Minister Krzysztof Jurgiel stracił dwa lata, które powinien przeznaczyć na walkę z wirusem afrykańskiego pomoru świń. Rezultat zaniechań jest dramatyczny. Zamiast trzech ognisk choroby mamy ich ponad 90, zdecydowana większość powstała w 2017 r. ASF atakuje już w trzech województwach. Granica obszaru zapowietrzonego przesuwa się na zachód w stronę największych ośrodków hodowli trzody chlewnej. Zaczyna realizować się czarny scenariusz: pomór świń może zagrażać całej Polsce. Już w ubiegłym roku poseł PSL Mirosław Maliszewski przestrzegał, że grozi nam rozlanie się pomoru świń po całym kraju, a straty mogą iść w mld zł.
Ten wirus jest zabójczy i nie daje choremu żadnych szans. Śmiertelność świń zarażonych afrykańskim pomorem wynosi 94,5 proc. Dziki mają cień szansy, bo niektóre najsilniejsze osobniki przeżywają i stają się nosicielami. Na tę chorobę nie tylko nie ma lekarstwa, ale terapia jest zakazana. Dlatego, by jak najszybciej likwidować ogniska, w których wystąpiło zakażenie. Wirus jest stosunkowo nowym gościem w Europie. Przyszedł tu z matecznika zabójczych mikrobów, jakim jest tropikalna Afryka na południe do Sahary. Nie wiadomo dokładnie, jakie procesy spowodowały jego zwiększoną zjadliwość i jak przenosi się z gatunku na gatunek. Światu objawił się w Kenii w latach 50. Od tej pory rozpoczął się jego pochód po innych kontynentach, powodując miliardowe straty i poważne problemy gospodarcze.
Teresa Hurkała