7 grzechów głównych polityki gospodarczej PiS

Dr Michał Sobczak, Uniwersytet Łódzki

Prawo i Sprawiedliwość nie należy do partii, które można by określić jako mistrzów świata w zarządzaniu gospodarką narodową. Jeśli spojrzymy historycznie to można powiedzieć, że polityka ekonomiczna nigdy specjalnie prezesa PiS nie interesowała i wolał oddać administrowanie tą działką usłużnym technokratom niż samemu o taką władzę zabiegać. Jednak obecnie mamy do czynienia z pierwszą w historii sytuacją, gdy ta formacja polityczna tak długo utrzymuje się przy władzy, a skutki ich lekceważącego podejścia do gospodarki zaczynają odczuwać wszystkie rodziny w naszym kraju poprzez wszechogarniającą drożyznę i coraz to nowe obciążenia podatkowe. 6-lecie rządów PiS, a zarazem Kongres PSL to dobry moment na podsumowania. Jakie są zatem grzechy główne polityki gospodarczej PiS w tym okresie?

  1. Rozrzutność

Biblijna zasada oszczędzania podczas 7 lat tłustych na 7 lat chudych nigdy nie trafiła do dekalogu gospodarczego PiS, choć to jeden z najstarszych traktatów ekonomicznych na temat cykliczności gospodarki, która była rozpoznana już w starożytności. Oczywiście, w czasie prosperity można sobie pozwolić na nieco więcej wydatków publicznych, szczególnie tych wyrównujących sytuację ekonomiczną rodzin. Jednak PiS bez opamiętania zaciągało zobowiązania wieloletnie, które pokrycie znajdowały często jedynie we wpływach jednorazowych, jak sprzedaż koncesji na sieć 5G.

Gdyby odpowiednie rezerwy finansowe były utworzone, to pomoc przedsiębiorcom w okresie pandemii COVID-19 nie musiałaby się opierać wyłącznie na dodruku pieniędzy bez pokrycia, co zaskutkowało wysoką inflacją obecnie (choć to oczywiście nie jedyna przyczyna presji inflacyjnej). Czy kryzys można było przewidzieć? Generalnie tak, choć skalę niewątpliwie pogłębiła pandemia. Wszelkie wskaźniki gospodarcze z końca 2019 r. dotyczące, czy to produkcji przemysłowej, czy dostępności surowców zwiastowały nadchodzący kryzys gospodarczy. Pandemia spadła władzom politycznym na całym świecie właściwie z nieba, gdyż stała się idealną wymówką przysłaniającą wszelkie zaniedbania gospodarcze lat wcześniejszych.

  1. Dyskryminacja

Prawo i Sprawiedliwość, jak komuniści w poprzednim ustroju, nie potrafi funkcjonować bez wskazywania wroga, który niweczy ich trud i wysiłek w budowaniu szczęśliwości narodu. Zatem mamy wroga zewnętrznego w postaci migrantów, Rosji i Białorusi, Unii Europejskiej oraz rządzących w USA demokratów. Nie przeszkadza to jednak wypełniać niedoborów na rynku pracy właśnie migrantami, często z krajów byłego ZSRR, czy kupowaniu na potęgę surowców od Rosji, mimo zakazu handlu dla polskich rolników ze wschodem… Władze PRL były jednak mądrzejsze, gdyż nie walczyły na kilku frontach jednocześnia, a PiS skutecznie skłóciło nas ze wszystkimi w tym z UE, która jest naszym głównym gwarantem bezpieczeństwa i rozwoju gospodarczego. Do tego jakże dziecinne tłumaczenia typu: Unia jest zła, więc nie będziemy się jej słuchać i nic nam nie może zrobić. Serio? Ciekawe ile wytrzymają nasze przedsiębiorstwa na wspólnym rynku, gdy konkurują z podmiotami na finansowym dopingu, a środki unijne dla naszych firm są ciągle zablokowane?

Jednak poza wrogami zewnętrznymi wróg wewnętrzny też musi być wskazany i przykładnie ukarany. Tu dalej działa model z PRL, tylko nazwy się nieco zmieniły. Prywaciarzy, spekulantów i bikiniarzy zastąpili przedsiębiorcy, klasa średnia i LGBT. Wrogów wybrano starannie z grup, które dalekie są od popierania PiS, a następnie rozpoczęto proces ich obrzydzania reszcie społeczeństwa. Przedsiębiorcy i klasa średnia, jako nieposłuszni zostali wytypowani do załatania dziury budżetowej wywołanej nieodpowiedzialną polityką gospodarczą. A gdy koszty przerzucą na klientów, to będziemy mieli winnego drożyzny – przecież nie rząd! A jakby firmy upadły, to w myśl słów J. Kaczyńskiego znaczy, że ich właściciele nie nadawali się do biznesu. Podobnie dyskryminowani są mieszkańcy gmin i powiatów niegłosujących na PiS – dziwnym trafem fundusze rządowe trafiają do tych posłusznych…

Dyskryminacja jest też doskonałym narzędziem kontroli informacji, ponieważ w chwilach utarty zaufania społecznego lub większych wpadek wizerunkowych wystarczy odpalić konflikt i uwaga opinii publicznej zostaje momentalnie odciągnięta od sedna sprawy.

 


Zamów prenumeratę: zielonysztandar.com.pl/prenumerata
Cały tekst dostępny w wersji papierowej tygodnika Zielony Sztandar lub na platformach sprzedaży online



Podobne artykuły