Rządzący zdradzili polską wieś

1Dzięki twardym negocjacjom rządu z udziałem PSL, Polska uzyskała największy budżet na lata 2014-2020 spośród wszystkich państw członkowskich UE. Prawie 500 miliardów złotych! Ludowcy stworzyli realne szanse do rozwoju i nadrabiania zaległości przez biedniejsze części kraju. Chodziło o to, by dzięki tym pieniądzom Polska dokonała skoku cywilizacyjnego i wyraźnie podniósł się poziom życia polskich rodzin. Stronnictwo dotrzymało obietnic: wieś i rolnictwo zostały także zasilone strumieniem dużych unijnych pieniędzy. Gdy jednak ogłoszono wyniki wyborów parlamentarnych w 2015 r., ci którzy widzieli zaangażowanie ludowców, przecierali ze zdumienia oczy. I pytali: jak to jest, że ugrupowanie najlepiej służące polskiej wsi i rolnictwu uzyskuje tam dopiero czwarte miejsce, a sprzedawcy marzeń i populiści z PiS zgarniają niemal połowę głosów wiejskich?

Rolniku, tyraj aż do śmierci!

Kiedy przed laty Platforma Obywatelska rozpoczęła w ramach reformy podnoszenie wieku emerytalnego – w ówczesnej koalicji zagotowało się. Ludowcy wzięli się z koalicjantem za łby. Uczynili wszystko, by liberalne pomysły nie uderzyły w polską wieś. Dzięki tamtym staraniom PSL rolnicy mogą przechodzić na emeryturę już w wieku 55 lat – w przypadku kobiet lub mając 60 lat –w przypadku mężczyzn, o ile przepracowali 30 lat. Te dobre rozwiązania rządzący dzisiaj mogą zniszczyć. Oto bowiem PiS w zaakceptowanym przez rząd prezydenckim projekcie ustawy chce podnieść wiek emerytalny dla rolników do 60 lat dla kobiet i do 65 lat dla mężczyzn. To nie czcze straszenie. Taką decyzję podjął rząd PiS we wtorek (19 lipca). Dla wielu oznacza to, że nigdy nie doczekają się emerytury, gdyż rolnicy żyją statystycznie krócej niż mieszkańcy miast. Według rządu PiS, powrót do obowiązującego przed 2013 r. wieku emerytalnego nie powinien oznaczać utrzymywania preferencyjnych zasad przechodzenia na emeryturę przez rolników – czytamy w stanowisku rządu PiS do prezydenckiego projektu ustawy emerytalnej. Oto prawdziwa twarz tej partii: w kampanii obiecywali obniżenie wieku emerytalnego, a rolnikom chcą go podwyższyć i zmusić, by harowali aż do śmierci. Dlaczego tak się dzieje? – PSL wie najlepiej jak ciężka i wyczerpująca jest praca w rolnictwie. Natomiast działacze PiS, polską wieś odwiedzają jedynie podczas kampanii wyborczej. Po wyborach o wsi już nie pamiętają – kwituje prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. Ludowcy będą walczyć, by polskim producentom rolnym nie stała się krzywda. PSL już ma gotowy projekt ustawy wydłużającej specjalne rozwiązania dla rolników o kolejne 5 lat. – Wiele osób zaczyna pracę na roli w wieku 16 lat, a to ciężka praca. Dlatego proponowaliśmy wprowadzenie stażu jako dodatkowego kryterium. A jeśli PiS się nie kwapi, to występujemy z kolejnym projektem – zapowiada lider Stronnictwa Władysław Kosiniak-Kamysz.

 

Żegnajcie, dopłaty bezpośrednie

5 kwietnia 1994 r. premier Waldemar Pawlak zgłaszał wniosek o przyjęcie Polski do Unii Europejskiej. Jedną z intencji jego działań była potrzeba stworzenia warunków do dobrego i godnego gospodarowania dla polskich rolników oraz rozwoju polskiej wsi. Z kolei przed przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej ówczesny wicepremier i minister rolnictwa Jarosław Kalinowski oraz sekretarz stanu w resorcie rolnictwa Czesław Siekierski wywalczyli dopłaty bezpośrednie dwukrotnie wyższe niż proponowała Bruksela. Dzięki udziałowi PSL w koalicji rządowej po wyborach 2001 r. i twardym negocjacjom z Unią Europejską, mimo małej, lecz skutecznej reprezentacji w rządzie i w parlamencie – udało się Stronnictwu wywalczyć korzystne dla Polski rozwiązania w zakresie ochrony polskiej ziemi przed niekontrolowanym wykupem przez cudzoziemców, większe dopłaty bezpośrednie dla polskich rolników, korzystne kwoty produkcyjne, wspomaganie rozwoju terenów wiejskich, a także wydłużone okresy dostosowawcze w innych ważnych sprawach. Osiągnięcia te do dziś służą polskiej wsi i rolnikom oraz wszystkim Polakom – konsumentom. Wielu polskich rolników mogło z dużo większą pewnością gospodarować, a polskie społeczeństwo miało więcej tańszej i zdrowej żywności. W przeszłości ministrowie z ramienia PSL, posłowie do Parlamentu Europejskiego, parlamentarzyści krajowi zabiegali o dobre rozwiązania dla polskiego rolnictwa i korzystne budżety unijne dla polskiej wsi. Ministrowie rolnictwa Marek Sawicki i Stanisław Kalemba w bardzo trudnym dla tego sektora czasie – po wprowadzeniu rosyjskiego embarga – potrafili otwierać nowe rynki zagraniczne na polskie produkty. Przyczynili się swoimi działaniami do tego, że z roku na rok polski eksport rolno-spożywczy bił rekordy wzrostu. Dziś jednak, gdy zabrakło ludowców nad rolnictwem zbierają się czarne chmury. Istnieje ogromne ryzyko, że polscy producenci zostaną pozbawieni dopłat bezpośrednich. Zagrożenie takie widzi poseł Piotr Zgorzelski. – Już wkrótce możemy stanąć w obliczu zatrzymania programu dopłat dla rolników. Jeśli tak się stanie, oznaczać to będzie ogromne problemy na polskiej wsi. Wszystko z powodu pojawiających się w środowisku PiS pomysłów na wystąpienie z Unii Europejskiej. Zatrzymanie strumienia pieniędzy, który miał służyć wsparciu Polaków na wsi, wpłynie na wszystkie sfery życia. Od podwyżki cen żywności, po konieczność likwidacji części produkcji rolnej, upraw i hodowli – przestrzega parlamentarzysta.

