PSL chce wyrzucić śmieciową żywność ze szkół. Ludowcy złożyli w sejmie projekt ustawy, który ogranicza sprzedaż niektórych produktów żywnościowych zawierających szkodliwe dla zdrowia i rozwoju dzieci substancje. Idea jest prosta zamiast chipsów i batonów – owoce i warzywa.
W szkołach także podstawowych, dzieci mogą kupić dowolna ilość produktów w których skład wchodzą sztuczne barwniki, chemiczne polepszacze smaku i gigantyczne ilości cukru. Na efekty takich diet nie trzeba długo czekać. Aż 30 proc, 11-latków ma nadwagę. To nie tylko mankament estetyczny, ale przede wszystkich problem zdrowotny. Złe odżywianie prowadzi do osłabienia odporności i sprzyja chorobom cywilizacyjnym takim jak: miażdżyca, nadciśnienie tętnicze, osteoporoza. Światowa Organizacja Zdrowia ogłosiła, że otyłość jest chorobą cywilizacyjną groźniejszą niż AIDS. Dlatego PSL w trosce o zdrowie dzieci chce wprowadzić szereg zmian, które powinny poprawić sytuację.
– Ustawa, którą proponujemy jest ważna nie tylko dla dzieci, ale również dla rodziców. Szkoła ma uczyć, edukować, a żywienie, zdrowy styl życia to także edukacja i misja szkoły – przekonywał na konferencji prasowej w Sejmie przewodniczący Klubu Parlamentarnego PSL Jan Bury.
W jego ocenie, wiele fundacji, stowarzyszeń, działa na rzecz lepszego odżywiania się dzieci, ale nie ma rozwiązań ustawowych, które wspierałyby taką aktywność. Gorący orędownikiem wycofania żywności śmieciowej z polskich szkół jest senator Andżelika Możdżanowska. – Złożyliśmy ten ważki projekt ustawy zakazującej sprzedaży tzw. żywności śmieciowej w przedszkolach, szkołach podstawowych i gimnazjach. Proponujemy, by ze szkolnych sklepików zniknęły batony, chipsy i mocno słodzone napoje – mówi senator.
– Walczymy o zdrowie naszych dzieci. Obecnie, 150 mln młodych ludzi na świecie ma nadwagę lub walczy z otyłością. To problem rodziców co dziesiątego dzieci. Ważne są zarówno nawyki żywieniowe, edukacja i promocja zdrowej żywności ale także alternatywa dla niezdrowego jedzenia. Rodzice powinni mieć możliwość kontroli, co jedzą ich dzieci w placówkach oświatowych. Za rozwój i zdrowie dzieci odpowiadamy wszyscy jako społeczeństwo – dodaje. Prof. Marek Naruszewicz z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego przestrzegał, że podwyższony cholesterol u dzieci grozi potężnymi konsekwencjami finansowymi dla państwa w przyszłości. Z chorowitych dzieci wyrosną chorowici dorośli, którzy będą wymagali specjalistycznej i co za tym idzie drogiej opieki lekarskiej. Dlatego lepiej przeciwdziałać niż potem leczyć skutki.