Wyborcze hasło „pora na zmianę” staje się rzeczywistością. Polska istotnie stoi w przede dniu zupełnej przebudowy sceny politycznej. Na jakich zasadach będzie funkcjonowała? To wie w tej chwili chyba tylko jeden człowiek – Jarosław Kaczyński. Lider partii, która odniosła niekwestionowany sukces i może samodzielnie rządzić krajem.
Jedni komentatorzy uważają, że wszystkie deklaracje składane w kampanii PiS są słuszne i będą realizowane. Zdaniem innych – plany prezesa tej partii będziemy poznawali stopniowo w trakcie wprowadzania ich w życie. Na pewno stało się coś, czego rok temu nikt jeszcze nie przewidywał. PiS wyszło poza swój stały elektorat. Przebiło się przez tzw. szklany sufit i zyskało zwolenników nawet wśród dawnych wyborców PO. Zagraniczni komentatorzy zastanawiają się dziś, dlaczego w kraju, który bez wstrząsów przeszedł przez światowy kryzys gospodarczy, odnotowuje stały wzrost ekonomiczny, dobrze wykorzystał cywilizacyjna szansę, jaką dały fundusze europejskie, dochodzi do tak radykalnej zmiany. Dlaczego wyborcy pokazali dotychczasowej ekipie czerwoną kartkę? Przyczyn na pewno jest wiele. Jedna z nich to trwający prawie 12 miesięcy maraton wyborczy, który doprowadził do swojego rodzaju rozhuśtania nastrojów społecznych pod wpływem partyjnych agitacji. Najpierw mieliśmy wybory samorządowe, potem prezydenckie, a parlamentarne są poniekąd finałem tych drugich. Mocna pozycja PO po wyborach samorządowych i niekwestionowany w nich sukces PSL stwarzały wrażenie, że na scenie politycznej karty są rozdane i nic się nie może wydarzyć poza prostą kontynuację. Tę diagnozę zdawały się potwierdzać sondaże dotyczące oceny prezydenta Bronisława Komorowskiego. Można odnieść wrażenie, że uśpiło to znaczną część elit politycznych, a zwłaszcza działaczy PO. Efektem była dziwna kampania prezydencka, prowadzona tak, jakby Bronisławowi Komorowskiemu należała się reelekcja. Tym razem sprawdziło się włoskie powiedzenie, że kto wchodzi na konklawe jako papież, to wychodzi z niego jako zwyczajny kardynał. Partia dystansowała się od Pałacu Prezydenckiego, a otoczenie prezydenta udzielało mu złych rad. Rezultatem były wyniki pierwszej tury z zaskakującym sukcesem Pawła Kukiza. To był sygnał zmiany nastrojów społecznych, zwłaszcza wśród młodych wyborców. Okazało się, że wystarczy wykrzyczeć głośne „Dość tego!”, by zyskać ich poparcie. Postulat JOW-ów tak naprawdę nie był żadnym programem, ale zmobilizował wszystkich niezadowolonych…
Czytaj więcej na e-wydaniu zielonego sztandaru:http://wydawnictwoludowe.embuk.pl/pub/zielony-sztandar-zielony-sztandar-28-pazdziernika-3-listopada