Nad bezpieczeństwem tego, co trafia na nasze talerze, kontrolę z urzędu sprawuje państwo. Musi zapewnić taki system nadzoru w łańcuchu „od pola na stół”, byśmy mieli pewność, że to, co zjadamy jest nie tylko smaczne i pożywne, ale przed wszystkim nie zaszkodzi naszemu zdrowiu.
Zapewnienie sobie pożywienia jest podstawową potrzebą każdego człowieka. Światowe rolnictwo wytwarza tyle żywności, że z powodzeniem może wystarczyć dla 7 miliardów ludzi na naszym globie. Tak się jednak nie dzieje. Bogata Północ ma jej pod dostatkiem, a nawet za dużo. Stąd nadwyżki żywności, które, jak to było w przypadku UE, stają się problemem. Dlatego wprowadzała limity produkcyjne, by ograniczyć dostawy na rynek niektórych wyrobów. Inaczej jest na półkuli południowej, gdzie około 900 mln ludzi jest niedożywionych lub wręcz głoduje. Tak jest w tzw. czarnej Afryce, gdzie z głodu umierają dzieci. Nie produkcja żywności, lecz jej dystrybucja jest więc problemem, którego świat nie potrafi rozwiązać. Można powiedzieć, że bogate kraje powinny się dzielić tym, co wytwarzają. Same przecież wszystkiego nie skonsumują. W pewnym zakresie tak czynią, wysyłając paczki żywnościowe. Niestety, transporty te często nie docierają do potrzebujących. Są przechwytywane i sprzedawane po takich cenach, że ludzie, żyjący często za jednego dolara dziennie nie mogą pozwolić sobie na kupienie czegokolwiek.
Teresa Hurkała