Rozmowa z Mieczysławem Kasprzakiem, posłem PSL
• W dzisiejszych kryzysowych czasach w budżecie szuka się oszczędności. W debacie publicznej w takich sytuacjach często pojawia się temat KRUS. Zdaniem niektórych KRUS należy po prostu zlikwidować.
– Niedawno słuchałem wywiadu z byłym premierem Janem Krzysztofem Bieleckim, obecnie doradcą premiera Donalda Tuska. Pytany o kwestie KRUS jednoznacznie stwierdził, że nie jest to miejsce, gdzie należy szukać oszczędności. Uznał, że niewielkie emerytury to w zasadzie forma socjalnego wsparcia dla mieszkańców wsi, którzy w największym stopniu ponieśli koszty transformacji ustrojowej. Przez chwilę nie mogłem uwierzyć w to, co słyszałem, przecież to liberał mówi coś takiego! Okazuje się więc, że argumenty wysuwane przez PSL potrafią kogoś przekonać. A przypomnę, że PSL stanowczo sprzeciwia się zakusom likwidacji KRUS, bo to na dzień dzisiejszy sprawdzone i najlepsze rozwiązanie dla rolników. Ale jednocześnie nasza partia nie sprzeciwia się rozsądnym zmianom, wie, że system trzeba doskonalić, choćby, dlatego że z biegiem czasu powstają nowe potrzeby i okoliczności. Nie możemy jednak pozwolić na populistyczne hasła, jak wieś jest pazerna, jak wielkie pieniądze są marnowane przez KRUS. Owszem usprawniajmy system, ale nie mówmy, że państwo dopłaca do sytych emerytur rolniczych, bo czy za taką można uznać świadczenie wynoszące niewiele ponad 800 zł? Jeśli szukamy oszczędności, to lepiej przyjrzeć się kwestii Otwartych Funduszy Emerytalnych, gdzie mamy dużo przykładów nieracjonalnego gospodarowania.
• Odnośnie OFE, niedawno raport i propozycje zmian przedstawili minister pracy i polityki społecznej Władysław Kosiniak-Kamysz oraz minister finansów Jacek Rostowski.
– To dobry punkt wyjścia. Główną przyczyną kłopotów jest to, że musimy podwójnie płacić i ZUS i II filar, czyli na tych, którzy dziś pobierają emerytury i na tych, którzy będą pobierać emerytury w przyszłości. I właśnie w II filarze, czyli OFE widzę pewne nieprawidłowości. Można czasem odnieść wrażenie, że to doskonały interes dla tych, którzy mieli za zadanie pomnażać nasze pieniądze. Najdelikatniej mówiąc, tego pomnażania w czasach kryzysu jakoś specjalnie nie widać, ale wysokie prowizje są nie do ruszenia. Te błędy trzeba naprawiać, ale musimy do zmian podchodzić ostrożnie, żeby przy okazji nie zepsuć dobrych rozwiązań. Tu nie chodzi o zbilansowanie budżetu, ale o zapewnienie obywatelem świadczeń emerytalnych, które są może nie wysokie, ale za to pewne. OFE takiej gwarancji nie dają.
• A likwidacja finansowania partii z budżetu państwa? To kolejny pomysł szukania oszczędności.
– Typowo populistyczne hasło, które niesie ze sobą duże niebezpieczeństwo dla życia politycznego. I mówię to z pełnym przekonaniem. Po pierwsze dla budżetu to nic nie znaczące oszczędności. Po drugie skoro mówi się, że partia nie powinna otrzymywać pieniędzy z budżetu, to wiadomo, że powinna sama zdobyć środki na swoją działalność. Oczywiście w takiej sytuacji osoby, które wsparłyby partię finansowo oczekiwałyby czegoś w zamian.
• Czyli stworzylibyśmy pewien raj dla lobbystów.
– Dokładnie. Z pewnością rozsądniej byłoby poprawić istniejące rozwiązania. Chociażby doprecyzować, na jakie cele partia może przeznaczać środki z budżetu państwa. W takich sytuacjach warto zastanowić się głębiej, do czego prowadzą nie do końca przemyślane hasła, które oczywiście zyskują poklask, a niosą z sobą drugie dno. To, że zlikwidujemy dofinansowanie z budżetu nie oznacza, że partie nie będą potrzebowały pieniędzy. Właśnie wtedy dopiero pojawi się pokusa sięgnięcia po łatwe środki np. od lobbystów. Dobrym przykładem działań pod publiczkę, które zamiast coś usprawnić skomplikowały sytuację, może być likwidacja funduszu reprezentacyjnego. Uważam, że najważniejsze osoby w państwie powinny dobrze reprezentować nasz kraj, zwłaszcza na arenie międzynarodowej, choć oczywiście niesie to za sobą pewne koszty. Bo wiadomo, że np. odpowiedni strój na spotkanie z koronowaną głową kosztuje. My tymczasem działając pod publikę zlikwidowaliśmy ten fundusz. I później np. okazuje się, że przed wyjazdem zagranicznym premier potrzebuje markowy garnitur, a jego żona eleganckiej kreacji. Weźmy tutaj pod uwagę, że tak naprawdę zarobki polityków są wprawdzie wysokie dla przeciętnego obywatela, ale porównując je z zarobkami kadry zarządzającej w prywatnych firmach, bynajmniej nie rzucają na kolana. Jeśli takie wyjazdy zdarzają się kilka razy, to jest trudno, by z własnej kieszeni premier kilka razy wyłożył pieniądze na ubranie z najwyższej półki. I dlatego mamy sytuację, że na ten cel idą pieniądze partyjne. Uważam, że fundusz reprezentacyjny dla osób piastujących najwyższe funkcje w naszym kraju, w którym jasno sprecyzowano na co mogą być te środki przeznaczane, powinien zostać utworzony. I nie ma tu znaczenia przynależność partyjna, wszyscy musimy spojrzeć na te kwestie jak państwowcy i uznać, że te osoby występują w imieniu Polski. I muszą godnie ten kraj reprezentować.
