Smaki, barwy i nastroje Świąt Bożego Narodzenia…

we Lwowie i na polskich Kresach Wschodnich

Wirtualny koncert „Z kolędą po Kresach” i bożonarodzeniowe wspomnienia z lat minionych

Nigdy nie uczestniczyłem w scholastycznym sporze, które z dwóch świąt są ważniejsze: Wielkanocne czy Boże Narodzenie. Dylemat ten rozstrzygają reguły, zasady i prawa nauki chrześcijańskiej, uznając wyższość Wielkanocy nad Bożym Narodzeniem. Niemniej jednak Boże Narodzenie, jak pisała Jolanta Tancič, nasza rodaczka mieszkająca na stałe w Serbii – ma dla niej „specjalnie polskie znaczenie, tkliwe troszeczkę przez kolędy. Przecież większość naszych kolęd to polonezy. Nigdy nie mogłam przetrwać pasterki bez tego, żeby sobie nie popłakać”. Bo rzeczywiście Noc Wigilijna poprzedzona rodzinną tradycyjną wieczerzą to dla wielu Polaków magiczny czas refleksji, wspomnień, otwarcia serc. I na ogół nie obywamy się bez łez. Łez wzruszeń, radości ze wspólnoty rodzinnej, także łez żalu za tymi, których zabrakło w tegorocznej Wieczerzy. W wielu rodzinach – zwłaszcza dolnośląskich – obecne są wspomnienia tragiczne, stąd łzy rozpaczy spływające po policzkach tych, którzy przywołują pamięć o swoich bliskich bestialsko zamordowanych przez siepaczy z UPA na polskich Kresach Wschodnich. Topór i nóż ukraińskiego nacjonalisty zabierały życie Polaków, nawet w tę świętą i magiczną Noc Wigilijną, o czym w dalszej części tego artykułu.

Z „Kolędą po Kresach” – pod takim tytułem w czasach „przedpandemicznych”, Stowarzyszenie Kulturalne „Krajobrazy” w Legnicy (Maria Dychowicz, Halina Makarewicz, Wanda Gołębiowska, Magdalena Maliszewska, Dariusz Rudnicki) wspierane przez Starostwo Powiatowe (Janina Mazur, Kazimierz Burtny, Elżbieta Iwanicka, Aleksander Kostuń) i innych samorządowców z regionu (burmistrz Miasta i Gminy Prochowice Alicja Sielicka, burmistrz Chojnowa Jan Serkies, burmistrz Gryfowa Śląskiego Olgierd Poniźnik, wójt gminy Chojnów Andrzej Pyrz, burmistrz Lwówka Śląskiego Jolanta Szczęsna, wójt gminy Malczyce Piotr Frankowski), a także dobroczyńców (prezes Marek Szczerbiak – Hutnicze Przedsiębiorstwo Remontowe, Grzegorz Chajec – właściciel hotelu Milenium) organizowało corocznie cykl koncertów, ukazujących bożonarodzeniowe wątki, wzruszenia i refleksje, będące immanentną cechą Kresowian i ważnym składnikiem ich pamięci. Indywidualnej, rodzinnej i środowiskowej.

Bo nie od rzeczy będzie przypomnienie, iż arcypolska kolęda „Bóg się rodzi” jest jednocześnie kolędą arcykresową, gdyż jej autorem był poeta Pokucia Franciszek Karpiński z Hołoskowa. Wspomniane wyżej koncerty „Z kolędą po Kresach” reżyserowała i prowadziła utalentowana, urocza aktorka Aurelia Sobczak, a kolędy kresowe śpiewali: znana legnickiej publiczności, mająca kresowe korzenie Barbara Droździńska (Kobryń na Białorusi) i popularny aktor warszawski profesor Stanisław Górka.

W bieżących, trudnych miesiącach nie możemy organizować koncertów z udziałem publiczności, ale przy odrobinie wyobraźni i w formie wspomnień z lat minionych, jesteśmy w stanie poddać się nastrojowi lwowskiej Wigilii Bożego Narodzenia, której opis przytoczyć mogłaby Aurelia Sobczak, korzystając ze znakomitej książki Witolda Szolgini „Dom pod żelaznym lwem”. A w niej bardzo sugestywny, wręcz sielankowy obraz lwowskiego Bożego Narodzenia: Jakże rozkosznie jest w kuchni w ten czas przedświątecznych przygotowań (…). Za oszronionymi szybami ciemność, mróz i śnieg, a tutaj jasność, ciepło i ten jedyny, niepowtarzalny, raz w roku tylko rozkwitający bukiet zapachów, w których powoli dojrzewa sytość i przedziwny smak nadchodzących dni.

Delikatna, słodka woń wanilii i mocna korzenna goździków, są jak tchnienie gorącego wiatru z dżungli w jakiejś dalekiej, egzotycznej krainie. W Brazylii, na Jawie, a może na Antylach? Krzepko i swojsko wonieją: gotująca się na bigos kapusta oraz perkoczące obok niej na kuchennej płycie buraki na ćwikłę z chrzanem – bez bigosu i ćwikły święta nieważne. Od strony okna wije się pasemko ostrego zapachu śledzi, octu, cebuli, ziela angielskiego i laurowych liści – w szklanym słoju marynują się dorodne matiasy na wigilijny post. W gęstym bukiecie woni najbujniej jednak rozkwita ciepły zapach świątecznego ciasta.

Ten plastyczno-smakowy obraz lwowskiej kuchni, „namalowany” z talentem i plastycznym wdziękiem przez Aurelię Sobczak, mógłby rozbudzić ogromne apetyty wielu widzów, gdyby nie ten przeklęty wirus. Na razie musimy zadowolić się tylko słowem pisanym, ale dobre i to w sytuacji, w jakiej wszyscy się znaleźliśmy.

Skoro o Kresach mowa, to nie można nie wspomnieć o kutii, bez której Wigilia i Święta Bożego Narodzenia we Lwowie i na Kresach są absolutnie nie do pomyślenia.

Swój piękny opis lwowskiej Wigilii, Witold Szolginia puentuje niezwykle subtelnym i refleksyjnym spostrzeżeniem: Przy nikłym trzasku przełamywanego opłatka padają ciche słowa, które są samą wiarą, samą nadzieją, samą miłością. A wiara, nadzieja i miłość były wartościami najwyższymi dla polskich zesłańców, o losie których przejmująco zawsze śpiewa Barbara Droździńska – nasza rodaczka z Kobrynia na Białorusi – obdarzona pięknym lirycznym głosem i posiadająca niezwykłą umiejętność interpretacji piosenek w duchu ich treści i nastroju. Wierzę, że jeszcze usłyszycie drodzy czytelnicy i miłośnicy Kresów „Syberyjską kolędę”, a w niej wzruszające słowa:

Śpij Jezusku, śpij malutki li, li, li

Matuś kupi nowe butki, matuś cię otuli

Matuś szepnie ci na ucho

Czy ty wiesz kochanie

polskim dzieciom marzną nóżki

w zimnym Kazachstanie.

 

Dr Tadeusz Samborski

Prezes Stowarzyszenia Kulturalnego

„Krajobrazy” w Legnicy


Zamów prenumeratę: zielonysztandar.com.pl/prenumerata
Cały tekst dostępny w wersji papierowej tygodnika Zielony Sztandar lub na platformach sprzedaży online



Podobne artykuły