Zapewnienie odpowiedniej ilości mocy i tania energia będą decydować o możliwościach rozwoju kraju, jego bezpieczeństwie energetycznym i konkurencyjności naszej gospodarki. Nie będzie to łatwe, bo musimy dostosować naszą energetykę do unijnych wymogów związanych z ochroną klimatu.
Wdrażany przez Unię pakiet klimatyczno-energetyczny zobowiązuje kraje członkowskie, by do 2020 r. poprawiły o 20 proc. efektywność energetyczną, zmniejszyły o 20 proc. emisję CO2 oraz zwiększyły udział energii odnawialnej w całkowitym bilansie mocy do 20 proc. Udało się nam wynegocjować 15 proc. udział zielonej energii w naszym bilansie. Nie zwalnia nas to z działań, które po 2020 r. zwiększą jej wkład do wymaganych 20 proc. W kolejnych latach Unia chce pójść dalej w redukcji emisji dwutlenku węgla. Kryzys sprawił, że taka polityka ma coraz więcej przeciwników. Przekonują, że Europa, która odpowiada za mniej niż 10 proc. światowej emisji CO2, powinna zaczekać aż takie działania podejmą tak poważni emitenci zanieczyszczeń, jakimi są Chiny, Indie, USA czy Rosja. Inaczej gospodarka starego kontynentu straci na konkurencyjności. W Polsce produkcja energii zdominowana jest przez węgiel kamienny (51 proc.) i brunatny (32 proc.). I to on pozostanie głównym nośnikiem energii. Z elektrowni konwencjonalnych nie możemy zrezygnować, ale musimy je modernizować, na co potrzebne są ogromne środki. Szacuje się, że w ciągu najbliższych lat powinniśmy przeznaczyć na te inwestycje co najmniej 52 mld euro. Musimy też inwestować w odnawialne źródła energii. Wynika to nie tylko z unijnych uregulowań, ale i z konieczności uzupełnienia bilansu energetycznego. Inaczej grozi nam deficyt mocy w latach zanim zostanie uruchomiona siłownia jądrowa. Ma zacząć wytwarzać prąd z atomu w 2024 r. Oznacza to, że musimy już teraz zwiększać dostawy mocy z OZE. W Niemczech zielona energetyka daje już 27 tys. MW, w Hiszpanii -21 tys., we Francji i Wielkiej Brytanii – ponad 5 tys. MW. Ten ostatni kraj, podobnie jak Dania, inwestuje ogromne środki w budowę morskich farm wiatrowych. U naszego zachodniego sąsiada już 20 proc. energii pochodzi z OZE.
W 2010 r. Polska osiągnęła 9,5 proc. udział energetyki odnawialnej w bilansie energetycznym. Daleko więc nam do poziomu, jaki ma zielona energetyka w Niemczech czy w Hiszpanii. By mogła się ona u nas rozwijać, potrzebny jest system jej wsparcia –tak finansowego jak i organizacyjno-prawnego. I taki system został opracowany. Ministerstwo gospodarki przygotowało projekt mechanizmów wsparcia dla wytwórców energii ze źródeł odnawialnych i biogazu rolniczego. Przyjęto, że najistotniejszym kryterium oceny wsparcia będą koszty. W pierwszej kolejności będzie adresowane do tych technologii, które charakteryzują się największą stabilnością oraz najniższym kosztem wytwarzania energii. Utrzymany zostanie obecny system wsparcia dla istniejących instalacji, co daje gwarancję poszanowania praw nabytych. System wsparcia dla już funkcjonujących projektów ma uwzględniać faktycznie ponoszone nakłady finansowe i potwierdzać równocześnie rynkowy charakter świadectw pochodzenia. Łączny okres wsparcia będzie wynosił 15 lat, jednak nie dłużej niż do 31 grudnia 2021 r. Opłata zastępcza zostanie zamrożona na poziomie z 2013 r. Będzie to więc 297,4 zł za MW. Uwzględniono możliwość skorzystania z nowych rozwiązań, gdy wynika to z rachunku ekonomicznego. Projekt zawiera regulacje, które wpłyną korzystnie na rozwój tzw. energetyki prosumenckiej. Jest to dobry sposób na zaspokajanie własnych potrzeb energetycznych przez odbiorców przy stosunkowo niewielkich nakładach. Wszyscy wytwórcy będą mieli prawo do świadectw pochodzenia w ilości odpowiadającej wytworzonej energii. Z systemu wsparcia zostaną wyłączone instalacje o łącznej zainstalowanej mocy przekraczającej 1 MW, wykorzystujące hydroenergię. W przypadku instalacji spalania wielopaliwowego wsparcie będzie ograniczone do poziomu średniej energii wytworzonej w latach 2011-2012, a ilość świadectw pochodzenia zostanie zredukowana do 0,5 MWh.
