Tania energia dla wsi

To ceny energii w dużym stopniu zdecydują w najbliższych latach o przewadze konkurencyjnej naszej gospodarki. Stąd tak ważne jest inwestowanie w jej odnawialne źródła. Nie bez znaczenia jest to, że dają one nowe miejsca pracy. W Niemczech dzięki temu przybyło 200 tys. nowych miejsc pracy, za 10 lat będzie ich dwukrotnie więcej.

W Polsce w odnawialną energię inwestują duże przedsiębiorstwa, a powinniśmy pójść śladem zachodniego sąsiada i postawić na energetykę rozproszoną. Jest ona szansą zwłaszcza dla obszarów wiejskich. Paradoksalnie, ale ich zacofanie może ułatwić jej modernizację, gdyż pozwoli ominąć etapy rozwoju i skoczyć od razu na wyższy. Jak dotąd polityka energetyczna uwzględnia głównie potrzeby miast, a pomija wsi. A jest tam kilka milionów domów, 1,8 mln gospodarstw rolnych i mieszka 14 mln Polaków. – Oni też powinni stać się istotnymi graczami w naszym miksie energetycznym. To się opłaca nie tylko im, ale wszystkim. Szczególnie, że za kilkanaście lat mogą dotknąć nas niedobory mocy. Już teraz należy podjąć działania, by do tego nie doszło – uważa Sylwester Śmigielski, przewodniczący Forum Rozwoju Efektywnej Energii. Zgodnie z wymogami pakietu klimatyczno-energetycznego Polska powinna do 2017 r. zamknąć te elektrownie, które nie spełniają standardów środowiskowych. A dostarczają one prąd dla 1/3 ludności. Zdaniem ekspertów modernizacja energetyczna obszarów wiejskich jest warunkiem ich rozwoju. Wymaga jednak odrębnego podejścia i efektywnych mechanizmów wsparcia. Jednym ze sposobów na domknięcie bilansu energetycznego po 2015 r. jest rozwój tzw. małej energetyki, opartej na prosumentach, którzy produkują energię na własne potrzeby, a jej ewentualne nadwyżki sprzedają do sieci. Tylko 100 tys. gospodarstw rolnych może wyprodukować ze źródeł odnawialnych tyle mocy, ile wytwarza jeden blok energetyczny.

Szansą są odnawialne źródła

Dokładnie nie wiadomo, jakie jest zużycie energii elektrycznej na obszarach wiejskich. Dziś potrzeby rolnictwa to 6 proc. wszystkich mocy. Nie jest to duża, ale w produkcji rolnej prąd stanowi 12 proc. całkowitych kosztów, gdy średnio w Unii jest to 6 proc. A te koszty na skutek liberalizacji rynku energii będą cały czas rosły. Więcej za nią będą płacić ci odbiorcy, którzy mieszkają w dużej odległości od elektrowni. W tej grupie są właśnie mieszkańcy wsi. -Ich rachunki za prąd będą wtedy niższe, gdy rozwinie się mała energetyka. To się już dzieje, ale na niezbyt dużą skalę. Mamy około 200 tys. mikroinstalacji. Są to kolektory słoneczne, kotły na biomasę czy małe elektrownie wiatrowe, instalowane na dachach domów. Takich wiatraków pracuje 3 tys. ale tylko 20 sprzedaje prąd. Mogłoby więcej, ale przeszkodą są administracyjne bariery. By przyłączyć mikro źródło do sieci, trzeba spełnić takie same wymogi, jak jest to w przypadku uruchomienia bloku energetycznego w elektrowni. Nie da się ukryć, że jest to duża uciążliwość – zwraca uwagę Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytut Energetyki Odnawialnej. Ale nie jest to jedyna bariera. Rolnik, który chciałby sprzedawać prąd z własnego źródła, musi założyć działalność gospodarczą. Zrozumiałe są jego obawy, czy nie będzie wiązać się z tym konieczność przejścia z KRUS do ZUS, co nie jest dla niego korzystne. Obszary wiejskie różnią się od miejskich nie tylko ze względu na uboższą infrastrukturę, inna jest też sytuacja ekonomiczna i społeczna ich mieszkańców. To sprawia, że rozwiązania energetyczne muszą uwzględniać te uwarunkowania. Obok konwencjonalnych sieci, należy rozwijać pozyskiwanie prądu z odnawianych źródeł. Atutem są niskie koszty instalacji, wysoka wydajność i niska emisyjność.

