Rozmowa z LUCJANEM ZWOLAKIEM, prezesem Agencji Rynku Rolnego
• Panie Prezesie, 7 lutego rozpoczęła się kampania „Trzy znaki smaku”. Czy XVII Międzynarodowe Targi Gastronomiczne Euro to pierwszy etap jej promowania?
– To przede wszystkim jest jeden z przejawów uczestniczenia Agencji Rynku Rolnego w zakresie realizacji kampanii „Trzy znaki smaku”. Ma ona trwać 3 lata, a jej budżet wynosi około 4 mln euro. Finansowana jest w połowie ze środków Komisji Europejskiej i z budżetu państwa.
• Jaki jest cel tej kampanii?
– Jej celem jest zapewnienie konsumenta o wyjątkowości i jakości produktów z unijnymi certyfikatami. To także bogata tradycja, która wiąże się z regionem ich wytwarzania. W dobie wielu doniesień medialnych na temat fałszowania żywności, produkty z unijnej listy są gwarancją bezpieczeństwa żywności.
• Czego nowego, dzięki tej kampanii, dowie się konsument?
– Jedną z zalet jest uzyskanie informacji o produktach regionalnych, tradycyjnych, ekologicznych. Konsument nie do końca ma usystematyzowane informacje na temat wyrobów ze znakiem Chroniona Nazwa Pochodzenia, Chronione Oznaczenie Geograficzne, Gwarantowana Tradycyjna Specjalność. Chcemy upowszechnić te znaki, zbudować świadomość Polaków na temat ich znaczenia i wartości. Drugą korzyścią tej kampanii jest fizyczna styczność konsumenta z produktem będącym w systemie – zapoznanie się z jego smakiem, walorami, miejscem pochodzenia i tradycją.
• Tak, aby potem konsument był zainteresowany jego nabyciem.
– I tu niestety pojawia się trudność. Trudno nabyć takie produkty, ponieważ skala produkcji jest niewystarczająca lub dystrybucja jest ograniczona. Osoba przekonana do danego smaku, jego walorów odżywczych, sposobu wytwarzania, nie mając możliwości zakupu traci po pewnym czasie zainteresowanie wyrobem. Wie, że istnieje dobry produkt, ale nie ma możliwości go kupić. Przenosi więc swoje preferencje na inne produkty spoza systemu.
• Z czego wynika ten brak dostępności?
– W wielu przypadkach produkcja jest mała, bo nie ma wystarczającej ilości odbiorców. Z drugiej strony, nawet jeśli znajdzie się już konsument chętny zakupić produkt, to bardzo często jest on niedostępny ze względu na ograniczone możliwości dotarcia. Jakiś czas temu w ramach Działania 133 Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich chcieliśmy zachęcić producentów oscypka z Podhala do przeprowadzenia szerokiej akcji promocyjnej. Obiecaliśmy im nawet, że większość działań informacyjnych będzie po stronie Agencji Rynku Rolnego, górale mieli jedynie złożyć wniosek. Ze zdziwieniem usłyszeliśmy negatywną odpowiedź i argumentację, że nie jest im potrzebna promocja. A to dlatego, że już bez niej nie nadążają z zaspokojeniem zapotrzebowania na oscypki. Protestowali też, że jeżeli mają utrzymać walory swojego dziedzictwa nie mogą zwiększyć ilości produkcji. I to również ważna kwestia, która właściwie dotyczy większości produktów zarejestrowanych na unijnej liście. Wśród nielicznych wyjątków jest rogal świętomarciński, którego produkcja może być masowa.
• Jak zatem Agencja zamierza rozwiązać ten problem?
– Część przekazu kampanii skierowana jest do pośredników, czyli dystrybutorów artykułów spożywczych, hurtowników, kupców detalicznych. Chcemy ich poinformować o zaletach wynikających z uczestnictwa w unijnym systemie ochrony produktów regionalnych i tradycyjnych. Należy pamiętać także o jednej ważnej rzeczy. Otóż większość produktów posiadających oznaczenia systemów, udostępniana i dystrybuowana jest regionalnie. Tego typu wyroby powinny być nieodłącznym elementem bogactwa danego regionu, atrakcją kulinarną dla turystów. Musimy budować świadomość, że oscypek najlepszy jest na Podhalu, rogal świętomarciński w Poznaniu, a ser koryciński na Podlasiu.
• Wróćmy jeszcze do konsumenta. Czy będzie on musiał zapłacić więcej za produkt z oznaczeniami?
– Aby wytworzyć produkty wysokiej lub bardzo wysokiej jakości musi być spełnionych szereg warunków. Na walory i powtarzalność smaku wpływ ma, np. przechowywanie produktu, dokładny dobór surowców, naturalne uwarunkowania regionu, czas produkcji i wiele innych. To wszystko powoduje, że wyrób jest droższy, ale nie są to jakieś kolosalne różnice. Dlatego polscy konsumenci są coraz bardziej skłonni zapłacić więcej za żywność, która gwarantuje smak, autentyczność i bezpieczeństwo. I to na dodatek za żywność produkowaną w Polsce!
• Polska ma 36 produktów zarejestrowanych na unijnej liście. To dużo czy mało?
– W stosunku do możliwości polskiego rynku, skali naszej produkcji i bogatej tradycji kulinarnej liczba ta rzeczywiście jest ograniczona. Ale pamiętajmy, że członkiem Unii Europejskiej jesteśmy stosunkowo krótko. Dopiero niedawno nastąpiło upowszechnienie wiedzy o tych możliwościach. Ponadto zarejestrowanie produktu na liście wymaga spełnienia wielu restrykcyjnych kryteriów. Przede wszystkim produkcja trwać powinna odpowiednio długo, musi być powtarzalna i opłacalna. Bo samo oznaczenie bez możliwości produkcyjnych stawia pod znakiem zapytania sens istnienia systemów. Musimy także rygorystycznie zadbać o to, aby jakość produktów była niepodważalna. Konsument nie może się zawieść!
Dorota Olech