PiS planuje zmiany, które wpłyną na życie 2,6 mln Polaków. Robi to, nie pytając ich o zdanie. Metropolia warszawska to projekt, który ma służyć zdobyciu władzy w stolicy przez partię, która do tej pory zawsze w niej przegrywała.
Będziemy słuchać ludzi i będziemy ich słyszeć zapewniała w kampanii wyborczej Beata Szydło. Kolejny wielki projekt prawny PiS pokazuje, że były to słowa bez pokrycia. Firmowane przez posła Jacka Sasina zmiany ustroju Warszawy są rewolucyjne i nikt o nich wcześniej nie słyszał przed konferencją, na której przedstawiono gotowy projekt. Jego główne założenie to stworzenie metropolii przez dołączenie do stolicy 32 otaczających ją gmin. Co o tym sądzą mieszkańcy Warszawy i co sądzą mieszkańcy likwidowanych powiatów i dołączanych gmin? To polityków PiS tak naprawdę nie interesuje. Jak metropolia ma funkcjonować, tego też dokładnie nie wiadomo. Pierwotne założenie, by w jej radzie po jednym przedstawicielu miały zarówno 200 tys. warszawski Mokotów i mające po kilkanaście tysięcy mieszkańców Halinów czy Wiązownia, pokazuje cel całego przedsięwzięcia.
W Warszawie PiS przegrywa kolejne wybory. W sąsiednich gminach wygrywa. W przypadku okręgów jednomandatowych o losach metropolii decydowaliby, więc radni PiS z gmin wokół miasta stołecznego. Projekt sprawia wrażenie napisanego na kolanie. Nie ma w nim założeń finansowania czy podziału kompetencji. Nie wiadomo, dlaczego poza metropolią miałaby się znaleźć Podkowa Leśna i ile dokładnie gmin ma być przyłączonych – 31, 32 czy może 33? Warszawa w ogóle nie ma szczęścia do eksperymentów z jej ustrojem. Miałaby to już być kolejna wielka reforma w ostatnim ćwierćwieczu. Były wśród nich tak nieudane jak rozbicie miasta na niezależne od siebie dzielnice. Skutki tamtego podziału były fatalne, bo utrudniał on wspólne inwestycje i rodził niezliczone spory kompetencyjne.
Kto za co płaci
Miasto jest jednym organizmem z określoną siecią komunikacyjną, wodociągową, kanalizacyjną, energetyczną i zarządzać trzeba nim jako pewną całością. Czy taką organiczną całością byłaby nowa metropolia? Jest to bardzo wątpliwe. Zmianami byłyby objęte zarówno miejscowości silnie związane ze stolicą, jak na przykład Piaseczno czy Pruszków, ale też dotyczyłyby zupełnie niezależne od niej, chociażby z uwagi na odległość, słabsze połączenia czy strukturę gospodarczą takie gminy jak Błonie czy Góra Kalwaria. Oczywiście, metropolia, czyli miasto będące jej rdzeniem oraz otaczające je obszary, mają pewne wspólne interesy i dobrze byłoby je uzgadniać. Poprawa komunikacji jest istotna zarówno dla miejscowości, z których ludzie dojeżdżają do Warszawy, jak i dla niej samej. Nie ma jednak co ukrywać, że nawet w tej dziedzinie mogą wystąpić rozbieżności. Aktywiści z warszawskich ruchów miejskich postulują zwężanie ulic, uspokajanie ruchu, zmniejszanie liczby samochodów wjeżdżających do śródmieścia. Natomiast dla ludzi, którzy codziennie muszą dojeżdżać swoimi samochodami z odległości 20-30 km priorytety są inne. Liczy się unikanie korków, poprawianie możliwości parkowania i prędkości przejazdów.
Teresa Hurkała
Cały tekst dostępny w wersji papierowej tygodnika Zielony Sztandar
Zamów prenumeratę: http://zielonysztandar.com.pl/prenumerata/