Moc do pozyskania

W planach rozwoju energetyki jej odnawialne źródła muszą mieć znaczącą pozycję. I nie chodzi tylko o wymóg pakietu klimatyczno-energetycznego, który zobowiązuje kraje unijne do 20 proc. udziału OZE w ogólnym bilansie energetycznym. Ważne jest to, że mogą one znacząco uzupełnić wielkość mocy. A tych gospodarka będzie potrzebowała więcej niż dziś. Wprawdzie nie jesteśmy krajem, w którym hula wiatr i słońce nie praży u nas tak jak w Hiszpanii, ale to nie oznacza, że nie da się wykorzystać ich mocy. W 2011 r. w Wierzchosławicach uruchomiono pierwszą w Polsce tak dużą farmę fotowoltaiczną. W pierwszym roku funkcjonowania wyprodukowała około 1000 MWh prądu. Sprzedaż energii oraz uzyskanie za nią zielone certyfikaty przyniosły gminie 0,5 mln zł zysku. – W Polsce mamy 3 tys. gmin. Gdyby każda wybudowała elektrownię słoneczną o mocy 1 MW, dałoby to nam rozproszone źródło energii o mocy 3 tys. MW. Poprawiłoby to nasz bilans energetyczny. Gminy są w stanie to zrobić – przekonuje Wiesław Rajski, wójt Wierzchosławic .Energetyka ze źródeł odnawialnych wymaga wsparcia. Inwestycja w Wierzchosławicach była możliwa dzięki unijnym środkom, które pokryły połowę kosztów, a na wkład własny gmina dostała pożyczkę z WFOŚ.-Ci, którzy blokują rozwój energetyki rozproszonej szkodzą bezpieczeństwu energetycznemu kraju. Bez niej nie domkniemy bilansu. Obecnie budujemy dwa bloki gazowe we Włocławku i w Stalowej Woli oraz jeden blok węglowy w Kozienicach. Ich uruchomienie nie zaspokoi potrzeb. Niestety, ale dziś zakładanie mikroinstalacji odbywa się po partyzancku, a nie w sposób systemowy. To trzeba zmienić. Potrzebny jest też stabilny system wsparcia. Zdecydowanie lepsze jest rozwiązanie ministerstwa gospodarki, które chce, by obowiązywał on co 15 lat, niż to, co proponuje resort finansów, który forsuje, by granicznym terminem był 2020 r. – dowodzi prof. Krzysztof Żmijewski, sekretarz generalny społecznej rady ds. rozwoju gospodarki niskoemisyjnej.

Mała energetyka pobudzi rozwój

Zdaniem Bożeny Wróblewskiej, eksperta z Forum Rozwoju Efektywnej Energii, dywersyfikacja źródeł energii spowoduje spadek nakładów na energetykę systemową. By tak się stało, konieczny jest system wsparcia jej odnawialnych źródeł. Egzamin w innych krajach zdają instalacje hybrydowe. Są dość kosztowne, ale gdy dojdzie do efektu skali, te koszty spadną. Inwestowanie w małą energetykę wspiera NFOŚ i GW. – Ponad 400 mln zł wydaliśmy na spłaty kredytów, które pobrali właściciele gospodarstw domowych na instalacje kolektorów słonecznych. Dostępne są dopłaty do domów energooszczędnych i pasywnych. Finansujemy też przyłączenie do sieci. Do końca czerwca powinien być gotowy program pożyczek na mikroinstalacje – informuje Małgorzata Skucha, prezes NFOŚ i GW. Polska jest w trakcie formułowania najważniejszych aktów prawnych, które określą na wiele lat, jak będzie wyglądała energetyka w naszym kraju. Nadal istnieje szansa, że w tych rozstrzygnięciach uwzględnione zostaną potrzeby mieszkańców wsi, dla których mikroźródła są sposobem na niezależność, niższe rachunki za prąd i dodatkowe dochody. Przyjęcie tzw. dużego trójpaku – pakietu najważniejszych dla energetyki ustaw, wprowadzi tak potrzebne w tym sektorze regulacje. Jak zwraca uwagę dr Andrzej Hałasiewicz, ekspert ds. rozwoju obszarów wiejskich w Kancelarii Prezydenta, polska wieś może się rozwijać bez konieczności migracji jej mieszkańców do miast. Warunkiem jest powstawanie nowych miejsc pracy. Może je tworzyć między innymi energetyka rozproszona. Przykład Finlandii pokazuje, że jest to możliwe.

Teresa Hurkała


Zamów prenumeratę: zielonysztandar.com.pl/prenumerata
Cały tekst dostępny w wersji papierowej tygodnika Zielony Sztandar lub na platformach sprzedaży online



Podobne artykuły