Biopaliwa na stałe zagościły w silnikach naszych samochodów, a ich produkcja w Polsce stanowi pokaźną część gospodarki prowadzonej na terenach rolniczych. Czym są biopaliwa? Jaka jest ich historia i jakie mają szanse na dalszy rozwój? I wreszcie, jakie pomysły na przyszłość tej branży ma Unia Europejska?
O tym wszystkim w artykule autorstwa posła do PE Jarosława Kalinowskiego.
Pełny tekst artykułu będzie dostępny w najbliższym numerze kwartalnika „REALIA I CO DALEJ?”.
Motywacją do opracowywania nowoczesnych technologii pozyskiwania energii ze źródeł odnawialnych jest wyczerpywanie się zasobów naturalnych oraz coraz bardziej zauważalne zmiany klimatyczne. Ten przybierający na sile trend spowodował bardzo szybki rozwój branży biopaliwowej. Szacunki EIA, rządowego centrum informacji energetycznej w USA, mówią o wzroście światowej produkcji biopaliw z ok. 75 mld litrów w 2010 r. do ponad 156 mld litrów w roku 2030 (FAMMU/FAPA – Międzynarodowy rynek biopaliw, grudzień 2008).
Biopaliwa możemy podzielić na podstawie ich stanu skupienia, wyróżniając z nich paliwa ciekłe oraz stałe. Poza tym istnieje też klasyfikacja biopaliw uwzględniająca rodzaj surowców wykorzystanych do ich produkcji. Biopaliwa generacji pierwszej to paliwa wytwarzane z surowców żywnościowych w procesach fermentacyjnych lub transestryfikacyjnych. Do ich produkcji wykorzystywane są przede wszystkim zboża oraz oleje roślinne. Z uwagi na fakt, że rozwój branży biopaliwowej rozpoczął się od produkcji właśnie tego rodzaju paliw, technologia oraz niezbędna infrastruktura są już dobrze rozwinięte. Do biopaliw drugiej generacji wykorzystuje się biokomponenty nienadające się do spożycia, które w procesie produkcyjnym zostają poddane zaawansowanym procesom chemicznym, takim jak hydroliza i fermentacja lignocelulozy. Dlatego wytwarzanie biopaliw drugiej generacji jest bardzo kosztowne i wciąż wymaga opracowania bardziej wydajnych systemów produkcyjnych.
Jedną z najszerzej dyskutowanych inicjatyw ustawodawczych w sektorze paliw alternatywnych w Unii Europejskiej była Dyrektywa RED (Renewable Energy Directive) z 2009 r., która mówi, że 10 proc. paliw zużywanych w transporcie powinno pochodzić ze źródeł odnawialnych, a osiągnięcie tego celu umożliwią biopaliwa. Jednak w 2013 roku, Komisja Europejska zaproponowała, aby ograniczyć wykorzystanie w transporcie biopaliw pierwszej generacji do 5,5 proc. i skupić się na produkcji i promocji biopaliw drugiej generacji. Głównym argumentem był tak zwany efekt ILUC (indirect land use change), czyli pośrednia zmiana sposobu użytkowania gruntów. Przeznaczanie części gruntów leśnych i uprawnych pod produkcję biokomponentów zmniejsza produkcję żywności, a karczowanie lasów niweluje osiągnięcia związane z ograniczaniem emisji CO2. Wynikiem tego była uaktualniana dyrektywa o odnawialnych źródłach energii (RED II), która przewiduje stopniowe ograniczenia udziału biopaliw pierwszej generacji z pułapu 7 proc. w 2020 roku do 3,8 proc. w roku 2030.
Propozycje te są bardzo kontrowersyjne, gdyż środki przeznaczone przez producentów w celu osiągnięcia pułapu produkcji wystarczającego do spełnienia celu 10 proc. jeszcze się nie zwróciły, a okres inwestycyjny wciąż trwa. Dlatego zarówno w 2013 roku, jak i obecnie, jako polscy posłowie do Parlamentu Europejskiego z Europejskiej Partii Ludowej (PSL oraz PO), opowiadaliśmy się i wciąż opowiadamy przeciwko takim rozwiązaniom.
Jarosław Kalinowski
Poseł do Parlamentu Europejskiego
Przewodniczący Rady Naczelnej PSL
Okładka tygodnika Wprost z 19.01.2003 r.
15 lat temu media silnie zwalczały ustawę biopaliwową promowaną przez ministra rolnictwa Jarosława Kalinowskiego. Straszenie zacieraniem się silników doprowadziło wówczas do veta prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, co powstrzymało w Polsce rozwój biopaliw na kolejne lata. Dziś, gdy wszyscy tankujemy paliwa z biokomponentami, argumenty ówczesnych przeciwników brzmią wręcz kuriozalnie.