Od trzech pokoleń rodzina Bombów z Budziwoja bada swoje dzieje. – Nie mamy czego wstydzić się i wypierać. Wręcz przeciwnie jesteśmy dumni ze swojego chłopskiego rodowodu – mówi inżynier Edward Bomba, zasłużony kronikarz rodu.
Z dokumentów i przekazów udało się ustalić, że ród „po mieczu” wywodzi się od pradziadów walecznych a dzieje rodu sięgają XIII wieku. Wtedy to pierwszy znany Bomba (jego nazwisko występuje w starych księgach parafialnych bazyliki pw. Św. Jakuba w Nysie) przybył na dwór tyczyński i wstąpił do drużyny rycerskiej, którą dowodził niejaki Budziwoj. Drużyna chroniła dobra tyczyńskie od wschodu, a że dobra te były majątkiem królewskim, to rycerze Budziwoja dostali od władców Rzeczypospolitej po 100 mórg ziemi i ich rodziny zwolnione zostały z odrabiania pańszczyzny.
Tę wolność od pańszczyzny dawni wojowie, a później kmiecie umiłowali sobie nade wszystko. Nic więc dziwnego, że gdy dobra tyczyńskie w XIX wieku objęli Wodziccy, którzy zmuszali kmieci z Budziwoja do odrabiania pańszczyzny, wybuchł bunt. Był to pamiętny 1846 roku i wtedy zginął Antoni Bomba. Zabity został przez austriackich dragonów. Miał 46 lat i był pierwszym znanym z imienia członkiem rodu. Kronikarze rodu obdarzyli go przydomkiem senior. Jego wnuk Antoni otrzymał miano juniora.
Poseł z Budziwoja
Antoni Bomba – junior, któremu przyszło żyć w latach 1868-1956 jest najbardziej znanym członkiem rodu.
To działacz ludowy, poseł na Sejm w Wiedniu i do Sejmu Krajowego we Lwowie.
Na zdjęciu z 1911 roku widzimy go w grupie posłów wybranych z listy PSL do austriackiej Rady Państwa. Poseł Antoni Bomba, zamożny gospodarz z Budziwoja, gospodarujący na 40 morgach dobrej ziemi stoi pierwszy od lewej. Absolwent gimnazjum, bywały w świecie, gdyż przez rok studiował we Lwowie na wydziale weterynarii, jest pewny siebie i ubrany elegancko. Buty z cholewami, na głowie kapelusz. Obok niego Mikołaj Rey, zwany czerwonym hrabią, który mimo swego arystokratycznego pochodzenia godził się na program i cele Stronnictwa Ludowego i uczciwie mu służył. Trzeci od lewej poseł hrabia Zygmunt Lasocki, niezwykle przyjacielski i uczynny, wierzący iż przyszłość Polski należy budować na ludzie, świadomym i zadowolonym. Obok hrabiego Lasockiego – Władysław Długosz, przemysłowiec, prezes Krajowego Towarzystwa Naftowego i prezes Rady Nadzorczej Powszechnego Banku Kredytowego. Wreszcie najbardziej znany nam wszystkim młody poseł Wincenty Witos, późniejszy trzykrotny premier, niekwestionowany przywódca chłopski. Wreszcie Włodzimierz Tetmajer, artysta, malarz, poeta i polityk ożeniony z chłopką z Bronowic. Ostatni licząc od lewej strony to Michał Jedynak, rolnik ze wsi Krzeszowice. Towarzystwo dostojne. Posłowie świadomi celów, którym mieli służyć. Do zdjęcia wszyscy ubrali się starannie. Oprócz Michała Jedynaka, rolnika z Krzeszowic, wszyscy pozostali w nakryciach głowy. Antoni Bomba w charakterystycznym kapeluszu i sukmanie podrzeszowskich kmieci interesuje nas najbardziej. Wiemy od jego wnuka, że studiów wprawdzie nie skończył, ale zetknął się z myślą postępową księdza Stanisława Stojałowskiego. Był ksiądz Stojałowski częstym gościem w Budziwoju i razem z Antonim Bombą chłopów okolicznych oświecał i uświadamiał konieczność organizowania się we własnym stronnictwie.
Według Edwarda Bomby to właśnie w domu jego dziadów odbył się pierwszy zjazd chłopski powiatu rzeszowskiego.