• Jednym z problemów, z którym dzisiaj musi zmierzyć się Polska jest bezrobocie, zwłaszcza wśród młodych. Dlaczego jest ono tak wysokie?
– Wpłynęło na to wiele czynników, ale głównie spowolnienie gospodarcze. Naszym czasom towarzyszy niepewność związana z przyszłością. Chyba nie ma ekonomisty, któryby precyzyjnie określił stan polskiej, czy europejskiej gospodarki za kilka lat. Ta niepewność przenosi się na wszystkich. Efektem są różne zahamowania, zarówno wśród konsumentów, którzy nie chcą wydawać, jaki i przedsiębiorców, którzy ograniczają ryzyko do minimum. Musimy też spojrzeć na to, co się dzieje na całym świecie. Patrząc globalnie widzimy, że zbyt wielki kapitał został skupiony przez wąską elitę, co powoduje niestabilność całej światowej gospodarki. Niestabilność potwierdzają liczne protesty np. wydarzenia arabskiej wiosny, czy ostatnie wydarzenia w Brazylii. Myśląc o zmieniającym się świecie nie możemy zapominać o niesłychanym postępie technologicznym, który m.in. kształtuje rynek pracy. Kiedyś człowiek posiadłszy jedną umiejętność mógł przez całe życie wykonywać ten sam zawód. Dziś stan wiedzy człowieka zużywa się niesłychanie szybko, bo jak np. porównać wiedzę informatyka sprzed lat dwudziestu do wiedzy dzisiejszej? To olbrzymie wyzwanie dla systemu kształcenia, który bywa krytykowany z powodu nieodpowiedniego przygotowania absolwentów do potrzeb rynku pracy.
• Jak więc się odnaleźć w takiej sytuacji? Dotyczy to zwłaszcza młodych ludzi, których bezrobocie dotyka w największym stopniu.
– Obserwując młodych ludzi widzę wiele osób, które z łatwością odnajdują się w dzisiejszej rzeczywistości. Podróżują po całym świecie, znają języki, myślą perspektywicznie, potrafią łatwo przeprofilować się zawodowo, mają mnóstwo pomysłów, także na własny biznes. Ale bardzo wielu się w tym nie odnajduje, a są też tacy, którzy świadomie nie podejmują pracy. To dotyczy też bogatych krajów UE, które mają np. kłopot z mniejszościami muzułmańskimi. Dlatego UE zdecydowała się przeznaczyć duże środki na walkę z bezrobociem wśród młodych ludzi, z czego może skorzystać też Polska. To dobrze, ale by poprawić sytuację muszą współdziałać dwa zjawiska. Potrzebna jest pomoc państwa, ale też musi być wola i chęć aktywności ze strony tych, do których jest ta pomoc skierowana. Inaczej możemy np. przeznaczyć na szkolenia i kursy wiele pieniędzy, a efekt będzie mizerny.
• Czy środki unijne z perspektywy 2014-2020 mogą przyczynić się do poprawy sytuacji w kraju? To nowe inwestycje, a więc i nowe miejsca pracy.
– Niewątpliwie tak. Mnie szczególnie interesuje to, aby przy udziale środków unijnych uwzględnić specyfikę Polski Wschodniej, bo te pieniądze tutaj są naprawdę potrzebne. Upośledzenie pod względem infrastruktury drogowej, energetycznej, gazowej odbija się negatywnie na zainteresowaniu przedsiębiorców, którzy nie chcą tu inwestować. A to oznacza mało miejsc pracy i migrację. Z pewnością tych pieniędzy nie zmarnujemy. Pokazuje to dotychczasowe wydatkowanie np. w województwie podkarpackim. W samym Jarosławiu, który reprezentuję powstały dwie obwodnice, mamy też otwarty odcinek autostrady Jarosław-Przemyśl, a sam Przemyśl też ma nową obwodnicę. Ale potrzeby nadal są ogromne, nadal nie dokończona jest autostrada A4. Region nadal potrzebuje inwestycji, potrzebuje środków z UE, potrzebuje miejsc pracy.
Seweryn Pieniążek