Obawy o nabywanie polskiej ziemi dotyczyły i dotyczą w głównej mierze Niemców. Nic dziwnego, skoro z nimi sąsiadujemy, a ponadto przez wiele lat Powiernictwo Pruskie żądało zwrotu ziem będących przed 1945 r. we władaniu obywateli niemieckich.
Problemem stosunków polsko-niemieckich zajmuję się od wielu lat. Niemieccy politycy dobrze wiedzą, że do współpracy polsko-niemieckiej podchodzę uczciwie, aczkolwiek krytycznie. Wiedzą, że mam wizję współpracy Polaków i Niemców w ramach Unii Europejskiej. Wreszcie wiedzą także i to, że nie jestem koniunkturalistą. Jeśli chodzi o budowę gazociągu, to powtórzę to, co powiedziałem w lutym tego roku na spotkaniu w ambasadzie niemieckiej w Warszawie, w obecności polskich i niemieckich polityków. Mówiłem, że porozumienie niemiecko-rosyjskie w tej sprawie oceniamy w Polsce jako akt nielojalności Niemiec wobec członka Unii Europejskiej, jakim jest Polska. Polacy mają skojarzenia jednoznaczne, wskazujące na rok 1939. Mówiłem, że porozumienie to uderza w polskie interesy gospodarcze (opłaty tranzytowe), łamie przyjęte zasady współpracy polsko-rosyjskiej o budowie drugiej nitki Gazociągu Jamalskiego, a także stwarza zagrożenie ekologiczne dla Bałtyku.
Ocena tych relacji inna jest po stronie polskiej, inna po stronie niemieckiej. Stanowisko Niemców w pełni charakteryzuje wypowiedź pani Gesine Schwan, koordynatorki do spraw stosunków polsko-niemieckich przy rządzie federalnym. Pani Schwan we wstępie do artykułu Nasze psy Pawłowa („Polityka” nr 35, 2 IX 2006 r.) stwierdza: „Kuleją kontakty na najwyższym j szczeblu, media mówią wręcz o kryzysie naszych wzajemnych kontaktów”. Dalej Schwan pisze: „(…) ponieważ Warszawa nie bardzo reaguje na niemieckie sygnały na rzecz kooperacji i rozwiązania najbardziej palących problemów, jak Centrum Wypędzonych, ożywienie Trójkąta Weimarskiego czy włączenie Polski do gazociągu bałtyckiego. A jeśli reaguje, to sprzecznie; co innego mówi Lech Kaczyński, a co innego Jarosław Kaczyński, który zdaje się starannie pielęgnować swój wizerunek polityka antyniemieckiego (…)”. Na pytanie: co zatem można zrobić, by te nasze stosunki poprawić? odpowiada: „Przede wszystkim Niemcy i Polska powinny razem naszkicować zarys wspólnej polityki unijnej – energetycznej i wschodniej. Kluczem do niej jest jednak rozwiązanie kryzysu konstytucyjnego. Ponieważ Polska nie jest jakimś specjalnym mocarstwem – Niemcy zresztą również nim nie są – więc swych szans może szukać jedynie w kooperacji, we wpływaniu na politykę ludniejszych od siebie państw UE. Nie wpływa się jednak przez obstrukcję i nieobecność”.Szczegółowo moje działania na rzecz dobrosąsiedzkich stosunków z Niemcami omawia prof. dr hab. Wojciech Szwajdler w książce Józef Zych na przekór losowi (Wydawnictwo Jagiellonia, 2008).
Czytaj więcej na e-wydaniu zielonego sztandaru: http://wydawnictwoludowe.embuk.pl/pub/zielony-sztandar-zielony-sztandar-10-16-czerwca