Nie tylko złe nawyki żywieniowe, ale także stres powoduje, że ludzie tyją. Może to w jakiś sposób tłumaczyć tak dużą liczbę osób z nadwagą. Ciągle podenerwowanie, kłopoty z pracą, utrzymaniem rodziny, długiem w banku, brakiem pieniędzy wpędzają w psychiczny dołek i dodają kilogramów. Nawet niewielki i krótkotrwały wzrost napięcia nerwowego sprawia, że w naszej krwi bardzo szybko zwiększa się poziom tłuszczów z grupy trójglicerydów. Nadmiar tych związków w naczyniach krwionośnych sprzyja rozwojowi miażdżycy i chorób układu krążenia. To wyjaśnia, dlaczego osoby choleryczne, wybuchowe i znerwicowane tak często mają kłopoty z sercem. Stres paraliżuje naszą psychikę, a ta z kolei wpływa negatywnie na przebieg wielu procesów fizjologicznych. Kiedy denerwujemy się, nasza krew, coraz bardziej zanieczyszczona złogami tłuszczu, gęstnieje. Organizm nie potrafi szybko go rozłożyć i zagospodarować. Jeśli więc łączymy ciągłe podenerwowanie z tłustą dietą, to efekt pojawia się szybko – przybieramy na wadze. Jeśli nie potrafimy uwolnić się od stresu, trzymajmy w pogotowiu marchewkę lub jabłko. Podgryzajmy owoce i warzywa, ale nie batoniki, gdy jesteśmy zdenerwowani. Pomoże to uspokoić się i na pewno nie wpędzi w nadwagę.
Stres sprzyja otyłości
Zamów prenumeratę: zielonysztandar.com.pl/prenumerata
Cały tekst dostępny w wersji papierowej tygodnika Zielony Sztandar lub na platformach sprzedaży online