Czy Polskie Stronnictwo Ludowe otrząśnie się z letargu?

W Polsce rozpoczęła się ostra kampania przed wyborami do parlamentu. Dziś już nikt nie zwraca uwagi na to, czy prezydent oficjalnie ogłosił datę wyborów i związane z nimi terminy. Ostra rywalizacja rozpoczęła się pomiędzy PO i PIS. Nie próżnuje również ruch Kukiza. Na tym tle PSL wypada jakby był uśpiony. Wielu działaczy oczekiwało, że zryw nastąpi po ostatnim posiedzeniu Rady Naczelnej. Nic takiego się nie wydarzyło, gdyż posiedzenie Rady Naczelnej było źle przygotowane zwłaszcza pod względem merytorycznym. Mam tu na myśli rozpatrywane sprawy poza zupełnie formalnymi dotyczącymi terminów i związanych z wyborami.

W ostatnim czasie miałem okazję rozmawiać na tematy zbliżających się wyborów oraz PSL-u w wielu środowiskach przychylnych nam i nieprzychylnych, a zwłaszcza z  rolnikami małorolnymi, średniorolnymi i tymi, którzy prowadzą gospodarstwa powyżej 500 ha. Niemal wszyscy dziwią się, że PSL na tle wielkich partii jest prawie niewidoczny, szczególnie w kształtowaniu polityki i gospodarki. PO – jeżeli jest jej to wygodne – raz mówi „to nasz rząd”, a raz „rząd PO i PSL”. Rzecz w tym, że częściej przyznaje się do wspólnego rządu, gdy trzeba podejmować trudne i niepopularne decyzje.

Klub parlamentarny oczekiwał, że zmuszenie PO do poparcia Ustawy o ustroju rolnym przyniesie nam uznanie w oczach społeczeństwa. Jak się okazuje, jak dotychczas nic takiego się nie stało. Mogę to śmiało powiedzieć, bo o ochronę polskiej ziemi walczyłem od wielu lat. Za długo trwał proces legislacyjny i wszyscy, a zwłaszcza rolnicy, przyzwyczaili się do tego, że ciągle się o tym mówi i nic. Ustawa jeszcze nie weszła w życie, a już jest wielu jej krytyków, zwłaszcza ze strony rolników, którzy posiadają w dzierżawie setki hektarów. Nie bardzo rozumiem, jakie dla rolnika może mieć znaczenie, czy ustawę podpisze prezydent Komorowski czy prezydent Duda. Ważne, żeby spełniała oczekiwania i była zgodna z zasadami sprawiedliwości społecznej.

W dniach 2-3.07.2015 r. w Warszawie obradował XII Zjazd Związku Działkowców. Uczestniczyli w nim zarówno premier Ewa Kopacz, jak i wicepremier Janusz Piechociński.

Doskonale wiemy – i przypomniałem o tym uczestnikom Zjazdu – że to PSL od początku do dnia dzisiejszego był tą partią, która najbardziej zabiegała o słuszne prawa działkowców. Jak dobrze wiemy, PO w sprawie ogródków działkowych zmieniała zdanie i to nie zawsze po myśli działkowców. Z referatu prezesa Zarządu, tzw. Programowego, wynika, że Związek stoi przed bardzo poważnymi wyzwaniami i wzywał do jedności. Nota bene, w referacie ani raz nie padło stwierdzenie o pozytywnych działaniach PSL na rzecz działkowców. Panią premier powitano entuzjastycznie. Samo przygotowanie powitania było jakby z poprzedniej epoki – wezwanie, aby witać na stojąco i zapowiedź, że pani premier przybędzie już za trzy minuty i że należy ją witać gorącymi oklaskami. Ta postawa i zapowiedź trudnych czasów, o której mówił prezes, tak odbiegały od siebie, iż swoje wystąpienie rozpocząłem od stwierdzenia, że słuchając tych dwóch wystąpień oraz postawy uczestników, mam podzielone uczucia, bo z jednej strony okazana wręcz miłość do pani premier i słuszny szacunek wskazywały, że wszystko jest w najlepszym porządku, a rzeczowe wystąpienie prezesa z przewidywanymi trudnościami, że jesteśmy w zupełnie innej rzeczywistości. Oczywiście, wystąpienie wicepremiera Janusza Piechocińskiego było bardzo dobrze przyjmowane.

Sądzę jednak, że w tych ocenach coś tu nie gra.

Analizując sytuację polityczną na polskiej scenie, dochodzę do przekonania, że PSL dało się zupełnie zepchnąć na margines. Planowany na wrzesień tzw. Kongres programowy to będzie już łabędzi śpiew. W tej skomplikowanej sytuacji politycznej PSL, jeżeli chce uzyskać w wyborach dobry wynik, musi być widoczne na co dzień – i to widoczne dla całego społeczeństwa.

Liczenie na to, że wewnętrznie uda się ustalić listy tak, aby znaleźli się na nich uzyskujący najlepsze wyniki samorządowcy, a także wszyscy posłowie i oni ruszyli do zwycięskiego boju może okazać się iluzją. To bardzo ważna zasada, ale ona wymaga programowego i widocznego wsparcia władz naczelnych. Wymaga zwłaszcza pokazania, jaki program na przyszłość ma PSL i co dotychczas PSL zrobiło dla społeczeństwa.

Analizując ostanie trudne dni, przyznaję, że godnie zachował się Waldemar Pawlak, który wbrew temu, co ogłosili w telewizji m.in. koledzy Struzik i Żelichowski poinformował, że pomiędzy PO i PSL nigdy nie było porozumienia co do tego, że marszałek Sejmu to domena PO i co więcej, że takiej umowy nie było na piśmie.

dr Józef Zych

Czytaj więcej na e-wydaniu zielonego sztandaru: http://wydawnictwoludowe.embuk.pl/pub/zielony-sztandar-zielony-sztandar-8-14-lipca


Zamów prenumeratę: zielonysztandar.com.pl/prenumerata
Cały tekst dostępny w wersji papierowej tygodnika Zielony Sztandar lub na platformach sprzedaży online



Podobne artykuły