Polskie rolnictwo ofiarą kontrowersyjnych umów międzynarodowych

Choć polskie rolnictwo jest zagrożone przez dwie kontrowersyjne umowy międzynarodowe: CETA i TTIP, PiS zdaje się tego problemu nie widzieć, a nawet nie bacząc na interes kraju aprobować te umowy. CETA ma zliberalizować handel między Unią Europejską a Kanadą. Zakłada zniesienie 98 proc. barier celnych i wzajemne otwarcie rynków. Jednocześnie zniknie również 90 proc. barier na produkty rolne. – 80 proc eksportu polskiego idzie do Unii Europejskiej. Ta aktywność znacznie się zmniejszy przez ratyfikację tej umowy. Kanada nie będzie musiała przestrzegać wysokich standardów unijnych, przez co ich żywność zaleje rynek europejski – bije na alarm poseł PSL Marek Sawicki i zarzuca polskiemu rządowi, że nie robi nic, by ten proces powstrzymać. – Domagamy się ratyfikacji umowy handlowej z Kanadą przez wszystkie państwa członkowskie. Parlamenty muszą wyrazić zdanie, by chronić swoje rolnictwo – przekonuje poseł Sawicki. Jeszcze większym zagrożeniem jest potajemnie negocjowana umowa o wolnym handlu ze Stanami Zjednoczonymi (TTIP). Z powodu TTIP w całej Europie może zostać zlikwidowane ok. 600 tys. miejsc pracy właśnie w mniejszych, rodzinnych firmach. Najbardziej uderzy ona w polską wieś i całą branżę spożywczą. Zniesienie ceł chroniących europejski rynek żywnościowy spowoduje zalew europejskiego, w tym polskiego, rynku przez amerykańską żywność. Jest ona znacznie tańszą ze względu na niższe wymogi jakościowe. Dla polskiego rolnictwa to pewna zagłada. TTIP obniży także bezpieczeństwo żywności i standardy ochrony środowiska. Porozumienie dopuszcza do stosowania niebezpiecznych pestycydów i innych środków ochrony roślin, stosowanie konserwantów i hormonów. A co na to rząd PiS? – Jesteśmy zwolennikami podpisania umowy o TTIP, bo dałoby to Polsce impuls rozwojowy – twierdzi z optymizmem wicepremier Mateusz Morawiecki, wyznaczony przez Jarosława Kaczyńskiego na „Kazimierza Wielkiego” Polski pod rządami PiS. A wystarczyło, by zapoznał się z analizami w sprawie TTIP zleconymi przez Kongres USA, aby wiedzieć, że wejście w życie tej umowy może zabić polskie rolnictwo.

Nie wiadomo, czy spokojnie sypia minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel, ale liczba grzechów jego partii wobec rolników i wsi ciągle rośnie. Miały być podwojone dopłaty bezpośrednie. I nic. Ceny produktów rolnych lecą w dół. Przygotowywana przez PiS ustawa o OZE w praktyce zamyka drogę do energetyki obywatelskiej. Wręcz niweczy szansę, by rozwój zielonej energii wspierał rozwój polskiej wsi. PiS powinno cieszyć się z konstruktywnej opozycji, jaką jest PSL. Bo gdyby nie zainterweniował prezes Władysław Kosiniak-Kamysz i jego Klub Parlamentarny PSL, to dziś byłby wielki problem z dziedziczeniem ojcowizny. Nie wszystkie jednak złe skutki majstrowania rządzących przy prawie udało się wyeliminować. Ceny ziemi w Polsce mocno spadły i adresat tego stanu rzeczy jest znany. Czy PiS każe rolnikom pracować aż do śmierci? Czy jego działania pozbawią Polskę dopłat bezpośrednich? Czy rządzący zadbają, by polskich interesów nie zniszczyły zabójcze umowy CETA i TTIP? Dla ludzi prawych czyny są ważniejsze niż słowa. Zobaczymy, co jest ważniejsze dla rządu PiS? Zobaczy wieś i… oceni.

 

Robert Matejuk


Zamów prenumeratę: zielonysztandar.com.pl/prenumerata
Cały tekst dostępny w wersji papierowej tygodnika Zielony Sztandar lub na platformach sprzedaży online



Podobne artykuły