Konklawe złożone ze 115 kardynałów, dokonało – po pięciu tajnych głosowaniach – wyboru nowego papieża. Został nim 76-letni kardynał z Buenos Aires, prymas Argentyny, przedstawiciel słynnego zakonu Jezuitów, Jorge Mario Bergoglio. Przyjął on, po raz pierwszy w historii, imię papieskie Franciszek, nawiązujące do chrześcijańskiej cnoty ubóstwa, jakiej symbolem w Kościele Katolickim jest święty Franciszek z Asyżu.
To było ogromne zaskoczenie, gdyż wielkimi przegranymi okazali się „murowani” kandydaci – kardynałowie z Włoch, Brazylii i USA . Ale Włosi szybko zaakceptowali nowego papieża, gdyż pochodzi on z rodziny argentyńskiej o włoskich korzeniach. No i od pierwszych minut okazał się bezpośrednim, kontaktowym, niekonwencjonalnym człowiekiem o dużym poczuciu humoru.
Po słynnych słowach „habemus Papam” wypowiedzianych na balkonie bazyliki watykańskiej, wystąpił z krótkim przemówieniem nowy lider religijny. „Kardynałowie poszli na koniec świata, żeby wybrać nowego papieża” powiedział stu tysiącom wiernych zebranych na Placu św. Piotra w Rzymie i milionom przed telewizorami, co wzbudziło ogromne poruszenie i aplauz. Od razu zjednał sobie sympatię i życzliwość prawie wszystkich z pięciu tysięcy dziennikarzy, którzy w tak ogromnej liczbie zjechali się do Rzymu.
To pierwszy od 1272 lat papież spoza Europy. „Zaczynamy tę drogę Kościoła w Rzymie, biskup i lud razem, drogę braterstwa, miłości, zaufania między nami” – powiedział Franciszek I do zgromadzonych. Następnie poprosił ich o modlitwę za siebie i pobłogosławił wszystkich na Placu św. Piotra i osoby przed telewizorami. Wreszcie wezwał do modlitwy za swojego emerytowanego poprzednika Benedykta XVI.
Na spotkaniu z dziennikarzami w Auli Pawła VI odnosząc się do swojej pozycji w Kościele jako papieża stwierdził, że jest następcą apostoła Piotra, który został wybrany dzięki Duchowi Świętemu, aby służyć. Dał również do zrozumienia, że to nie następca świętego Piotra, ale Chrystus jest sercem i centrum Kościoła.
Jakie ma poglądy?
Chyba dużo o nowym papieżu, jego wizji Kościoła i społeczeństwa mówi jego imię. Jeden z watykanistów wypowiadał się w telewizji, że Franciszek I, ten poetycko wrażliwy duchowny, może być jak świeży powiew przywracający zainteresowanie Chrystusowym ubóstwem, życiem wykluczonych i ubogich, ekumenizmem i wznawiający wśród milionów ludzi pogłębianie wiary.
A przede wszystkim jest on od lat konsekwentnym krytykiem neoliberalizm i globalizacji, jako zjawisk ekonomicznych, które bezwzględnie niesprawiedliwe i rozwarstwiają społeczeństwa na coraz bardziej bogacące się i beznadziejnie biedniejące. „W Buenos Aires nadal nie wypleniono niewolnictwa. Przybiera różne formy, ale trwa” – mówił niedawno kardynał Jorge Mario Bergoglio. Od lat jako zwykły ksiądz-zakonnik, jako biskup, jako prymas Argentyny był przeciwnikiem in vitro, małżeństw gejowskich, wyświęcaniu kobiet, był za utrzymaniem celibatu. Jest zwolennikiem Kościoła, który wychodzi na ulice, „choć naraża się tam na wypadki drogowe”, jak powiedział żartobliwie w jednym z wywiadów. Już jako kardynał zamiast przestronnej, bogatej rezydencji wybrał skromne dwupokojowe mieszkanie, sam robił zakupy i przyrządzał sobie posiłki. Zrezygnował ze służbowej limuzyny, wolał podróżować metrem i autobusami, dzięki czemu miał bliższy kontakt ze zwykłymi ludźmi, lepiej poznawał ich problemy życiowe. Odwiedzał często fawele, dzielnice nędzy na obrzeżach Buenos Aires oraz innych większych miast. Wspierał ich często materialnie. Utwierdzał się w przekonaniu, że misją Kościoła jest organizowanie i niesienie pomocy ubogim i wykluczonym.
