Zabytkowy pałac wraz z otaczającym go ogrodem i parkiem w Nieborowie pod Łowiczem należy do najlepiej zachowanych tego typu architektonicznych założeń nie tylko w Polsce, lecz także w Europie. Jednak 70 lat temu ostatnie miesiące kończącej się II wojny światowej przyniosły wspaniałej radziwiłłowskiej rezydencji ogromne zagrożenie i mało brakowało, by uległa dewastacji i grabieży dokonywanej powszechnie przez Armię Czerwoną.
Ostatni właściciel Nieborowa, poseł na sejm II RP książę Janusz Radziwiłł (ur. 1880 – zm. 1967 r.) naszych wschodnich „wyzwolicieli” miał już okazję bliżej poznać w roku 1939. Przebywał wtedy z rodziną w kresowym majątku Ołyka (Białoruś), gdzie 20 września 1939 r. aresztowało go NKWD i przewiozło do Moskwy na przesłuchania do budzącej grozę Łubianki. Po kilku miesiącach trudnych rozmów, m.in. z Ławrentijem Berią, zwolniono go wraz z synem po interwencji włoskiej rodziny królewskiej. Książę działał później w warszawskiej Radzie Głównej Opiekuńczej i Delegaturze Rządu na Kraj, zaś po powstaniu warszawskim wraz z żoną został aresztowany przez gestapo. Zwolniony wrócił w końcu roku 1944 do Nieborowa, gdzie gościł licznych uchodźców z powstańczej Warszawy.
Kiedy pod Łowiczem pojawiły się pierwsze oddziały Armii Czerwonej, Janusz Radziwiłł przebywał w nieodległych od Nieborowa Walewicach, dawnym majątku słynnej pani Walewskiej, ulubionej Polki Napoleona. Tu 21 stycznia 1945 r. NKWD aresztowało księcia Janusza wraz z żoną, synem i córką oraz gromadą innych przedstawicieli polskiego ziemiaństwa. Zabytkowy pałac w Nieborowie pozostawiono bez opieki. Okazało się jednak, iż przewidujący tok wojennych wydarzeń książę Radziwiłł wcześniej prowadził rozmowy z dyrektorem Muzeum Narodowego w Warszawie, sławnym prof. Stanisławem Lorentzem, dotyczące przekazania Nieborowa pod skrzydła stołecznego Muzeum. Niezwykle energiczny i przedsiębiorczy prof. Lorentz już w pierwszych dniach lutego 1945 r. przyjechał więc do Nieborowa w towarzystwie wysokiego przedstawiciela Armii Czerwonej i przejął pałac wraz z całym wyposażeniem jako „dobro ludu” należące Muzeum Narodowego w Warszawie. Tym samym uratował cenny zabytek przed rabunkiem i dewastacją grożącą ze strony sowieckich „wyzwolicieli”, którzy wywozili z Polski, co się tylko dało, resztę nie raz bezsensownie niszcząc.
Aresztowani w Walewicach z Radziwiłłami polscy ziemianie przebywali w więzieniu NKWD w Otwocku, skąd wywieziono ich dalej. „Wiedzieliśmy, że wiozą nas na wschód do Rosji” – pisze w swoich wspomnieniach Anna Branicka. „Wszyscy milczeliśmy ponuro. Wschód – to Syberia, ziemianki, ciężka praca, bieda, całe lata wygnania, śmierć głodowa”. Znaleźli się wreszcie w Krasnogorsku, gdzie z wycieńczenia zmarła m.in. żona Janusza Radziwiłła, Anna. Ci, którzy przeżyli, po przeszło dwóch latach i po licznych międzynarodowych interwencjach oraz głodówkach wrócili do ojczyzny jesienią 1947 r., gdzie spotkała ich trudna rzeczywistość Polski Ludowej.
Czytaj więcej na e-wydaniu zielonego sztandaru:http://wydawnictwoludowe.embuk.pl/pub/zielony-sztandar-zielony-sztandar-1-7-lipca