Najsłabsi wciąż potrzebują pomocy

Co piętnasta osoba żyje poniżej minimum egzystencji, ubóstwa ustawowego doświadcza co dziesiąty Polak. W najgorszej sytuacji są ludzie utrzymujący się z innych niezarobkowych źródeł, rolnicy i renciści. Z kręgu niedostatku wychodzą rodziny z dziećmi.

Jednym z propagandowych haseł realnego socjalizmu była likwidacja tradycyjnej polskiej biedy. Mimo wszystkich wysiłków udało się ograniczyć jej obszar, ale tak naprawdę nie znikła z polskiego pejzażu nawet w latach gierkowskiej prosperity. A były to przecież czasy, kiedy rządziła zasada – każdemu niewiele, ale w miarę równo. Źródła biedy były wciąż te same. Życiowa niezaradność, wielodzietność, poważna choroba któregoś z członków rodziny czy w warunkach polskich aktualny od stuleci alkoholizm. Dzięki staraniom ludowców udało się w czasach PRL zlikwidować jedno źródło. Wprowadzenie emerytur rolniczych zniosło koszmarną instytucję wycugu, czyli obowiązku utrzymania przez spadkobierców dawnych właścicieli gospodarstw. Sytuacja starych, bezradnych ludzi, którym wydzielano jedzenie czy opał jak z łaski, przypominała opis z XIX-wiecznych nowel. Niewielkie, ale nareszcie własne pieniądze z emerytury, pozwoliły setkom tysiącom ludzi na godniejsze życie. A w latach 90., kiedy załamała się dochodowość gospodarstw rolnych, babcia czy dziadek ze swoją emeryturą stali się gwarancją dochodów rodziny.

Teresa Hurkała


Zamów prenumeratę: zielonysztandar.com.pl/prenumerata
Cały tekst dostępny w wersji papierowej tygodnika Zielony Sztandar lub na platformach sprzedaży online



Podobne artykuły