Rozmowa z FRANCISZKIEM JERZYM STEFANIUKIEM, posłem PSL
• Jak pan sądzi, jest szansa, że najbliższym posiedzeniu Sejm przyjmie uchwałę w sprawie rzezi wołyńskiej?
– Powinien. Chciałbym, aby Sejm stanął po stronie prawdy i sprawiedliwości. Żeby obok prac dotyczących bieżących spraw był także strażnikiem naszej pamięci narodowej. Trzeba oddać hołd tak okrutnie pomordowanym, zbrodnię nazwać po imieniu, a współczesnych przestrzec do czego prowadzi nienawiść. Tysiące polskich rodzin, które ucierpiały w tych okrutnych wydarzeniach czeka na ten symboliczny akt upamiętnienia ze strony Sejmu.
• Przeciwnicy uchwały zarzucają jej sianie nienawiści między narodem polskim a ukraińskim.
– Jest taka wymowna indiańska przypowieść. Otóż pewien chłopiec zapytał kiedyś dziadka: – Co sądzisz o sytuacji na świecie? Dziadek odpowiedział: – Czuję się tak, jakby w moim sercu toczyły walkę dwa wilki. Jeden jest pełen złości i nienawiści. Drugiego przepełnia miłość, przebaczenie i pokój. – Który zwycięży? – chciał wiedzieć chłopiec. – Ten, którego karmię – odrzekł na to dziadek. Otóż my nie siejemy nienawiści. Przecież inicjatywa nie jest wymierzona we współczesnych Ukraińców, a dobre kontakty Polski z tym państwem powinny być oparte na prawdzie i pojednaniu. Polacy i Ukraińcy mogą być braćmi i sąsiadami. Obecna Ukraina nie ma związku z ludobójczymi formacjami.
• Do marszałek Sejmu Ewy Kopacz adresowany jest list podpisany przez 148 ukraińskich posłów, którzy proszą o to, by polski Sejm uznał rzeź wołyńską za ludobójstwo. Ukraińscy posłowie piszą, że prawda o ofiarach rzezi: „Białorusinach, Polakach, Żydach, Cyganach, Rosjanach i Ukraińcach” musi być utrwalona jeśli przyjaźń polsko-ukraińska ma być trwała. Przestrzegają też przed nastrojami ksenofobicznymi i neonazistowskimi na Ukrainie. Zaskoczyło to pana?
– Należy docenić ów ważny gest. To istotny krok na drodze do budowania jeszcze lepszych relacji z Ukrainą, których podstawą musi być wzajemne poważne traktowanie przeszłości i wzajemny szacunek.
• Zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego Światosław Szewczuk wraz z przewodniczącym Konferencji Episkopatu Polski arcybiskupem Józefem Michalikiem, przewodniczącym Konferencji Episkopatu Rzymskokatolickiego Ukrainy Mieczysławem Mokrzyckim podpisali wspólną deklarację w związku z 70. rocznicą zbrodni wołyńskiej.
– Z satysfakcją odnotowałem to wydarzenie. Siłą i wartością tego dokumentu jest wezwanie do wzajemnego przebaczenia doznanych krzywd. Trafnie podpisanie deklaracji podsumował arcybiskup Józef Michalik. To pragnienie odcięcia się od złych doświadczeń, to dowód pokornej wiary próbującej zachować posłuszeństwo Ewangelii, przebaczenia i pojednania, ale także to znak zdrowego i odważnego patriotyzmu – odcięcia się od nacjonalistycznych, czy zaściankowej szkoły myślenia. Warto też zauważyć, że arcybiskup Szewczuk zaapelował do historyków, by nie ustawali w badaniu faktów i wskazali na sprawców zła i zbrodni. Zaznaczył, że uczestniczymy w historycznym wydarzeniu, milowym kroku na drodze polsko-ukraińskiego pojednania. Znamienne były też te jego słowa: – Prosimy o wybaczenie za wszystkie krzywdy, które synowie i córki naszego Kościoła czynili wobec Polaków. Chcemy powiedzieć prawdę o tych wydarzeniach i raz na zawsze powiedzieć „nie” ideologiom, które uczą nienawiści.
