Chiński świat

Obecnie wojna handlowa między USA a Chinami, w świecie już dwubiegunowym, toczy się nie tylko o przewagę gospodarczą, ale o to kto będzie rządził światem. Obustronne sankcje mogą wydawać się opinii publicznej mało brutalne. Jednak są ośrodki decyzyjne w Stanach Zjednoczonych rozważające nawet rozstrzygnięcie militarne, a w Państwie Środka się z taką ewentualnością liczą.

Przekonana o swojej wyższości i skupiona na roli żandarma światowego Ameryka, nie dostrzegła momentu, gdy Chiny przejęły pałeczkę światowego lidera gospodarczego. Po kryzysie światowym w 2008 r. wieszczono tąpnięcie przegrzanej chińskiej gospodarki. W istocie jednak Państwo Środka poradziło sobie z recesją nader dobrze, lecz nie ujawniało optymistycznych, kluczowych wskaźników gospodarczych. A już pod koniec 2014 r. Międzynarodowy Fundusz Walutowy ogłosił, że wartość towarów i usług w Chinach wynosi 17,6 bilionów dolarów, a USA wytworzy „tylko” 17,4 bilionów dolarów.

Paradoksalnie do potęgi gospodarczej Chin przyczyniły się korporacje i firmy zachodnie skuszone ponad 1,5 mld rynkiem konsumentów i tanią siłą roboczą. Czynnikiem nie mniej ważnym była mądra polityka chińskich władz. Dbały one o rozwój rodzimego przemysłu. Umożliwiały dostęp lokalnego partnera do technologii, możliwości korzystania z obcych doświadczeń i wiedzy w zakresie zarządzania przedsiębiorstwem oraz podnoszenia kwalifikacji chińskich kadr. Pilnowały, by zyski były dzielone sprawiedliwie i nie zostały transferowane za granicę, a skorumpowanych urzędników okradających naród z dóbr spotykała właściwa kara.

Stany Zjednoczone-Chiny – współpraca, czy konfrontacja?

Z raportu amerykańskiego centrum badań strategicznych pt. „Utrzymanie równowagi. Amerykańska Strategia Obrony Eurazji” wynika, że każde państwo, które zbliży się wielkością potencjału do USA, zagraża ich pozycji i bez względu na swój stosunek do USA jest wrogiem, którego należy zniszczyć. Wrogiem nr 1 są Chiny, a głównym zagrożeniem dla hegemonii USA jest sojusz Chin, Rosji i Iranu oraz być może Turcji. Powoduje to konieczność przerzucenia 60 proc. amerykańskich sił na Daleki Wschód i próbę pozyskania Rosji przeciw Chinom, uczynienia jej sojusznikiem USA. Autor raportu Andrew Krepinevich podkreśla, że na razie uniemożliwia to „nieracjonalna polityka prezydenta Rosji”. Tymczasem czas pracuje na rzecz Chin. Dlatego one dążą do stabilizacji i pokoju. Z kolei USA są zainteresowane eskalacją napięć, by zmienić obecną sytuację na własną korzyść. Stąd np. wyraźne blokowanie przez USA budowy Nowego Jedwabnego Szlaku… także w Polsce.

Polityczna, gospodarcza i militarna współpraca tandemu rosyjsko-chińskiego (przynależność do BRICS – 40 procent ludności świata, Szanghajskiej Organizacji Współpracy, udział we wspólnych manewrach wojskowych), to dla USA przeszkoda, by państwo to nadal pozostawało jedynym światowym supermocarstwem. Rosja posiada potencjał nuklearny pod względem skuteczności nie ustępujący Ameryce. Z kolei Chiny mają najpotężniejszą gospodarkę na świecie i imponująco rosnący potencjał militarny. W przejściowo dwubiegunowym świecie Chiny wyrastają na pierwsze mocarstwo światowe, a państwa azjatyckie zaczynają postrzegać Pekin jako obrońcę i sojusznika. Chiny starają się uniezależnić inne państwa od hegemonii USA „dedolaryzując” światową gospodarkę i tworząc alternatywę dla petrodyktatu zachodniej waluty (czyli konieczności zakupu ropy za dolary). Owe działania służą dywersyfikacji. Pozwalają na więcej opcji wyboru dla mniejszych graczy, co skutkuje zwiększeniem możliwości handlu poprzez ułatwione pozyskiwanie energii. Jest to działanie pozytywne dla każdego państwa na świecie (za wyjątkiem Stanów Zjednoczonych), ponieważ umożliwia ono zablokowanie finansowania długu USA (w praktyce drukowania dolarów w celu pokrycia dalszych wydatków zbrojeniowych). Ilustracją potęgi chińskiego smoka jest uruchomienie Międzynarodowej Giełdy Energii w Szanghaju, zajmującej się inwestycjami w kontrakty terminowe w juanach na ropę naftową. Chiny są obecnie największym konsumentem energii i rzeczą naturalną jest, że dążą do narzucenia swoich warunków płatności, które biją bezpośrednio w petrodolara, podstawę amerykańskiej supremacji na świecie. Co więcej, w państwie tym trwa budowa 33 wysoko zaawansowanych technologicznie elektrowni jądrowych. Finalnie Chiny chcą stać się eksporterem takich instalacji po cenach, które mogą zaoferować tylko oni.

 

TEKST: Robert Matejuk


Zamów prenumeratę: zielonysztandar.com.pl/prenumerata
Cały tekst dostępny w wersji papierowej tygodnika Zielony Sztandar lub na platformach sprzedaży online



Podobne artykuły