życie, nie było śladu. Czy optymizm wyparował wraz z częścią pieniędzy? W dotychczasowej postaci OFE trudne były do utrzymania. Generowały bowiem zadłużenie finansów publicznych. Rząd był zdeterminowany przeprowadzić zmiany. Zakończą one bezproblemowe funkcjonowanie maszynki do robienia pieniędzy.
Decyzja nie jest ostateczna
Fundamentem zmian jest danie ubezpieczonym prawa wyboru. Będą oni sami decydować, czy trwają przy umowach z OFE, czy też chcą, by całość ich składek wpływała do ZUS. Na podjęcie decyzji będą mieli cztery miesiące od 1 kwietnia 2014 r. Ktoś, kto nie zadeklaruje, że chce oszczędzać w OFE, jego składki automatycznie będą ewidencjonowane na specjalnym subkoncie w ZUS. Decyzja o wyborze nie jest ostateczna. Zagwarantowane są kolejne okresy, w których będzie można ją zmienić. Tzw. okienka transferowe będą otwierane co cztery lata, z tym, że pierwsze dwa lata po wprowadzeniu nowych rozwiązań. Intencją ustawodawcy jest, by ubezpieczeni dokonywali wyborów po starannym namyśle i przy pełnej znajomości pozytywnych i negatywnych skutków finansowych rozmaitych rozwiązań. Zdecydowanie sprzeciwia się natomiast grze na emocjach. Stąd też zakaz reklamowania się funduszy w okresach przed okienkami transferowymi. Dotychczasowe doświadczenia z reklamami są bowiem niedobre. Większość była nierzetelna. Obiecywano korzyści nie do osiągnięcia nawet przy najlepszej koniunkturze. Obecnie, w warunkach zaostrzonej konkurencji między funduszami, trudno zaś liczyć na większą rzetelność. Za złamanie zakazu reklamy będzie grozić kara w wysokości do 3 mln zł. – Zmiany w OFE są niezbędne do funkcjonowania systemu emerytalnego i państwa – mówił w Sejmie minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz. Proponujemy te rozwiązania w poczuciu odpowiedzialności za obecnych i przyszłych emerytów, w poczuciu odpowiedzialności za finanse publiczne i za rynki kapitałowe, za całą sferę, która dotyczy funkcjonowania i życia, odkładania pieniędzy na starość i korzystania z niej.
Świadczenia wypłaci ZUS
Ekonomiści i politycy lobbujący za OFE twierdzą, że państwo zagarnia prywatne pieniądze. Nie precyzują tylko, czy chodzi o prywatne pieniądze przyszłych emerytów, czy o te będące w dyspozycji funduszy. Istotą posiadania jest możliwość zarządzania środkami, a co zwykły płatnik miał do powiedzenia w tej sprawie? Natomiast hasło – rząd rabuje pieniądze przyszłych emerytów brzmi sugestywnie. I nie ważne, że ma mało wspólnego z rzeczywistością. Inna będzie polityka inwestycyjna. Z OFE do ZUS mają zostać przeniesione obligacje skarbu państwa. W te papiery jak i inne instrumenty dłużne gwarantowane przez państwo OFE nie będą mogły inwestować. Nowe przepisy nakazują funduszom, by aż 75 proc. zgromadzonych środków było trzymanych w akcjach, później limit ten będzie stopniowo obniżany i w 2018 r. przestanie obowiązywać. Przez 10 lat przed osiągnięciem wieku emerytalnego środki OFE mają być stopniowo przenoszone na fundusz emerytalny FUS i ewidencjonowane na prowadzonym przez ZUS subkoncie (tzw. suwak bezpieczeństwa). Wypłatą emerytur zajmie się ZUS. Po osiągnięciu wieku emerytalnego środki, stanowiące podstawę wyliczenia świadczenia, będą przez trzy lata podlegać dziedziczeniu. Na zmianach w OFE stracą właściciele towarzystw i kadry kierownicze, ale wydaje się, że zarobiły przez minione lata wystarczająco dużo. Na większą uwagę zasługują wątpliwości dotyczące wpływu nowych rozwiązań na giełdę. OFE są dużymi graczami. Jeżeli będą musiały dla uzyskania płynności finansowej w krótkim czasie pozbywać się wielu akcji, to rzeczywiście może to doprowadzić do bessy. Takim spadkom można zapobiegać i jest to zadanie dla resortu finansów.
Zmniejszy się dług publiczny
Ocenia się, że po wprowadzeniu zmian o ponad 15 mld zł zmniejszy się dziura w funduszu ubezpieczeń społecznych. Jednocześnie dług publiczny spadnie o 8 proc. PKB, czyli o 150 mld zł. Są to szacunki, ale pokazujące, o jakie koszty chodzi i jak istotne jest zreformowanie OFE dla uzdrowienia finansów publicznych. System kapitałowy w dotychczasowym kształcie był zdecydowanie za drogi. Tak naprawdę żadne państwo, które go wprowadziło, nie było w stanie go udźwignąć. Polska jest kolejnym krajem, który się z niego wycofuje, choć na razie nie do końca. Czy ten system w ogóle przetrwa, zależy to od samych Polaków. To oni zdecydują, czy w nim pozostaną, czy też z niego wyjdą.
Teresa Hurkała