Próbował na to odpowiedzieć profesor Marian Małowist (1909-1988), wybitny historyk z Uniwersytetu Warszawskiego, wychowawca grona badaczy i twórca uznanej szkoły historycznej, dotknięty we wczesnym wieku chorobą Heinego-Mediny. Pochodził on ze spolonizowanej inteligenckiej rodziny żydowskiej z Łodzi.
Podczas okupacji trafił wraz z żoną Marią z Frydlandów i teściową do warszawskiego getta, gdzie walczył o byt jako nauczyciel tajnych kompletów gimnazjalnych. Jego uniwersyteccy przyjaciele: między innymi Stanisław Herbst (1907-1973) i Witold Kula (1916-1988), zaangażowani w walce podziemnej, podejmowali liczne próby ich ratowania. Jednak żona Małowista przeszła tyfus i była za słaba na ucieczkę, a i matki nie chciała zostawić.
Po rozpoczęciu akcji likwidacyjnej w getcie nocą z 21 na 22 lipca 1942 r., Witold Kula zapisał w dzienniku: Zupełnie nie mogę się zdobyć na spokój, wiem, że coś strasznego się dzieje… i z tym większą determinacją myślał jak wydobyć naukowca z piekła. A ten na początku sierpnia 1942 r., ratując siebie i najbliższych przed głodem i wywózką do gazu, wystarał się o pracę w szwalni w tzw. szopach Toebbensa, czyli w warsztatach pracujących na trzy zmiany na rzecz Niemców. W czasie kolejnej zmiany warsztaty zostały zamknięte przez policję. W ten sposób został odcięty od mieszkania na Siennej, skąd mieszkańców, a wśród nich jego żonę wraz z matką, spędzono na Umschlagplatz. Obie zginęły w Treblince.
dr Elżbieta Wojtas-Ciborska