Po ciężkiej chorobie nowotworowej, 23 stycznia br. zmarł w warszawskim szpitalu na Woli ksiądz kardynał Józef Glemp, prymas senior. Przy jego śmierci był obecny rodzony brat Jan. Opowiedział później, że prymas odchodził z tego świata spokojnie, we śnie. Do swoich bliskich powiedział, że życzy im powodzenia, a do Polaków, żeby trzymali się razem. Był prymasem w przełomowym okresie historii Polski i Kościoła Katolickiego. Prowadził polski Kościół w nadzwyczaj trudnych politycznie i społecznie czasach. I to mu się udało, choć nie bez kłopotów.
Nominację na Prymasa Polski przyjął 7 lipca 1981 roku, półtora miesiąca po śmierci ks. kardynała Stefana Wyszyńskiego i dwa miesiące po zamachu na Jana Pawła II. Ale nim to nastąpiło wygrał swoisty ranking – otóż prymas Stefan Wyszyński w liście do papieża Jana Pawła II wskazał trzech kandydatów na swojego następcę: arcybiskupa Bronisława Dąbrowskiego, abp. Jerzego Strobę i abp. Józefa Glempa. A papież zdecydował się na Józefa Glempa, który był od lat wiernym uczniem prymasa Wyszyńskiego. Prymas Józef Glemp wykazał się należytą służbą Kościołowi w trudnych czasach Polski Ludowej będącej pod kuratelą Moskwy, tak jak jego poprzednik Prymas Tysiąclecia, kardynał Stefan Wyszyński.
Pięć miesięcy po objęciu urzędu Prymasa Polski przez kardynała Glempa wprowadzono w Polsce stan wojenny. Tego samego dnia, tj. 13 grudnia 1981 roku wieczorem w kościele Matki Bożej Łaskawej w Warszawie wygłosił słynne kazanie-przemówienie, w którym Polacy usłyszeli takie słowa: „Kościół broni każdego życia, a więc w stanie wojennym będzie wołał, gdzie tylko może, o spokój, o zaniechanie gwałtu, o zażegnanie bratobójczych walk. Nie ma większej wartości nad życie ludzkie, dlatego sam będę wołał o rozsądek nawet za cenę narażenia się na zniewagi i będę prosił, nawet gdybym miał iść boso i na kolanach błagać – nie podejmujcie walki Polak przeciwko Polakowi…”
Równocześnie prymas Glemp roztoczył parasol ochronny nad represjonowanymi, którzy szukali schronienia w Kościele. Niedopuszczenie do rozlewu krwi, zachowanie trwałej substancji narodu i kościoła to były priorytety tak kardynała Wyszyńskiego jak i kardynała Glempa Ale część środowisk opozycyjnych i organizacji emigracyjnych oraz niektórzy duchowni ostro go atakowali za kompromisowość wobec władz. Co bardziej nerwowi nazywali prymasa „towarzyszem Glempem”. Po kilku latach zmienili zdanie i przepraszali Prymasa. Uświadomili sobie, że inna postawa nie byłaby ani możliwa, ani skuteczna. Tym sposobem Kościół stał się mediatorem w rozmowach między „Solidarnością” a władzą. Warto przypomnieć niezwykle cenną wówczas inicjatywę kardynała Glempa – otóż chcąc konkretnie służyć wsparciem i opieką prześladowanym podczas stanu wojennego powołał Prymasowski Komitet Pomocy Osobom Pozbawionym Wolności i Ich Rodzinom
Ale później przedstawiciele Kościoła odegrali znaczącą rolę w przygotowaniach i przebiegu obrad okrągłego stołu, których rezultatem były wybory 4 czerwca 1989 roku. Osobiście kardynał Glemp ma piękną, czystą kartę w PRL. Przez 15 lat Służba Bezpieczeństwa próbowała go na różne sposoby, różnymi metodami skłonić do współpracy, ale daremnie – był pryncypialny i się nie ugiął.
Prymas J. Glemp nie miał charyzmy kardynała St. Wyszyńskiego, ale jak na trudne politycznie czasy, w których przyszło mu działać, wykazywał się wyjątkowymi zdolnościami mediacyjnymi, za co był przez biskupów ceniony, a przez ówczesne władze szanowany. „Ksiądz Prymas Józef Glemp musiał wypracować poniekąd nowy styl rządzenia w Kościele – pisał parę dni temu ksiądz arcybiskup Sławoj Leszek Głódź – przewodził przecież Kościołowi w Polsce w czasach przemian ustrojowych – wówczas kiedy rodził się konkordat, Konstytucja oraz zupełnie nowy sposób obecności Kościoła w relacjach z państwem i w rzeczywistości publicznej. „Wiele lat później doprowadził do przyjęcia przez Polski Episkopat pozytywnego stanowiska wobec integracji Polski z Unią Europejską. Jeszcze przed przejściem na emeryturę w 2006 roku zaangażował się w sprawę wielkiej wagi – w budowę Świątyni Opatrzności Bożej na warszawskim Wilanowie, jako pomnika Konstytucji 3 maja który będzie dziejową powinnością, narodowym wotum, dziękczynieniem za odzyskaną na nowo wolnością i za Bożą Opatrzność nad naszym krajem. Przypomnę, że prymas Glemp z inicjatywą tą wystąpił w 1996 roku w trakcie uroczystych obchodów 400-lecia stołeczności Warszawy. Swoją argumentacją i uporem zjednał sobie wielu sojuszników i dwa lata później Sejm przyjął uchwałę wyrażającą aprobatę i poparcie dla projektu.
Kto dziś pamięta, że to dzięki prymasowi Glempowi stoi dziś krzyż w Katyniu? W 1988 roku Józef Glemp z nominacji Watykanu został wysłany na obchody 1000-lecia chrztu Rusi. Był prawdopodobnie od czasów napoleońskich pierwszym hierarchą katolickim, który oficjalnie dotarł do Moskwy. W stolicy ówczesnego Związku Radzieckiego odbył rozmowę z ministrem spraw zagranicznych Andriejem Gromyką, podczas której upominał się o prawa dla Polaków mieszkających w tym kraju. Spotkał się także z kierownikiem Urzędu ds. Wyznań w Radzie ds. Religii ZSRR, Konstantinem Charczewem, od którego domagał się zgody na postawienie krzyża w Katyniu. I… uzyskał pozwolenie.
Kardynał prymas Józef Glemp odszedł z tego świata do Pana w opinii powszechnie szanowanego, bezkompromisowego, pracowitego, sumiennego i rzetelnego człowieka. Był Metropolitą Warszawskim i Gnieźnieńskim, opiekował się jako kustosz relikwiami św. Wojciecha, był doktorem obojga praw oraz doktorem honoris causa 10 wyższych uczelni w kraju i za granicą, że przez 23 lata był przewodniczącym Konferencji Episkopatu Polski. W pamięci środowisk samorządowych zapisał się jako inicjator i uczestnik spotkań „Miast Papieskich” oraz został kawalerem… Orderu Orła Białego.
Ksiądz prymas Józef Kardynał Glemp został pochowany w warszawskiej archikatedrze św. Jana Chrzciciela, co zapisał w swoim testamencie, obok księdza prymasa Augusta kardynała Hlonda i Prymasa Tysiąclecia ks. kardynała Stefana Wyszyńskiego.
Jerzy Wojciewski