• W czasie, gdy przeprowadzamy tę rozmowę posłowie nie uzgodnili jeszcze treści uchwały w sprawie rzezi wołyńskiej. Największy spór rozgorzał o słowo „ludobójstwo”. Dlaczego pańskim zdaniem powinno się ono znaleźć w uchwale?
– Przesądza o tym liczba ofiar i sposób eksterminacji. W 1943 roku w bestialski sposób wymordowano 100 tys. ludzi. Znaczenia tych wydarzeń nie odda słowo „tragedia”, czy „antypolska akcja”. Pamiętajmy, że podczas tych straszliwych mordów nie oszczędzano nikogo od niemowląt w łonie matki do starców. Mordowano z okrucieństwem i premedytacją bezbronną ludność. Nie bójmy się nazywać rzeczy po imieniu. Jeżeli wielu ukraińskich posłów miało odwagę użyć słowa ludobójstwo, to mam nadzieję, że wszystkim polskim posłom też jej starczy, aby rzeź wołyńską nazwać ludobójstwem. Tu nikomu nie wolno usypiać sumienia.
• Osobiście zabiega pan, ale też wszyscy posłowie PSL, aby ustanowić Dzień Pamięci i Męczeństwa Kresowian.
– W moim przekonaniu, 11 lipca powinien być taką datą, gdyż to właśnie tego dnia przed 70 laty nastąpiło apogeum rzezi. Ofiarom należy się cześć i szacunek, a mordercom potępienie. Ten dzień powinien być symbolicznym pomnikiem ofiar. To są postulaty nie tylko mojej formacji politycznej, ale również środowisk kresowych.
• Kilka dni temu Parlament Europejski zaakceptował wynegocjowany z Radą wieloletni budżet na lata 2014-2020. Polska mocno na nim skorzysta?
– Są niewątpliwie powody do optymizmu. Polska ma otrzymać 100 miliardów euro. A tym samym stanie się największym beneficjentem unijnych funduszy. Warto też zauważyć, że przyjęcie kompromisu w sprawach budżetu ułatwi m.in. finansowanie walki z bezrobociem wśród młodzieży oraz wsparcie dla małych i średnich przedsiębiorstw. To dobre wiadomości z Brukseli.
• PO złożyła w Sejmie projekt ustawy, która przewiduje likwidację finansowania partii politycznych z budżetu. Nowe przepisy miałyby wejść w życie 1 stycznia 2014 r. Projekt zmienia ustawę o partiach politycznych oraz kodeks wyborczy. Proponuje wykreślenie ze źródeł dochodów partii politycznych subwencji i dotacji. W ustawie o partiach politycznych miałby pozostać jedynie zapis, według którego „majątek partii politycznej powstaje ze składek członkowskich, darowizn, spadków, zapisów oraz z dochodów z majątku”.
– Ta propozycja jest populistycznie atrakcyjna i medialnie chwytliwa, ale bardzo szkodliwa dla państwa. To zamach na demokrację. Jestem zdecydowanym zwolennikiem pozostawienia finansowania partii przez budżet państwa. Przecież ustawa o finansowaniu partii to jedno z lepszych rozwiązań w polskim systemie prawnym, pokazywane także jako wzorcowe w Europie Zachodniej. Obecny system umożliwia kontrolę partyjnych wydatków przez instytucje państwa i media. Czasem brakuje tylko wśród polityków zdrowego rozsądku i racjonalnej postawy, na co można wydawać pieniądze z budżetu, a na co nie należy. Ugrupowania polityczne potrzebują środków na swoją działalność z budżetu państwa, gdyż ekspertyzy i kampanie kosztują. Nie da się ich sfinansować ze składek. Co istotne, obecny system umożliwia partiom politycznym niezależność od nacisków, lobbingów i podobnych interakcji powodowanych podążaniem za pieniędzmi. Uważam, że pozbawienie finansowania partii z budżetu państwa, to byłoby otwarcie na patologie, na nadużycia. Na pieniądze od lobbystów i różnorakich mafii. Korzystniejszym rozwiązaniem jest wprowadzenie nowego systemu finansowania partii politycznych z budżetu, który zakłada równe wsparcie dla partii, niezależnie od tego, jaką liczbę parlamentarzystów wprowadzą. To propozycja PSL.
Rozmawiał: Robert Matejuk