W meczu z Rosją nasi piłkarze dali nam nadzieję na awans. Nie podołali niestety konsekwentnie grającym Czechom. To nasi sąsiedzi zagrają w ćwierćfinale, a nasza reprezentacja zajęła ostatnie miejsce w grupie.
Po meczu z Rosją wszyscy byliśmy w dobrych nastrojach. Polacy grali ofensywnie, nie przestraszyli się przeciwników, a po pięknej bramce Błaszczykowskiego i dobrej grze mieli nawet szanse na zwycięstwo w końcowych minutach.
Cała Polska liczyła, że odniesiemy zwycięstwo nad słabo grającą w tych mistrzostwach drużyną z Czech. Pierwsza połowa, mimo że bardzo ofensywna, była festiwalem zmarnowanych sytuacji. Czesi również atakowali, ale mniej składnie. Od 20. minuty deszcz zaczął przeszkadzać w grze. Niestety zaowocowało to też gorszą postawą Polaków. Wyglądało to tak jakby utracili pomysł na grę, a jednocześnie i siły. Czesi cały czas grali swoje, dodatkowo wiedzieli, że remis ich nie urządza, gdyż Grecy prowadzili z Rosjanami 1:0 i to oni w tym momencie zajmowali drugie miejsce w grupie. Determinacja się opłaciła. W 72. minucie Jiráček pokonał Tytonia. Polacy próbowali jeszcze coś zdziałać, ale nie byli w stanie.
Największym zaskoczeniem jest odpadnięcie silnej Rosji, która była faworytem grupy. W ćwierćfinale Czesi zagrają z Portugalią, a Grecy z Niemcami, którzy zdobyli komplet punktów. Wielkim przegranym grupy B jest Holandia, która nie zdobyła nawet punktu.
Po meczu we Wrocławiu pojawiło się od razu pytanie: Czy Franciszek Smuda powinien dalej prowadzić reprezentację? Miał on podpisany kontrakt jedynie do EURO i nie będzie mu on raczej przedłużony. Nasz selekcjoner ocenił niespełna 3 lata swojej pracy pozytywnie i stwierdził, że powstał zespół. Być może powstał, ale szkoda, że jest on wstanie grać dobrze jedynie połowę meczu. Trener, który poprowadzi nas w eliminacjach do Mistrzostw Świata w Brazylii, nie musi co prawda zaczynać wszystkiego od początku. Jednak bez zmian w taktyce i ustawieniu drużyny nie obejdzie się.
Porażka Polaków w Euro może mieć i swoje dobre strony dla naszego futbolu. Czarne chmury od soboty wieczór zbierają się na głową prezesa PZPN Grzegorza Laty. Może po jego odejściu, następca sięgnie głębiej do przepastnej kieszeni związku i wyłoży odpowiednią kwotę na zagranicznego trenera. Patrząc obiektywnie, z taką formą jak na tych mistrzostwach Polacy mogą nie zakwalifikować się na mundial w Brazylii.
Teraz nasi reprezentanci mogą jedynie obserwować dalsze mecze i oczekiwać na eliminacje do Mistrzostw Świata, które startują we wrześniu. W grupie zagramy z Mołdawią, San Marino, Ukrainą, Czarnogórą i Anglią.
Tym jednak będziemy martwić się po wakacjach. Na razie trwa Euro i teraz będzie można śledzić je na spokojnie. Kto w takim razie ma szanse na Mistrzostwo Europy? Faworytów wydaje się być trzech: finezyjni Hiszpanie, konsekwentni silni Niemcy, a także świetnie grający Chorwaci. Nikogo jednak nie można lekceważyć, wystarczy przypomnieć sobie odpadnięcie Rosjan. Dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe.
Mariusz Łuczak