Malezja, Singapur, Tajlandia, Rosja, Wietnam, Rumunia, Bułgaria… To nie najpopularniejsze kierunki biur podróży. To kraje, w których zasmakować można… polskich serów. Turyści, którzy byli w tych krajach i próbowali „lokalnych przysmaków” zapewne nie wiedzieli, degustując ser, że pochodzi on najprawdopodobniej z Polski.
Fakty są takie: produkcja i ekspert serów twardych i twarogów rośnie z każdym rokiem. Od stycznia do maja 2013 r. za granicę „wyjechały” wyroby warte 260,6 mln euro. To o blisko 20 proc. więcej, niż w poprzednim roku, który z kolei był bardziej udany, niż rok 2011 (wzrost sprzedaży o 13 proc).
Sukces ma wielu ojców
Przyczyn tego sukcesu jest wiele. To przede wszystkim doskonała jakość naszych wyrobów, a ta jest pochodną zarówno kultury pracy, jak i inwestycji poczynionych tak u bezpośrednich producentów mleka – rolników, jak i u producentów, w których powstaje produkt finalny. Czasy, w których mleczarnię można było z daleka wyczuć po zapachu, już dawno minęły. Surowe przestrzeganie reżimów technologicznych i sanitarnych, inwestycje zarówno w linie technologiczne jak i w kapitał ludzki, w pozyskanie doświadczonych kadr – sprawiły, że nasze wyroby zyskują uznanie.
To je ser z Polska
Jeszcze w ubiegłym roku największym odbiorcą naszych serów były… Czechy. W tysiącach czeskich domów zajadano się tamtejszym przysmakiem – serem opieczonym w bułce tartej i jajku, nawet nie zdając sobie sprawy, że clou dania pochodzi z polskich mleczarni.
Obecnie pozycję Czech zajęła Rosja. Eksport do Rosji wzrósł, w porównaniu z poprzednim rokiem, o 60 proc. Niektóre zakłady – np. Mlekovita – otworzyła nawet swoje firmowe sklepy w obwodzie kalinigradzkim oraz w Moskwie.
Wśród wschodnich odbiorców znany jest też inny nasz rodzimy producent – Spomlek z Radzynia Podlaskiego. Ale produkty Spomleku trafiają na talerze nie tylko moskwian czy petersburczyków.
– Swoje produkty sprzedajemy między innymi do tak odległych krajów jak Malezja, Singapur, Wietnam i Tajlandia – mówi w rozmowie ze Zielonym Sztandarem – prezes Spółdzielczej Mleczarni Spomlek, Edward Bajko. – Jednak oczywiście największą popularnością nasze sery cieszą się w krajach WNP (regionalne ugrupowanie integracyjne utworzone na mocy układu białowieskiego z 8 grudnia 1991 roku, zrzesza większość byłych republik Związku Radzieckiego), gdzie trafia około 70 proc. wszystkich eksportowanych wyrobów w tej kategorii – dodaje prezes Bajko.
Radamer podbija Europę
Eksportowym hitem radzyńskiej spółdzielni jest ser typu szwajcarsko-holenderskiego RADAMER. Na szczególną uwagę zasługuje fakt, że jest to marka zastrzeżona Spomleku, która cieszy się dużą rozpoznawalnością w Rosji, na Ukrainie, Łotwie, Litwie i Białorusi.
– Fenomen Radamera – pierwszej polskiej marki sprzedawanej z sukcesem na rynkach zagranicznych – jest konsekwencją realizowanej przez naszą spółdzielnię strategii, opartej na utrzymywaniu wysokich standardów w zakresie jakości produktów, obsługi i relacji z klientami. Poszerzenie Unii Europejskiej w 2007 roku o kolejne kraje otworzyło przed firmą nowe rynki zbytu. Obiecująco dla Spomleku układa się sprzedaż serów do Rumunii i Bułgarii. Obecnie skala sprzedaży nie jest jeszcze znacząca, ale wysoka dynamika – blisko pięciokrotny wzrost i duże zainteresowanie odbiorców – może zaowocować dalszym zwiększeniem eksportu na tych rynkach – mówi prezes Bajko.
Tanie, smaczne, znane
Polskie sery zdobyły uznanie odbiorców m.in. dlatego, że jakością nie ustępują światowym lub lokalnym producentom. Przykładowo, Rosjanom, bardziej smakują sery polskie niż te rosyjskie. Mają też dodatkowy atut – cenę. Są po prostu tańsze. Rosjanie, masowo przybywający do Polski na zakupy (ceny u nas są niższe, niż na wschodzie) znają nasze wyroby i dlatego preferują je przy zakupach w swoich sklepach.
Dodatkową szansą na zwiększenie eksportu naszych wyrobów do Rosji jest fakt, że kraj ten zablokował pod koniec 2012 roku import niemieckich wyrobów mleczarskich.
Światowa potęga
Według danych Krajowego Związku Spółdzielni Mleczarskich rośniemy na światową serową potęgę. Przed nami są USA, Niemcy, Francja, Holandia i Włochy. Rocznie wytwarzamy niemal 800 tys. ton serów.
Ten ranking może się jeszcze zmienić, bo „serowe potęgi” borykają się ze spadkiem eksportu swych wyrobów.
Przykładowo – Francja sprzedała w ubiegłym roku za granicą sery o łącznej wartości 2,5 miliardów euro, czyli o ponad 4 procent mniej niż rok wcześniej. W tym samym czasie eksport niemieckich serów wzrósł o ponad 5 procent.
Eksport tego narodowego produktu Francji ucierpiał przede wszystkim z powodu coraz mniej konkurencyjnych cen. Ceny te wzrastają zaś przede wszystkim dlatego, że rośnie cena mleka, które jest obecnie we Francji znacznie droższe niż u jej najpoważniejszych konkurentów.
Trudności ze sprzedażą francuskich serów za granicą dotyczą przede wszystkim tych gatunków, do których potrzeba największych ilości mleka. Przykładem tego jest emmental. By wytworzyć jeden kilogram tego popularnego sera, potrzeba aż 12 litrów mleka. Skutkiem tej sytuacji jest spadek jego eksportu o 10 procent.
Szansa na więcej
Te wszystkie czynniki są dla nas czytelnym sygnałem – jeśli utrzymamy cenę surowca i wyrobu gotowego na konkurencyjnym poziomie, mamy ogromną szansę na zwiększenie eksportu także i w następnych latach. Byłoby wielkim błędem z tej szansy nie skorzystać.
Wojciech Andrzej Szydłowski