Kryzys gospodarczy to wielki wróg rynku pracy. Negatywnie wpływa on na wskaźnik zatrudnienia, co w konsekwencji powoduje wzrost bezrobocia. Choć resort Władysława Kosiniak-Kamysza ciągle toczy z nim walkę, to trzeba przyznać, że widać pierwsze efekty. W lipcu bezrobocie poszło w dół.
Choć sytuacja na rynku pracy od lat nie przedstawia się najlepiej, trzeba przyznać, że ministerstwo pracy dokłada wszelkich starań by ją polepszyć. Pierwsze efekty już widać. W lipcu wskaźniki odnotowały spadek bezrobocia na rynku pracy o 0,1 pkt proc. w stosunku do poprzedniego miesiąca, dając w rezultacie 13,1 proc. Choć może bilans uległ niewielkiej poprawie, to w tak trudnym czasie, trzeba cieszyć się z każdej, nawet najmniejszej poprawy sytuacji. W ocenie ministerstwa pracy tegoroczne wyniki przedstawiają się nieco lepiej w porównaniu z rokiem poprzednim. Zadowalający w tym wszystkim jest również fakt, że liczba ofert pracy zgłoszonych do urzędów zwiększyła się o przeszło tysiąc.
Z perspektywy ministerstwa
Ministerstwo pracy na bieżąco gromadzi dane, będące przedmiotem szczegółowych analiz. Dzięki temu możliwa jest ocena sytuacji na rynku pracy z jednoczesny wyciągnięciem wniosków na przyszłość. Z aktualnych informacji resortu wynika, że w poprzednim miesiącu spadek bezrobocia odnotowano w dziesięciu województwach, a w czterech utrzymało się ono na poziomie poprzedniego miesiąca. Niestety, w dwóch (podlaskim i świętokrzyskim) bezrobocie poszło w górę o 0,1 punktu. Najniższa stopa bezrobocia wystąpiła natomiast w województwie wielkopolskim (9,63 proc.), a najwyższa na Mazurach (20,2 proc.). Bilans ten pokazuje, że w niektórych rejonach Polski sytuacja jest wręcz dramatyczna. Jednakże ministerstwo pracy nie zamierza się poddawać i zapowiada aktywną walkę z problemem bezrobocia, zwłaszcza tam, gdzie jest ono szczególnie wysokie.
Eksperci krytykują
Nie wszystkich zadowala panująca sytuacja na rynku pracy. Narzekają nie tylko bezrobotni, ale i eksperci. W ich ocenie, tak mały spadek może wręcz świadczyć o stopniowym pogarszaniu się sytuacji na rynku pracy. A to dlatego, że prace sezonowe, będące siłą napędową rynku pracy w lecie, właśnie dobiegają końca. W związku z tym, stopa bezrobocia najpóźniej we wrześniu, może odnotować ponowny wzrost. Jak widać, eksperci wolą dmuchać na zimne i nie podzielać optymizmu ministerstwa Kosiniak-Kamysza. Zwłaszcza, że w bazach agencji pracy wciąż pojawiają się oferty, ale dotyczą one głównie prac sezonowych. Jednakże pośredniaki dostają sygnały o tym, że jesienią wiele firm przymierza się do rozpoczęcia rekrutacji. O zatrudnianiu pracowników myślą przede wszystkim firmy z branży przemysłowej i motoryzacyjnej. Dlatego, niewykluczone, że pomimo negatywnych prognoz ekspertów, rynek pracy przeżyje faktyczne ożywienie.
Jak widać, ilu ekspertów tyle opinii. Ale jedno jest pewne. Sytuacja na rynku pracy jest poważna i wymaga racjonalnych rozwiązań, które polepszą jej stan. Dlatego zamiast krytykować, musimy zadbać o to, by ilość miejsc pracy ciągle rosła. Dzięki temu w Polsce, będzie żyło się jeszcze lepiej.