Dochodzące sygnały o najprzeróżniejszych problemach związanych z funkcjonowaniem przemysłu lotniczego potwierdzają, że jednym z największych błędów gospodarczych Polski było oddanie polskich zakładów lotniczych ramach prywatyzacji w ręce międzynarodowych koncernów. W ten sposób pozbyto się i stracono kontrolę nad produkcją w Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego „PZL-Rzeszów” w Rzeszowie oraz Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego „PZL-Mielec” S.A. w Mielcu i Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego „PZL-Świdnik” S.A. w Świdniku.
Z dostępnych informacji wynika, że zagraniczni inwestorzy, którzy przejęli polskie zakłady produkcji lotniczej aż nazbyt często nie wywiązują się z zawartych umów prywatyzacyjnych. Wygląda na to, że takie koncerny lotnicze, jak Pratt & Whitney, Airbus, Sikorski Aircraft Corporation, Lockheed Martin, Leonardo Helicopters, którym Polska powierzyła i powierza swoje bezpieczeństwo, nade wszystko nie chcą pamiętać o podpisanych w umowach prywatyzacyjnych zobowiązaniach. W tym związanymi z zabezpieczeniem terminowych dostawą części zamiennych dla sprzętu wyprodukowanego w przejmowanych zakładach w rozsądnych cenach. Dla osób zajmujących ważne stanowiska powiązane z obronnością państwa nie ulega wątpliwości, że ujawniane nieprawidłowości i brak realizacji wielu ważnych dla Polski zapisów w zawartych umowach w żadnym przypadku nie powinno mieć miejsca, chociażby ze względu na polską rację stanu.
W potrzasku prywatyzacji
Inwestorami przy prywatyzacji ważnych dla gospodarki polskiej firm, często były zagraniczne spółki państwowe lub samorządowe. Realizowały one wprost cele strategiczne obcych państw, w których mają swoje siedziby. Zatrudnianie na wysokich stanowiskach w tych koncernach ludzi z układu politycznego czy wręcz związanych z konkretnymi partiami politycznymi, stanowiło element wpływania na politykę wewnętrzną i zewnętrzną naszego kraju.
Odmiennie działają koncerny amerykańskie czy brytyjskie. W USA i Wielkiej Brytanii nie ma dużych państwowych podmiotów gospodarczych. Cele polityki międzynarodowej wyznaczają, organizują i realizują koncerny i banki prywatne ściśle związane z ośrodkami władzy i dawną arystokracją. Strategię ich działalności widać choćby na przykładzie przejęcia WSK PZL-Mielec przez koncern Sikorsky Aircraft.
Najpierw władze polskie, aby zrobić miejsce dla tego amerykańskiego potentata zlikwidowały w mieleckich zakładach lotniczych dział produkcji silników Leyland. Zrobiono tym sposobem miejsce na polskim rynku dla amerykańskiego koncernu Cummins, który stał się dostawcą silników dla pojazdów grupy PGZ.
Następnie, w 2007 r., Sikorski Aircraft Corporation przejął Mielec, za zgodą i polecenie Ministra Skarbu od Agencji Rozwoju Przemysłu S.A., za 6,5 milionów dolarów USA, czyli 20 milionów złotych. Amerykanie mieli powody do zadowolenia. W lipcu 2015 r. mielecką firmę zbyli za 3 miliardy dolarów USA, czyli 9 miliardów złotych koncernowi Lockheed Martin. Krótko mówiąc Sikorski Aircraft Corporation odsprzedał WSK PZL Mielec500 razy drożej niż nabył.
Tak czy inaczej oddając polski przemysł lotniczy w ręce wielkich koncernów pozbawiono krajowy przemysł zbrojeniowy innowacyjności technologicznej i konkurencyjnej na wielu płaszczyznach produkcyjnych. Utracono w ten sposób między innymi wpływ na rozwój produkcji silników lotniczych w dawnej Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego „PZL-Rzeszów” w Rzeszowie, samolotów w Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego „PZL-Mielec” S.A. w Mielcu i śmigłowców Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego „PZL-Świdnik” S.A. w Świdniku. Wszystkie te fakty wskazują, że inwestorom chodziło wyłącznie o przejęcie rynku prywatyzowanych przedsiębiorstw, a nie rozwój polskiego przemysłu lotniczego.
Henryk Nicpoń wraz z Zespołem