Wszystko wskazuje na to, że już od stycznia 2014 r. będziemy mogli zacząć wydawać pieniądze z nowej perspektywy finansowej. Do zagospodarowania mamy 72,9 mld euro z polityki spójności, której jesteśmy największym beneficjentem, i 28 mld euro na rolnictwo. W sumie jest to 105 mld euro, więcej niż dostaliśmy na lata 2007-2014.
Nasze priorytety rozwojowe oraz to, jak będą wdrażane fundusze unijne, określa Umowa Partnerstwa. Jest ona rodzajem kontraktu między Polską a Komisją Europejską, w którym nasz kraj wskazuje, w jaki sposób dzięki tym środkom, zamierza realizować swoje cele rozwojowe. Wskazuje na rodzaje inwestycji, które będą mogły liczyć na dofinansowanie, proponuje układ programów operacyjnych, a także określa, kto będzie ponosił odpowiedzialność za ich zarządzanie. Założenia tego dokumentu zostały przyjęte przez rząd 15 stycznia tego roku. Jak podkreśla Elżbieta Bieńkowska, minister rozwoju regionalnego, rządowi zależy na jak najszybszym przyjęciu polskiego projektu przez KE. Polska jest pierwszy krajem, który go opracował i wysłał do Komisji. Skąd ten pośpiech? W czasach spowolnienia gospodarczego niezmiernie ważne jest, by nie powstała dziura między kończącą się perspektywą finansową a kolejną. Byłoby to fatalne dal gospodarki. Szybkie uruchomienie unijnych funduszy powinno temu zapobiec. Czekając na opinię Brukseli, w kraju będą prowadzone konsultacje społeczne. Odbędzie się między innymi 16 konferencji regionalnych w każdym województwie. Umowa między rządem a samorządami, czyli Kontrakt Terytorialny, określa zadania i wskazuje instrumenty ich realizacji.
Więcej pieniędzy dla województw
Już zdecydowano, że w kolejnej perspektywie finansowej więcej pieniędzy trafi do województw. 60 proc. funduszy strukturalnych będzie w ich gestii. Samorządy pokazały, że potrafią sięgać do unijnej kasy i dobrze wykorzystać to zasilanie. Znają potrzeby swoich gmin, powiatów, województw, a także oczekiwania mieszkańców. W latach 2017-2014 marszałkowie województw odpowiadali za podział 19 mld euro. Do 2020 r. do rozdysponowania będą mieli aż 28 mld euro. Samorządy już znają wielkość środków z polityki spójności, które im zostały przydzielone. Najwięcej otrzyma Śląsk (3,1 mld euro) i Małopolska (2,5 mld euro). Co najmniej 2 mld euro dostaną cztery województwa- wielkopolskie, dolnośląskie, łódzkie i lubelskie. Pozostałe będą dysponowały większymi kwotami niż obecnie. Podobnie jak dotychczas, samorządy będą prowadzić inwestycje, korzystając ze środków zagwarantowanych im w ramach Regionalnych Programów Operacyjnych. Nowością jest to, że to one będą odpowiadać za pobudzanie przedsiębiorczości oraz pomoc bezrobotnym. Dostaną na te zadania odpowiednie środki. Przedsiębiorcy są zainteresowani pozyskaniem unijnego dofinansowania, potrzebnym im do modernizacji firm. Niestety, nie będą to, jak do tej pory, bezzwrotne dotacje, lecz pożyczki, które trzeba będzie spłacić. Zrozumiałe, że nie zbudza to ich aplauzu.
Nie ma środków na drogi lokalne
Infrastruktura i Środowisko pozostanie największym programem operacyjnym. Na budowę autostrad i dróg ekspresowych oraz na modernizację kolei będziemy mieli 21 mld euro. Problemem jest, że Unia nie widzi potrzeby łożenia na przebudowę dróg lokalnych. Samorządy głowią się, skąd wziąć na to środki. Budżety wielu gmin są tak skromne, że nie ma w nich pieniędzy na te zadania. Podejście unijnych urzędników mija się z oczekiwaniami mieszkańców, dla których dobre drogi są ważniejsze od na przykład rozbudowy oczyszczalni ścieków. Unia jednak ochronę środowiska naturalnego stawia wyżej. Dostaniemy na te działania 5,5 mld euro. Dużo środków – 6,8 mld euro – będzie też na gospodarkę niskoemisyjną, czyli na zmniejszenie emisji dwutlenku węgla oraz na wspieranie odnawialnych źródeł energii i poprawy efektywności energetycznej. Bezsprzecznie priorytetem numer jeden w nowej perspektywie finansowej są innowacje, badania naukowe i rozwój technologiczny. Działania te mogą liczyć na potężne zasilanie – 9,7 mld euro. W ten sposób Unia chce zwiększyć konkurencyjność europejskich gospodarek. Unijne dotacje dostaną uczelnie i instytuty naukowe, ale pod warunkiem, że ich prace będą służyć wprowadzaniu nowych technologii i innowacyjnych rozwiązań na rynek. – Skupiamy się na łączeniu instytucji badawczych z biznesem i komercjalizacją – stwierdza Marceli Niezgoda, wiceminister rozwoju regionalnego. Nie da się ukryć, że możemy mieć problem z wykorzystaniem tych środków. Jak dotąd nie najlepiej wychodzi współpraca świata nauki z przedsiębiorcami. Czy unijne miliardy zmienia ten stan rzeczy? Trzeba mieć taką nadzieję.