Prąd na aukcji
By zachować pełną przejrzystość, konkurencyjność i płynność rynku praw majątkowych, nałożono obowiązek obrotu świadectwami pochodzenia na Towarowej Giełdzie Energii S.A. Do rozstrzygnięcia pozostaje jego wysokość. Przewidziano uiszczenie opłaty zastępczej w sytuacji, gdy cena świadectwa pochodzenia na TGE będzie niższa niż 75 proc. wartości tej opłaty przez okres co najmniej jednego miesiąca. Wszyscy obecni wytwórcy energii elektrycznej (oprócz instalacji spalania wielopaliwowego oraz elektrowni wodnych powyżej 1 MW) będą mieli wybór, czy pozostać przy dotychczasowych zasadach wsparcia, czy też przystąpić do nowego systemu aukcyjnego. Na decyzję będą mieli dwa lata, licząc od daty wejścia w życie nowych przepisów. Wytwórca energii z odnawialnych źródeł będzie miał obowiązek jej sprzedaży po ustalonej cenie, nawet gdy jej cena rynkowa będzie wyższa. Jeśli postąpi inaczej, będzie musiał zwrócić otrzymane do tej pory środki pomocowe. Elementem aukcji będzie cena referencyjna za jednostkę energii elektrycznej, uwzględniająca zainstalowaną moc lub wydajność wytwarzania biogazu rolniczego. Chodzi o to, by wyeliminować zmowy cenowe, tym samym zminimalizować ryzyko nadmiernego wsparcia. Oferty przekraczające cenę referencyjną zostaną odrzucone. Nowe instalacje, z wyłączeniem tych o mocy powyżej 50 MWe wytwarzające energię z biomasy oraz ze spalania wielopaliwowego, będą objęte mechanizmem aukcji. Minimum 1/4 środków przeznaczonych będzie na zakup energii z instalacji lub biogazu rolniczego w przedziale mocy powyżej 40 kWe do 1 MWe, a w produkcji biogazu powyżej 160 tys. m3 na rok do 4 mln m3 na rok. Przyjęto, że kryterium wyboru projektów będzie cena za wytworzoną 1 MWh energii lub 1 m3 biogazu rolniczego.
Cena niezmienna przez 15 lat
W aukcji mogą uczestniczyć przedsiębiorcy oferujący projekty wykorzystujące urządzenia nie starsze niż 4 lata i nie korzystające dotychczas ze wsparcia inwestycyjnego. Te ograniczenia nie będą dotyczyły w przypadku ich modernizacji. Ale postawiono warunek – inwestycja dała przyrost mocy i do wytwarzania energii nie wykorzystuje się biomasy i spalania wielopaliwowego. Cena ustalona podczas aukcji pozostaje niezmienna przez 15 lat od rozpoczęcia produkcji. Wytwórca będzie miał obowiązek sprzedaży energii po tej cenie, nawet gdy na rynku jest ona wyższa. Ilość energii lub biogazu będzie ustalało ministerstwo gospodarki z uwzględnieniem zapotrzebowania oraz górnej granicy kosztu systemu wsparcia dla projektów zaakceptowanych na aukcji. Te, które będą ubiegać się o udział w niej, podlegają procedurze prekwalifikacji. Ma to umożliwić rozpoczęcie inwestycji zaraz po wygraniu aukcji. Wymogiem jest, by inwestycja była zgodna z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego. Musi mieć też zapewniony dostęp do przyłączy i udokumentowane możliwości sfinansowania przedsięwzięcia. Konieczne jest ponadto uzyskanie pozwolenia środowiskowego i przedstawienie harmonogramu realizacji inwestycji. Procedurę prekwalifikacji nadzoruje Urząd Regulacji Energetyki. Przyjęto zasady odwoływania się od jego decyzji.
Prosument bez koncesji
Istotne jest to, że projekt wsparcia OZE wprowadza rozwiązania umożliwiające rozwój energetyki prosumenckiej. Wytwórca energii przeznacza ją na zaspokojenie własnych potrzeb. Zwolniony będzie z obowiązku prowadzenia działalności gospodarczej i z obowiązku uzyskania koncesji na wytwarzanie prądu w mikroinstalacji. Nadwyżki będą kupowane po cenie stanowiącej 80 proc. średniej ceny na rynku. Wprowadzone zostaną ułatwienia związane z przyłączeniem mikroinstalacji do sieci. Przygotowany przez ministerstwo gospodarki projekt mechanizmów wsparcia dla wytwórców energii elektrycznej z odnawialnych źródeł umożliwi Polsce osiągniecie unijnego wymogu dotyczącego udziału zielonej energetyki w ogólnym bilansie mocy. Przyniesie też oszczędności. Ocenia się, że koszty wsparcia będą o połowę niższe od tych, które wynikają z obowiązujących obecnie przepisów.
Teresa Hurkała