Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów deklaruje, że prace nad nowelizacją ustawy deweloperskiej ruszą po wyborach. Zmianom przeciwni są deweloperzy – coraz częściej mówi się o podwyżkach cen. Pod koniec lutego 2019 roku – na tym etapie zamarły prace nad projektem ustawy o zmianie ustawy o ochronie praw nabywcy lokalu mieszkalnego lub domu jednorodzinnego autorstwa UOKiK.
Propozycja UOKiK zakłada wprowadzenie nowej, dodatkowej – obok mieszkaniowych rachunków powierniczych – formy zabezpieczenia wpłat nabywców poprzez Deweloperski Fundusz Gwarancyjny. Powyższe wiązać będzie się z obowiązkowym wnoszeniem przez każdego dewelopera składki na zasadach i w wysokości określonej w przepisach ustawy. Składka ta uzależniona będzie od tego, w jaki sposób finansowana będzie inwestycja oraz jaka będzie cena danego lokalu. I tak w przypadku zastosowania przez dewelopera najpopularniejszych na rynku otwartych rachunków powierniczych (gdzie wpłaty nabywców przekazywane są przedsiębiorcy przez bank transzami – w miarę postępu prac na budowie) składka ma wynieść maksymalnie 5 proc. „wartości wpłaty dokonanej przez nabywcę na mieszkaniowy rachunek powierniczy”. Stawka ta ma być określona w ministerialnym rozporządzeniu. Na to, że deweloperzy te dodatkowe koszty będę przerzucać na kupujących zwracała uwagę w takcie konsultacji Prokuratoria Generalna Rzeczypospolitej Polskiej. UOKiK natomiast uspokajał przed nagłymi i wysokimi podwyżkami.
Branża jest przeciwna
Na nowelizację ustawy deweloperskiej od samego początku negatywnie reagowała branża. Wedle pierwszej wersji projektu dojść miało do likwidacji otwartych mieszkaniowych rachunków powierniczych (OMRP) bez zabezpieczeń, to zaś najpopularniejszy sposób finansowania inwestycji na rynku pierwotnym. Zakłada, że budujący mieszkania otrzymują pieniądze z rachunków, na które trafiają środki od nabywców mieszkań, sukcesywnie, w miarę postępu prac na budowie.
W ocenie przedstawicieli branży deweloperskiej likwidacja OMRP mogłaby jednak usunąć z rynku mniejsze podmioty – niemające środków na sfinansowanie całej inwestycji z własnej kieszeni, czy bez zdolności kredytowej związanej z tym, że stawiają swoje pierwsze kroki w deweloperce.
Pod naporem głosów krytycznych i opinii ministerialnych doradców UOKiK wycofał się z tego pomysłu. Zastąpiła go jednak nowa propozycja zakładająca powstanie deweloperskiego funduszu gwarancyjnego. Fundusz wzorowany ma być na konstrukcji stosowanej już w turystyce i składkach, które uiszczają turyści na wypadek upadku biura podróży.
Z wcześniejszej wersji projektu wynika, że składki wnoszone na deweloperski fundusz gwarancyjny uzależnione mają być od tego, czy dany deweloper stosuje rachunek otwarty, czy zamknięty. W przypadku tego pierwszego składka na fundusz miałaby wynieść maksymalnie 5 proc. wartości mieszkania, w przypadku zamkniętego – 1 proc.
Te wartości w nowej wersji projektu mają się jednak zmienić.
Branża deweloperska wciąż jednak jest przeciwna tej propozycji i przypomina, że wysokość wpłaty, która trafi na DFG, znajdzie odzwierciedlenie w cenie lokali.
Fundusz Gwarancyjny – frontem do klienta
Według projektu Deweloperzy będą musieli odprowadzać od każdej wpłaconej kwoty do 5 procent na tzw. Deweloperski Fundusz Gwarancyjny.
DFG zwróci wszystkie wpłaty klientom firmy deweloperskiej, jeśli:
- a) deweloper zostanie postawiony w stan upadłości (np. gdy sędzia komisarz wyrazi zgodę na odstąpienie od dalszego prowadzenia przedsięwzięcia),
- b) klient skorzysta z ustawowej możliwości odstąpienia od umowy deweloperskiej, np. jeśli deweloper zaprzestanie budowy lub nie usunie istotnej wady mieszkania lub domu.
(RP, UOKiK, Ben Sassi)