Adam Jarubas: Stawiamy na zrównoważony rozwój regionu
– W kolejnej perspektywie otrzymamy więcej środków niż w obecnej. Najważniejsze jest to, by je mądrze wykorzystać. W nowych priorytetach, które wychodzą z unijnej strategii Europa 2020, stawia się na tzw. politykę miejską. Nie do końca jest to zasadne. Uważam, że przyświecać powinna nam zasada zrównoważonego rozwoju. Nie wierzę w to, że polaryzacyjno dyfuzyjny model zapewni dynamiczny rozwój całemu regionowi. Wcale nie musi być tak, że miasta będą kreować ożywienie wokół siebie. Wprost odwrotnie – może to prowadzić do pogłębiania się różnic między nimi a resztą województwa. Doświadczenia innych krajów pokazują, że ten model się nie sprawdza. Chociażby w Niemczech latach 80. próbowano rozwijać regiony w oparciu o metropolie i to po prostu nie wyszło. Dlaczego my mamy powielać ten błąd? Przykład Mazowsza, gdzie mamy bogatą stolicę i biedne całe połacie województwa, pokazuje, że nie jest to właściwa droga. Dlatego uważam, że musimy zadbać o to, by całe obszary poza wielkimi miastami otrzymały odpowiednie zasilanie. Oprócz pieniędzy z Regionalnych Programów Operacyjnych, liczymy też na fundusze z innych programów. To, czy je dostaniemy zależy od tego, czy przejdą procedury konkursowe. Chodzi między innymi o pieniądze na pobudzanie przedsiębiorczości czy badania i innowacje. Od naszej mobilności zależy, czy uda się nam sięgnąć po te środki. Na pewno musimy przestawić się z myślenia roszczeniowego na bardziej koncepcyjne. Jeśli projekty będą dobre, zyskają akceptację. W nowej perspektywie kontynuować będziemy poprawę stanu infrastruktury komunikacyjnej. Priorytetem będzie też wsparcie odnawialnych źródeł energii. Nie mniej ważne to pobudzanie przedsiębiorczości i szukanie specjalizacji regionalnej, odwołującej się do tradycji przemysłowych (COP), ale też do tak kiedyś rozwiniętego u nas budownictwa. Chcemy te branże uczynić bardziej innowacyjnymi. Wyzwaniem jest szukanie innowacji w obszarze przestrzeni wiejskiej.
Artur Bagieński: Przydałoby się więcej pieniędzy na infrastrukturę
– Jeśli chodzi o wielkość środków przyznanych nam na lata 2014-2020, nasze województwo jest w czołówce. Trudno więc nie mieć z tego powodu satysfakcji, zwłaszcza, że są to większe pieniądze niż w obecnej perspektywie finansowej. Zrobimy wszystko, by je jak najlepiej zagospodarować. Część funduszy wydamy na infrastrukturę transportową. Musimy budować drogi ekspresowe, obwodnice, modernizować kolej, dokończyć budowę dworca w Łodzi. I to przede wszystkim dobrej sieci komunikacyjnej oczekują mieszkańcy. A potrzeby są tak duże, że na pewno przydałoby się więcej pieniędzy na poprawę stanu infrastruktury. W sytuacji osłabienia gospodarczego wyjątkowego znaczenia nabiera pobudzanie przedsiębiorczości. Tak, by zachęcić właścicieli firm do inwestowania, a tym samym do zwiększania zatrudnienia. Już widzimy duże zainteresowanie przedsiębiorców pozyskaniem unijnych środków. Chociażby tak duże przedsiębiorstwa jak Opoczno czy Ceramika Paradyż chciałyby wykorzystać unijne zasilanie do modernizacji tych zakładów. Unia postawiła na wsparcie tzw. inteligentnego rozwoju europejskich gospodarek, by zwiększyć ich konkurencyjność na globalnym rynku. Polska miała pewien problem z zagospodarowaniem tych środków. Ale myślę, że przez ostatnie lata już czegoś się nauczyliśmy i będzie łatwiej. Chcemy też zachęcić wyższe uczelnie do współpracy biznesem.
Jarosław Kurzawa: Za dużo środków na tzw. projekty miękkie
– Każde pieniądze, które służą rozwojowi naszego regionu cieszą. Nawet gdyby było ich jeszcze więcej niż w kolejnej perspektywie finansowej, to i tak czulibyśmy niedosyt. Sama pula środków, jakie nam przyznano robi wrażenie. Ale jeśli chodzi o ich podział na poszczególne działy, to już nie jesteśmy tak szczęśliwi. Nie do końca zgadzam się z polityką Unii, która znaczącą część funduszy przeznacza na tzw. projekty miękkie. W efekcie brakuje ich na ważne dla nas przedsięwzięcia, jak budowa dróg czy wspieranie przedsiębiorczości. Trudno zrozumieć, dlaczego drogi powiatowe i gminne zostały niemal pozbawione finansowania. Podobnie rzecz się ma ze szpitalami. Wydaje się, że urzędnicy w Brukseli nie wiedzą, że takie kraje jak Polska muszą nadrabiać wieloletnie zapóźnienia. Tego się nie da zrobić w ciągu kilku lat. Przeprowadziliśmy szerokie konsultacje społeczne w gminach, miastach i powiatach i wszędzie głos samorządowców jest jednakowy – potrzebujemy pieniędzy na budowę dróg. W tej sytuacji wolelibyśmy, by pieniądze szły przede wszystkim na poprawę stanu infrastruktury, a nie na przykład na szkolenia. Wprawdzie na rozwój przedsiębiorczości dostaniemy niemałe środki, ale nie będą to dotacje, lecz pożyczki. Jeśli nawet ich część zostanie umorzona, to i tak większość pieniędzy trzeba będzie zwrócić. Przedsiębiorcy mówią wprost – potrzebujemy pieniędzy, ale w formie dotacji, a nie zwrotnej pożyczki. A to od przedsiębiorców zależy ożywienie gospodarcze województwa.
Teresa Hurkała