Prezesowi PiS z łatwością udało się uśpić czujność opozycji. Punktuje ona potknięcia rządzących. Komentuje roszady personalne. Skupia się na dyscyplinowaniu przez Kaczyńskiego partyjnych działaczy. Przedstawia też własne propozycje programowe. Zdaje się jednak tracić z oczu samorządowe pole bitwy. Machina organizacyjno-propagandowa PiS już rozpoczęła walkę o samorządy, choć działa przez zaskoczenie i nie ogłosiła tego jeszcze światu. Stawka jest ekstra wysoka. Gdyby PiS zdołało uzyskać pakiet większościowy w sejmikach województw – łatwo mogłoby wygrać w najbliższych wyborach parlamentarnych z pozbawioną bazy instytucjonalnej opozycją. Jeśli opozycja chce rządzić, przynajmniej w Polsce lokalnej, już dzisiaj musi intensywnie walczyć o samorządy. W przeciwnym razie zostaną jej już tylko marsze protestu i spóźnione żale.
Samorządy są kluczem, który otworzyłby przed rządzącymi zupełnie nowe perspektywy i możliwości. PiS ma swój jednolity politycznie rząd, większość w Sejmie i w Senacie, swojego prezydenta i instytucje państwowe. Do pełni szczęścia brakuje mu jednak pełnego władztwa nad Polską lokalną. A to mogą mu zapewnić samorządy.
Po co PiS samorządy
Zazdrosnym okiem na samorządy spogląda wicepremier Mateusz Morawiecki. Duże pieniądze unijne w dyspozycji sejmików województw chętnie przesunąłby na swoje programy. Dziś ugina się pod brzemieniem wielu funkcji rządowych, które przyjął. Jednak środków finansowych na realizację swoich planów nie ma, a jego mentor z ul. Nowogrodzkiej sygnalizuje już pewne oznaki zniecierpliwienia. Przejęcie sejmików województw, ale też miast, powiatów i gmin znacząco zwiększyłoby szanse PiS na wygranie kolejnych wyborów parlamentarnych. Opozycja pozbawiona bazy instytucjonalnej, usytuowania w samorządach – byłaby słabym przeciwnikiem w zderzeniu z imperium władzy Jarosława Kaczyńskiego. W interesie PiS leżą przedterminowe wybory do samorządów, bo dziś poparcie dla tej partii jest jeszcze wysokie, a opozycja słabo do nich przygotowana. Wykorzystanie momentu zaskoczenia będzie pracowało na korzyść rządzących. Czy jednak z prawnego punktu widzenia możliwe są przedterminowe wybory? Zdaniem konstytucjonalisty prof. Marka Chmaja w jednej ustawie można zmienić ordynację i wprowadzić przepis przejściowy, że skraca się kadencje samorządów. Byłoby to niekonstytucyjne, ale jeśli Trybunał Konstytucyjny będzie obezwładniony, to rozwiązanie będzie skuteczne.
Całe teksty w wersji papierowej tygodnika Zielony Sztandar
Zamów prenumeratę: http://zielonysztandar.com.pl/prenumerata/