Nowy Ojciec Święty wprowadzi do Watykanu pozaeuropejskie spojrzenie na świat i żywą południowoamerykańską wiarę w Boga. To będzie otwarty pontyfikat, którego priorytetem stanie się wzrost znaczenia tradycyjnej rodziny oraz ochrona życia ludzkiego od narodzenia do naturalnej śmierci. Franciszek I będzie bronił tradycyjnych wartości i nauk moralnych Kościoła Katolickiego. Jako prymas Argentyny kierując się dobrem dziecka odmawiał prawa do adopcji parom homoseksualnym. Ale też ostro gromił księży, którzy chcieliby odmówić chrztu jakiemukolwiek dziecku. Pod tym względem nowy papież pozostanie konserwatystą.
Fragmenty niezwykłego życiorysu
Jorge Mario Bergoglio urodził się 17 grudnia 1936 roku w rodzinie robotniczej jako jedno z pięciorga dzieci, a rodzice jego byli emigrantami z Włoch. Ojciec był kolejarzem. Do dziś żyjący w dzielnicy Flores-Buenos Aires koledzy z dzieciństwa wspominają, że wówczas niczym szczególnym się nie wyróżniał. Był przeciętnym uczniem technikum chemicznego i chętniej kopał piłkę po podwórkach aniżeli przykładał się do książek. Nagła przemiana nastąpiła, gdy miał 17 lat ogłosił, że rezygnuje z planów studiowania chemii i wstępuje do zakonu. Także przemienił się w książkowego mola. Nadal spotykał się z nami, ale już ciągle gdzieś się spieszył. Literatura stała się jego pasją do tego stopnia, że po latach został jej wykładowcą na jezuickim uniwersytecie w Buenos Aires. Pasja do piłki nożnej została. Już jako kardynał Borgoglio był zadeklarowanym kibicem miejscowego klubu San Lorenzo. Do dziś ma klubową koszulkę z podpisami piłkarzy i pieczołowicie przechowuje kartę kibica o numerze 88235N.
Ukończył seminarium duchowne w Villa Devoto koło Buenos Aires. Postanowił iść drogą św. Ignacego Loyoli i 11marca 1958 roku wstąpił do zakonu jezuitów, który ma tak wielkie zasługi w ewangelizacji Argentyny. Należy wspomnieć misje jezuickie – misiones, niezwykły eksperyment duszpasterski wśród ludności tubylczej, po których pozostały imponujące barokowe kościoły. Młody kleryk zdobył wszechstronne, solidne wykształcenie. Studiował w Chile nauki humanistyczne oraz w Niemczech. 13 grudnia 1969 roku przyjął święcenia kapłańskie. Pełnił wiele ważnych funkcji w zakonie jezuitów, m.in. mistrza nowicjatu w Villa Barilari, rektora Colegio Maximo San Jose w San Miguel – dwukrotnie oraz prowincjała Argentyny. W maju 1992 roku ksiądz Bergoglio został mianowany biskupem pomocniczym Buenos Aires. Przez lata dał się poznać z głębokich merytorycznych wystąpień na forum Kościoła Powszechnego. Uczestniczył w sesjach Światowego Synodu Biskupów w Watykanie. Jorge Mario Bergoglio uważa, że największym zagrożeniem dla kleru jest „duchowa światowość”, brak skromności i karierowiczostwo. W uznaniu zasług i wierności Kościołowi Ojciec Święty, Jan Paweł II w lutym 2001 roku wyniósł go do godności kardynalskiej przydzielając mu tytularny kościół św. Roberta Bellarmina w Rzymie.
Wybierając się na uroczystość do Rzymu poprosił wiernych, by zamiast przylatywać tam na uroczystość otrzymania kapelusza kardynalskiego, pieniądze przeznaczone na bilety ofiarowali biednym.
Papież Franciszek I od lat jest słaby zdrowotnie, gdyż ma tylko jedno płuco, co mu utrudnia życie. Niezwykle ważną cechą J.M. Bergoglio jest umiejętność zarządzania. Według opinii argentyńskich hierarchów i działaczy katolickich nowy papież potrafi podejmować decyzje i wciągać do współpracy ludzi kompetentniejszych od niego w różnych dziedzinach. Umie pracować zespołowo. Wszelką działalność ułatwia mu biegła znajomość języków – włoskiego, hiszpańskiego i niemieckiego.
Ważnym zdaniem pontyfikatu Franciszka I jest prowadzenie w świecie nowej ewangelizacji oraz walka o godność i polepszenie warunków życia milionów ludzi żyjących w nędzy i wykluczonych, ale jest to temat na odrębną publikację.
Jerzy Wojciewski