ASF wciąż rozlewa się po kraju. Hodowcy są przerażeni. Problemy są nie tylko w chlewniach, ale i Inspekcji Weterynaryjnej.
W drugim tygodniu czerwca (10-16.06) wirus afrykańskiego pomoru świń pojawił się w dwóch powiatach dotychczas wolnych od choroby. Mówi się również o pojawieniu się pomoru na pograniczu województw lubelskiego i podkarpackiego. Jak wynika z informacji Głównego Inspektoratu Weterynarii, w naszym kraju potwierdzono 24 przypadki afrykańskiego pomoru świń w populacji dzików.
Potwierdzono obecność choroby w tkankach dzika odstrzelonego na terenie gminy Stoczek w powiecie węgrowskim. Po raz pierwszy potwierdzono przypadek choroby w powiecie zamojskim.
Najwięcej przypadków pomoru wystąpiło na Lubelszczyźnie. Miało to miejsce w powiatach:
– bialskim (jeden przypadek w gminie Drelów),
– chełmskim (jeden przypadek gminie Rejowiec Fabryczny),
– krasnostawskim (pięć przypadków w gminie Izbica, dwa przypadki w gminie Krasnystaw),
– łęczyńskim (trzy przypadki w gminie Spiczyn).
Pięć przypadków pomoru potwierdzono na Warmii i Mazurach, pojawiły się one w powiecie ełckim (w gminach Ełk, Prostki i Stare Juchy), oraz oleckim (w gminie Świętajno).
Oprócz wspomnianego przypadku potwierdzonego w okolicach Węgrowa, na Mazowszu potwierdzono trzy inne przypadki pomoru. Pojawiły się one w powiecie grójeckim (gminach Warka i Grójec), oraz legionowskim (w gminie Jabłonna).
Dwa przypadki choroby potwierdzono na Podlasiu. Oba pojawiły się w należącej do powiatu hajnowskiego gminie Narewka.
W drugim tygodniu czerwca obecność wirusa ASF potwierdzono w tkankach 28 dzików, spośród których u trzech potwierdzono obecność przeciwciał.
W przypadku ogniska, ujawnionego 29 maja w gminie Orla (woj. podlaskie) wirus zaatakował stado liczące ponad 8 tysięcy świń. To największe ognisko, które dotychczas potwierdzono na terenie Polski od momentu pojawienia się choroby.
Minister Ardanowski miał wprowadzić poważną zmianę w systemie nadzoru weterynaryjnego. W weterynarii zatrudnionych ma zostać 2,5 tys. lekarzy. Jednak przez niskie zarobki chętnych do pracy nie widać. Jakby tego było mało – z powodu za niskich płac co roku z Inspekcji Weterynaryjnej odchodzi ponad stu weterynarzy.