Tymi słowami z poematu „Pieśń o Michniowie” autorstwa Ryszarda Miernika chór „Senior” z Suchedniowa przypomniał dramat, jaki rozegrał się 12 i 13 lipca 1943 r. w tej uroczo wśród lasów położonej świętokrzyskiej wiosce. W tych dwóch dniach wieś przestała istnieć, a 204 jej mieszkańców niemieccy oprawcy zamordowali i spalili, w tym wielu żywcem, w podpalonych zabudowaniach. Taką okrutną męczeńską śmiercią zginął 9-dniowy Stefanek Dąbrowa wrzucony przez niemieckiego żandarma do płonącej stodoły. Ocalałych z masakry wywieziono na przymusowe roboty do Niemiec lub do obozów koncentracyjnych. Ofiary pacyfikacji pochowano we wspólnej mogile, którą zaorano, a okupant zabronił jakiegokolwiek jej oznaczania. Wkrótce po zakończeniu okupacji na masowej mogile postawiono stojący do dzisiaj pomnik z czerwonego piaskowca, na którym wyryto nazwiska ofiar. Przed tą mogiłą począwszy od 1945 r. odbywają się obchody rocznicowe. Tak było i w tym roku.
Mogiłę otoczyło kilkadziesiąt sztandarów kombatanckich, samorządowych, organizacji społecznych. Najwięcej było zielonych z Polskiego Stronnictwa Ludowego, z którymi przybyli ludowcy z różnych zakątków województwa. Na uroczystości tym razem zabrakło parlamentarzystów, gdyż PiS-owi tak się śpieszyło z demontażem sądownictwa, że na ten dzień wyznaczono dyskusję nad ustawami dającymi pełnię władzy nad sądami ministrowi sprawiedliwości. Odbywające się obchody bestialskiej pacyfikacji nie były dla marszałka sejmu wystarczającym powodem do odroczenia, choćby o dzień tej debaty, aby posłowie mogli pochylić się przed mogiłą polskich patriotów. Nie pojawił się też żaden z ministrów, czy choćby wiceministrów. Nie uszło to uwadze zgromadzonych, którzy ten fakt nieprzychylnie komentowali. Do dramatycznych wydarzeń sprzed 74 lat w swoim przemówieniu nawiązał marszałek województwa świętokrzyskiego Adam Jarubas, który powiedział: W pamięci utkwiły mi słowa nielicznych uratowanych, którzy ocaleli. Opowiadali o trudnym życiu, którego każdy następny dzień napiętnowany był doświadczeniem pacyfikacji. Wymordowanie 204 mieszkańców, ograbienie ich domostw, a na końcu spalenie i zrównanie z ziemią ich gospodarstw miało być karą za działalność niepodległościową. Zgładzono wieś, aby odstraszyć inne, które niosły wsparcie zgrupowaniom „Ponurego”.
Józef Szczepańczyk