Rozmowa z TADEUSZEM SŁAWECKIM, wiceministrem edukacji, sekretarzem stanu w Ministerstwie Edukacji Narodowej
• Panie ministrze, zakończył się rok szkolny. Był to pierwszy rok wprowadzania zmian w kształceniu zawodowym. Czas na pierwsze podsumowania i wnioski.
– Trudno podsumowywać coś, co tak naprawdę dopiero się zaczęło. Zmiany w kształceniu zawodowym mają charakter ewolucyjny, a nie rewolucyjny. Wprowadzane są stopniowo i potrwa to jeszcze kilka lat. Wiadomo już jednak, że odpowiadają na oczekiwania zarówno uczniów, jak i rynku pracy, pracodawców. Spotykam się często ze środowiskiem pracodawców i słyszę, że zmiany idą w dobrym kierunku, że były oczekiwane przez rynek pracy. Kilka dni temu uczestniczyłem podczas II Światowego Zjazdu Inżynierów Polskich w panelu „Ścieżki kształcenia technicznego”. I tam również bardzo dobrze polscy pracodawcy wypowiadali się o reformie kształcenia zawodowego. A warto przypomnieć, że te chwalone zmiany wprowadziła ustawa przyjęta przez Sejm z inicjatywy mojej i posłów PSL.
• Czy to prawda, że rośnie zainteresowanie gimnazjalistów szkołami zawodowymi? Jeśli tak, to z czego pana zdaniem ono wynika?
– Rzeczywiście, zainteresowanie kształceniem w technikach i zasadniczych szkołach zawodowych wzrasta i to znacząco. W roku szkolnym 2006/2007 naukę w szkołach prowadzących kształcenie zawodowe podjęło 47,5 proc. absolwentów gimnazjów. 1 września 2012 roku naukę w tych szkołach rozpoczęło 54,5 proc. absolwentów gimnazjów. I dla wielu z nich szkoła zawodowa nie była koniecznością wynikającą z faktu, że nie dostali się do liceum. Wybierali tę szkołę w pełni świadomie, bo zmienia się wizerunek kształcenia zawodowego. Szkoła zawodowa coraz rzadziej budzi negatywne skojarzenia. Wręcz przeciwnie – młodzi ludzie zdają sobie sprawę, że ukończenie szkoły zawodowej nie zamyka im drogi do dalszego rozwoju zawodowego, ale stwarza wiele możliwości.
• Jakich?
– Mogą w sposób elastyczny zdobywać nowe, poszukiwane na rynku pracy kwalifikacje zawodowe. Taką możliwość stwarzają im kwalifikacyjne kursy zawodowe – nowa forma kształcenia zawodowego, którą wprowadziła wspomniana już przez mnie ustawa. Absolwenci techników mogą podjąć studia wyższe i myślę, że będą dobrym nabytkiem dla uczelni politechnicznych, bo z jednej strony w technikum realizują taką samą podstawę programową kształcenia ogólnego, jak uczniowie liceów ogólnokształcących i przystępują do takiego samego egzaminu maturalnego, z drugie – są dobrze przygotowani do studiów technicznych, ponieważ z racji odbywanego kształcenia zawodowego są lepiej zaznajomieni z nowymi technologiami i rozwiązaniami technicznymi. Dlatego też ważne jest rozwijanie zorientowanego zawodowo szkolnictwa wyższego – nie tylko poprzez tworzenie kolejnych wydziałów na politechnikach, ale także przez rozwój wyższych szkół zawodowych. Pokazują to doświadczenia wielu krajów europejskich, w których oprócz uniwersytetów kształcących przyszłych naukowców, funkcjonują wyższe szkoły zawodowe, przygotowujące fachowców dla przemysłu.
• Mówi pan minister o absolwentach techników. A co w przypadku uczniów zasadniczych szkół zawodowych?
– Im także system kształcenia zawodowego zapewnia możliwość dalszego rozwoju. Po ukończeniu zasadniczej szkoły zawodowej mogą kontynuować naukę w liceum ogólnokształcącym dla dorosłych od razu od drugiej klasy. A po ukończeniu liceum zdać maturę i podjąć studia. Mogą też podnosić kwalifikacje zawodowe do poziomu technika na kwalifikacyjnych kursach zawodowych. System zapewnia pełną drożność kształcenia i jednocześnie daje możliwość kontynuowania nauki w sposób elastyczny, dostosowany do indywidualnych potrzeb i możliwości konkretnej osoby.
• A zatem dziś nie można już straszyć dzieci „Nie ucz się, nie ucz, to pójdziesz do zawodówki”?
