Rozmowa z Michałem Kowalewskim, klimatologiem z IMGW w Warszawie
• To, że w lipcu i w sierpniu zdarzają się 2-3 dni upałów, po których przychodzi front chłodny, jest dla nas normalne. Tym razem jednak przez całe 2 tygodnie żar lał się z nieba bez przerwy. Dlaczego tak się działo?
– To, że tak długo utrzymywał się ten układ jest sytuacją nietypową. Napłynęło do nas gorące zwrotnikowe powietrze. Nie było czynnika, który spowodowałby przełamanie tej cyrkulacji. Ośrodki wyżowe z zasady są stabilne, odmiennie od niżowych, które stosunkowo szybko się przemieszczają. Zimą i latem, inaczej niż w okresach przejściowych, dynamika atmosfery jest mniejsza. Stąd może dochodzić do kilkudniowych przestojów. Z tym zjawiskiem mieliśmy właśnie do czynienia.
• Co się musi stać w pogodzie, by tak mocny wyż ustąpił?
– Ośrodek niżowy musi być na tyle dynamiczny, a więc posiadać tak dużo energii, by przełamać barierę wyżową. Ilość tej energii jest skorelowana z wielkością ośrodka niżowego. Zależy to od kontrastu termicznego w rejonie, gdzie on powstaje. Najczęściej niże, które docierają do Europy, tworzą się w rejonie Islandii i Grenlandii, korzystając z różnic termicznych między lądolodem Grenlandii a względnie ciepłymi wodami Atlantyku. Na tej różnicy powstaje zafalowanie frontu, zaczyna się ruch wirowy. Tworzy się ośrodek niżowy, który uniezależnia się od miejsca swojego powstania i zaczyna się przemieszczać na wschód. I w zależności od ośrodków w górnej atmosferze…