Gdy piszę to słowo „niezłomne”, by nim nazwać ogół kobiet biorących udział w działalności konspiracyjnej w czasach okupacji, zdaję sobie sprawę, że dziś brzmi ono w młodych uszach górnolotnie i niezrozumiale. Może paść pytanie: co ryzykowały i przed czym się nie łamały? Najprostsza, prawdziwa odpowiedź też może się wydać młodym stereotypowa: że ryzykowały tortury i utratę życia nie tylko własnego, lecz także osób najbliższych, rodziny, dzieci. Można wtedy usłyszeć: takie były czasy, takie wyzwanie na śmierć i życie. A teraz ja mam wyzwanie na śmieć i bycie niczym. Wolałbym tamto! Wiele w tym młodzieńczego chojractwa, co nawet sympatyczne, ale nie tylko. Także kompletny brak wiedzy o najnowszych dziejach dziadków i pradziadków.
Zdarzył mi się ostatnio przypadek, gdy musiałam tłumaczyć świeżo upieczonemu, bardzo dobremu maturzyście, co znaczy BCh, czym był Ludowy Związek Kobiet i jakiś Zielony Krzyż. Chłopak ten dziwił się, że mi się chce zajmować dziejami jakichś „niezłomnych kobiet”, z jakiegoś okupacyjnego związku, walczących w jakimś BCh. Mnie to nawet niezbyt zaskoczyło, lecz trochę zmartwiło. Pomyślałam wtedy: „gdyby to słyszała moja starsza przyjaciółka Maria Maniakówna, niestety nieobecna już wśród żywych, pewnie by ręce załamała nad tym dzisiejszym świetnym maturzystą”. A należy do niezłomnych. Dosłownie. Po wpadce 2 listopada 1941 r. z paczkami prasy konspiracyjnej BCh w pociągu z jej łączniczką Marią Żebrowską nie złamała się w męczarniach przesłuchań gestapowskiej katowni przy al. Szucha w Warszawie.
Maria była w tym czasie inicjatorką i przygotowywała projekt powołania Ludowego Związku Kobiet razem z przyjaciółkami z działalności w ZMW RP „Wici”: Hanną Chorążyną, Marią Szczawińską i Weroniką Tropaczyńską-Ogarkową. Projekt dyskutowano, rozważając m.in. problem wpadek i katowskich przesłuchań gestapowskich, których zniesienie bez załamania się wymaga niesłychanej odporności, niezłomności. Akurat wtedy zamknięto Marię pracującą nad koncepcją tego związku. Wierzono, że obie Marie się nie załamią. Znani działacze ruchu ludowego jeszcze spod zaborów, a już w pełni w II RP, członkowie kierownictwa „Rocha” i BCh, jak Józef Niećko (pseudonim „Zgrzebniak”) czy Franciszek Kamiński (pseudonim „Zenon Trawiński”) i inni, stanowczo popierali decyzję powołania takiego związku. Choć wiadomo było, że Maria Maniakówna jako najbardziej podejrzana przez gestapo jest na granicy wytrzymałości i prosi o przesłanie przez grypsera skutecznej i szybkiej trucizny do użycia w ostateczności. W grypsie z prośbą pisała: „Nie miejcie skrupułów, że mając ten środek, odejdę niepotrzebnie czy za wcześnie. Przyrzekam Wam na wszystko, co nam obydwu najdroższe w życiu, że zrobię to w ostateczności”. Prośby nie spełniono, wierzono w jej siłę. Maniakówna nie złamała przysięgi, nikogo nie wydała. W czerwcu 1942 r. została wywieziona do Oświęcimia-Brzezinki, gdzie przeżyła katorgę właściwą dla tego obozu. Była przez 9 miesięcy zamknięta w „bunkrze śmierci”, z którego oknem musiała oglądać „ścianę śmierci” i dokonywane na niej przez gestapo egzekucje. Przeżyła obóz kosztem zdrowia.
Ta tragiczna historia to niezwykle silnie przemawiający symbol niezłomności. W 1942 r. władze „Rocha” powołały do walki Ludowy Związek Kobiet z trójosobowym kierownictwem w celu pomocy placówkom terenowym BCh systemem trójkowym we wszelkich działaniach konspiracyjnych: łączności, wydawania i kolportażu prasy, pomocy sanitarnej, ukrywania się przed policją, w akcjach dywersyjnych itp. W LZK w początkowym okresie działalności, w przejściowym braku trzeciej kandydatki – a byłaby nią bez wątpienia Maria Maniakówna – kierownictwo powierzono tylko dwóm działaczkom. Były to Maria Szczawińska i Hanna Chorążyna. Obydwie na równych prawach i obowiązkach.
Bowiem jedność i doniosłość działania były ważniejsze niż formalne nominacje. Kim były i jakie miały doświadczenie te dwie działaczki ZMW RP „Wici”?
Maria Szczawińska (ur. w 1901 r. w rodzinie chłopskiej w pow. Sieradz) była z wykształcenia nauczycielką, organizatorką kół „Wici” o rosnącym autorytecie w II RP, czego następstwem był jej wybór na członkinię Zarządu Głównego ZMW RP „Wici”, a po wstąpieniu do Stronnictwa Ludowego praca w sekretariacie tej partii oraz w organie prasowym Stronnictwa „Zielony Sztandar”. Od początków okupacji była organizatorką ludowego ruchu oporu. Wprowadzała wielu odpowiedzialnych działaczy i działaczki „Wici” do komórek i oddziałów terenowych BCh
Czytaj więcej na e-wydaniu zielonego sztandaru:http://wydawnictwoludowe.embuk.pl/pub/zielony-sztandar-zielony-sztandar-12-18-sierpnia