– Na pewno nie. Zresztą myślę, że gdyby ktoś spróbował młodego człowieka tak straszyć, zobaczyłby pełen politowania uśmiech. Młodzi ludzie widzą, jakie możliwości dają im szkoły zawodowe. Między innymi dlatego, że przeprowadziliśmy szeroką akcję promującą kształcenie zawodowe. W ogólnopolskich dziennikach ukazały się wkładki informujące w dostosowanej do młodego odbiorcy formie o tym, jakie możliwości daje wybór kształcenia zawodowego. W telewizji emitowany był spot promujący kształcenie zawodowe. Do szkół, do nauczycieli i uczniów, trafiły materiały informacyjne. Wcześniej mówiłem, że zmienia się wizerunek kształcenia zawodowego. To w dużej mierze zasługa akcji promocyjnej. Ale oczywiście nie tylko. Ważne jest także i to, że kształcenie zawodowe odpowiada na potrzeby rynku pracy, na przykład kształcąc w tzw. „zielonych zawodach”, czyli zawodach związanych z gospodarką przyjazną środowisku naturalnemu, takich jak technik urządzeń i systemów energetyki odnawialnej. Stworzony przez nas system pozwoli też absolwentom szkół zawodowych lepiej odnaleźć się na europejskim rynku pracy. Choćby dlatego, że w zawodach nauczanych w szkole wyodrębniliśmy kwalifikacje, co odpowiada idei Europejskich Ram Kwalifikacji i będzie współgrało z Polską Ramą Kwalifikacji. Absolwent szkoły po zdaniu egzaminów z wszystkich kwalifikacji otrzyma dyplom i suplement do tego dyplomu w języku angielskim. W suplemencie opisane są umiejętności zawodowe, które zdobył. W ten sposób dyplom, który posiada absolwent polskiej szkoły zawodowej jest w pełni zrozumiały dla pracodawcy w całej unii europejskiej. Ważne jest także i to, że zgodnie z panującymi w Europie tendencjami wzmocniliśmy kształcenie praktyczne. W zasadniczej szkole zawodowej na kształcenie praktyczne należy przeznaczyć nie mniej niż 60 proc. kształcenia zawodowego, w technikum 50 proc. Na egzaminach ze wszystkich kwalifikacji zdający musi wykonać zadanie praktyczne, a egzaminator ocenia końcowy efekt tego zadania, czyli konkretny wyrób.
• Dostosowanie kształcenia zawodowego do potrzeb rynku pracy, zgodność polskiego systemu kształcenia zawodowego z tendencjami panującymi w całej Europie – to wszystko już się dzieje. Czego, pana zdaniem potrzeba, by ten pozytywny trend się nie tylko utrzymał, ale dalej rozwijał?
– Przede wszystkim potrzebne jest ścisłe powiązanie szkolnictwa zawodowego z otoczeniem gospodarczym, ze pracodawcami i przedsiębiorcami. To się już dzieje. Wiele szkół zawodowych nawiązało współpracę z konkretnymi firmami, otwierane są klasy patronackie, pracodawcy fundują stypendia dla najlepszych uczniów. Ważne jest jednak, by ta współpraca pracodawców i szkół stała się czymś powszechnym. Parokrotnie mówiłem, że nowy system kształcenia zawodowego odpowiada na potrzeby rynku pracy. A to dlatego, że pracodawcy uczestniczyli na przykład w przygotowaniu podstawy programowej kształcenia w zawodach. Chcemy jednak, by ten udział pracodawców w systemie kształcenia zawodowego był jak najszerszy. Osobiście podczas spotkań ze środowiskiem pracodawców zachęcam ich, by włączyli się w kształcenia zawodowe. Chcemy, by pracodawcy razem ze szkołami opracowywali programy nauczania, zwłaszcza w zakresie kształcenia praktycznego, by czynnie uczestniczyli w tym kształceniu przyjmując u siebie uczniów na praktyki, by włączyli się w system egzaminowania, by wreszcie organizowali staże dla nauczycieli zawodu. Bardzo ważne jest, by zarówno uczniowie, jak i nauczyciele mieli możliwość poznania rzeczywistych warunków pracy w danym zawodzie. Tego im nie zapewni żaden, nawet najlepiej wyposażony warsztat szkolny, a jedynie konkretny zakład pracy.
• Czy pracodawcy są chętni do takiej współpracy?
– Tak, bo rozumieją, że nie ma lepszego sposobu zapewnienia sobie dobrego pracownika w przyszłości, jak włączenie się w proces kształcenia tego pracownika. Chcą mieć też wpływ na to, czego uczy się w konkretnych zawodach, bo to oni najlepiej wiedzą, jakie umiejętności przyszłych pracowników będą im potrzebne. Oczywiście, taka współpraca wymaga aktywnego udziału wszystkich zainteresowanych. Przekonujemy więc dyrektorów szkół, by nie obawiali się angażować we wspólne działania z pracodawcami. By te wspólne działania ułatwić, w nowej perspektywie finansowej 2014-2020 zaplanowaliśmy środki na rozwój współpracy szkół zawodowych z pracodawcami i na włączenie pracodawców w system kształcenia zawodowego.
Rozmawiał: Robert Matejuk