Niech Warszawa pokocha swoich mieszkańców

z Jakubem Stefaniakiem, kandydatem Polskiego Stronnictwa Ludowego na Prezydenta Warszawy, rzecznikiem Klubu Parlamentarnego PSL

rozmawiał Michał Warych

Niech Warszawa pokocha swoich mieszkańców

ZIELONY SZTANDAR: Prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego, Władysław Kosiniak-Kamysz, przedstawił pana jako kandydata PSL na prezydenta Warszawy. Gratulujemy. Proszę opowiedzieć czytelnikom „ZSz”, w jaki sposób rozpoczęła się pana przygoda ze stolicą Polski i czy są jakieś miejsca w grodzie Warsa i Sawy, które wspomina pan szczególnie ciepło.

JAKUB STEFANIAK: Nie jest żadną tajemnicą, że urodziłem się i wychowałem w Lublinie, jak wielu mieszkańców Warszawy przyjechałem do stolicy ze względu na rozwój kariery zawodowej. Zaraz po studiach rozpocząłem pracę w lubelskim ośrodku TVP. Po kilku latach dostałem propozycję pracy od innej stacji telewizyjnej i przeprowadiłem się do Warszawy. Ostatecznie związałem się jednak na prawie 10 lat z centralą TVP, gdzie pracowałem w Telewizyjnej Agencji Informacyjnej. Z sentymentem będę wspominał Powiśle, bo tam przez chwilę mieszkałem zaraz po przyjeździe do Warszawy, dziś jednak zadomowiłem się na Mokotowie i mogę powiedzieć bez skrępowania, że do dobre miejsce do życia.

Początkowo PSL miał nie wystawiać swego kandydata na prezydenta Warszawy. Co zdecydowało, że jednak przystąpiono do rywalizacji o stolicę, mimo że do tej pory żadnemu z kandydatów Stronnictwa nie udało się osiągnąć satysfakcjonującego rezultatu?

– Nie ma co wracać do 2010 roku, bo 8 lat w polityce to wieczność. Skupmy się na tym, co jest tu i teraz. Wybory samorządowe są bardzo ważne. Nie możemy sobie pozwolić na wykluczenie z dyskusji, a to spowodowałoby oddanie pola w kampanii warszawskiej. Przykładem może być zniknięcie z mediów przedstawicieli Nowoczesnej, w momencie gdy ogłosili poparcie dla warszawskiego kandydata PO. To przełożyło się także na sondaże, w ostatnich Nowoczesna nie przekracza progu, notując wynik na poziomie 3 proc. Kampania warszawska będzie z całą pewnością w obiekcie zainteresowań mediów centralnych, posiadanie swojego kandydata pozwoli nam jako partii na prezentowanie swojego programu krajowego – Rzeczpospolita Samorządowa.

Warszawa i jej mieszkańcy stykają się w swoim codziennym życiu z wieloma problemami. Czy mógłby pan wymienić trzy największe bolączki stolicy, które w pana ocenie należałoby niezwłocznie rozwiązać?

– Nie będę wymieniał kwestii drażliwych dla mieszkańcow Warszawy, bo pewnie jest ich więcej niż 3, każdy ma inne. Pozwolę sobie wymienić te sprawy, które w mojej kampanii będą na pewno istotnym punktem: Pomoc seniorom i innym najuboższym mieszkańcom, ułatwienia dla warszawskich przedsiębiorców i młodych rodziców, poprawa jakości życia z naciskiem na sprawy dotyczące ochrony zdrowia. To oczywiście nie wszystko, ale szczegóły przedstawiać będziemy sukcesywnie.

W takim razie, na jakie priorytety stawia pan w swoim programie wyborczym?

– Ha, wyprzedziłem Pana pytanie, po części odpowiedziałem na nie wcześniej. Myślę, że świetnie odzwierciedlać je może zamiar odwrócenia hasła Warszawy. Dziś brzmi ono „Zakochaj się w Warszawie”. Ja bym chciał, żeby faktycznie było tak, że to nie mieszkaniec ma nakaz kochania miasta, tylko żeby to miasto kochało jego. Warszawa kocha swoich mieszkańców – dlatego ułatwia im życie, daje ulgi, gdzie może, a urzędnicy traktują mieszkańca nie jak petenta, tylko partnera. To też w wielkim skrócie.

Na poparcie jakich grup społecznych liczy pan najbardziej?

– Nie ma głosów lepszych i gorszych, będę chciał przekonać do siebie i do PSL-u jak największą liczbę mieszkańców Warszawy.

Praca rzecznika prasowego żadnej partii parlamentarnej nie należy do najłatwiejszych. Praca w Sejmie to sprawy krajowe i międzynarodowe. Czy w Pana ocenie łatwo przestawić się na tryb myślenia samorządowca i czy start w wyborach samorządowych nie będzie kolidować z pracą rzecznika PSL?

– Nie. Nie będzie.

Hanna Gronkiewicz-Waltz jest prezydentem Warszawy już trzecią kadencję. Przez 12 lat nie zauważyliśmy aktywności miejskich urzędników na polu międzynarodowym. Czy nie uważa pan, że Warszawa powinna otworzyć się na świat, w większym stopniu współpracować z partnerskimi samorządami zza granicy?

– Oczywiście nie można być hipokrytą i mówić, że w ostatniej kadencji nic się nie działo w Warszawie. Przykładem może być rozwój taboru Zarządu Transportu Miejskiego, za chwilę do miasta trafi kolejne 100 autobusów gazowych. Pewnie przykładów jest więcej. Warszawa na pewno ma też relacje z partnerami z zagranicy. Jedno jest pewne, ja nie zamierzam nic burzyć. Należy podtrzymywać te współpracę, która już została nawiązana i szukać innych partnerów dla miasta.

Jak widzi pan swoją przyszłość polityczną za 10, 20, 30 lat? Czy kandydowanie na prezydenta największego polskiego miasta traktuje pan jako rozgrzewkę przed większym wyzwaniem?

– Nie jestem wróżką, więc nie będę wróżyć. Na razie jako Polskie Stronnictwo Ludowe musimy wygrać wybory samorządowe. To jest cel. Więc wszystkie ręce na pokład.

Ma pan teraz okazję, by zaapelować do naszych Czytelników, członków i sympatyków PSL…

– Kochani, Polskie Stronnictwo Ludowe to wspaniała formacja polityczna. Mamy zarówno doświadczonych działaczy, którzy mogą służyć radą, jak i niesamowicie kreatywną młodzież, która kasuje w dyskusjach i działaniach inne partyjne młodzieżówki. Pozostaje tylko zawalczyć o rozwianie pewnych stereotypów, które przez lata były budowane. Mamy najlepszego Prezesa, który jest liderem sondaży zaufania wśród szefów polskich partii politycznych, dynamiczny i kreatywny Zarząd krajowy, duże i mocne struktury. Nie mamy i nie powinniśmy mieć żadnych kompleksów wobec innych partii politycznych. Naszym wyzwaniem jest pokazać, że PSL jest partią powszechną. To będzie zadanie trudne, bo inni zrobią wszystko, by PSL nie mogło otworzyć się na nowe grupy zwolenników czy też wyborców, ale my się nie poddamy. Nie ma zgody na zabetonowanie przez dwie formacje sceny politycznej. Zrobimy wszystko by skruszyć partyjny beton PO-PiS.

 


Zamów prenumeratę: zielonysztandar.com.pl/prenumerata
Cały tekst dostępny w wersji papierowej tygodnika Zielony Sztandar lub na platformach sprzedaży online



Podobne artykuły