Sukces ma wielu ojców. Nic dziwnego, że obecnie rządzący przypisują sobie dobrą sytuację na rynku pracy. Prawda jest jednak taka, że stopniowy spadek bezrobocia rozpoczął się za rządów koalicji PO-PSL.
Za kryzys zawsze płacą najsłabsi. Doświadczyli tego w latach 2008-2009, kiedy polska gospodarka zmagała się z tym, co działo się na świecie – recesją u naszych najważniejszych partnerów handlowych i rozchwianiem rynków finansowych. Rzutowało to na rynek pracy. Przed światowym kryzysem udało się doprowadzić do zrównoważenia relacji między tymi, którzy pracy poszukują a przedsiębiorcami. Kryzys z powrotem przywrócił stosunki z lat 90., czyli rynek pracodawcy. Wtedy w każdej firmie można było usłyszeć, że jeżeli komuś nie podobają się niskie zarobki i traktowanie jak chłopa pańszczyźnianego, to może się zwolnić, bo na jego miejsce czeka kolejka bezrobotnych. Co gorsze, była to prawda.
Teresa Hurkała