– Spotkania aktywistów chłopskich w Budziwoju, w domu Kotulów (Wawrzyniec Bomba ożenił się z Katarzyną z Kotulów) to zalążek ruchu ludowego. Tutaj właśnie tworzono zręby stronnictwa chłopskiego.
Edward Bomba, kronikarz rodu Bombów, o swoim dziadku mógłby mówić bez końca, ale my ograniczymy się do najważniejszych faktów. W czasie I wojny światowej Antoni Bomba organizował Strzelca w Budziwoju, z którego do I Brygady wyruszyło 22 ochotników. W czasie II wojny światowej został aresztowany przez Niemców i osadzony na zamku w Rzeszowie.
Po wyzwoleniu w latach 1944-1946 pełnił funkcję pierwszego starosty powiatu rzeszowskiego. W latach stalinowskich odsunął się od polityki.
I jeszcze jedna stara fotografia
Fotografia jest z 1928 roku. To synowie Antoniego Bomby-juniora, posła i działacza chłopskiego.
Pierwszy z lewej to najmłodszy syn Zbigniew, który został na gospodarstwie. Obok niego w mundurze kapitana Wojska Polskiego Władysław, najstarszy syn , który z I Kadrową walczył pod Krzywopłotami a potem w wojnie z Niemcami w 1939 roku. Mieczysław
absolwent historii starożytnej na Uniwersytecie we Lwowie, nauczyciel na Kresach i Kujawach, działacz ludowy. Aresztowany w 1943 roku przez gestapo przebywał w Oświęcimiu i Sachsenhausen. W 1945 roku pędzony do Dachau, został wyzwolony przez aliantów.
Ostatni po prawej to Kazimierz, absolwent weterynarii we Lwowie. Podczas wojny z narażeniem życia swojego i swoich bliskich ukrywał rodzinę żydowską, za co po latach odznaczony został Medalem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata. Po wojnie osiedlił się w Kędzierzynie Koźlu.
W drugim rzędzie od lewej stoją: Stanisław – rolnik, a w wolnym od pracy czasie muzyk w zespole Budziwojce. Nieco niższy w ciemnym garniturze to Jan, także rolnik, o którym więcej powiemy za chwilę.
Jego syn Edward skrupulatny kronikarz odnotowuje: w rodzie Bombów z pokolenia na pokolenie dominowały następujące cechy: umiłowanie Ojczyzny na pierwszym miejscu a potem dążność do osiągnięcia wysokiej sprawności fizycznej, a także wyrastania ponad przeciętność, pielęgnowanie tradycji rodzinnej oraz ochrona przekazów rodzinnych, umiłowanie działań na rzecz większej zbiorowości i pożytku wspólnego.
Kolejni przedstawiciele rodu o których do tej pory nie było mowy, a o których należy wspomnieć to: Wawrzyniec Bomba z Budziwoja, który udostępnił zagrodę swoją i swoje ogrody dla ćwiczeń ochotników ze Wschodniego Legionu ze Lwowa. U Bombów doskonali swe umiejętności wojskowe przed włączeniem do I Kadrowej.
Stanisław Paśko – syn Rozalii z domu Bomba walczył w legionach razem z generałem Sikorskim i przeszedł cały legionowy szlak, a po odzyskaniu przez Polskę niepodległości osiadł w sąsiedztwie majątku generała Sikorskiego w Inowrocławskiem.
Antoni Paśko – wnuk Rozalii z Bombów walczył w armii polskiej we Francji.
Paweł Borowiec – syn Józefy z Bombów walczył w I Dywizji Pancernej gen. Maczka. Po wojnie osiedlił się w Argentynie, gdzie działał w środowisku polonijnym.
Przeszłość to dziś
– O rodzinie Bombów reżim stalinowski nie zapomniał – opowiada dalej kronikarz rodu.
W 1952 roku za krytykę kolektywizacji i stanowczą odmowę oddania ziemi do „kołchozu” aresztowany został Jan Bomba, syn byłego posła do Sejmu Wiedeńskiego, ojciec kronikarza. W trakcie pobytu w więzieniu był szykanowany, stracił uzębienie, a po wyroku komisji specjalnej skierowany został do obozu pracy w Nowej Dębie. Wrócił do domu po 8 miesiącach pobytu w więzieniu na mocy amnestii po śmierci Stalina. W okresie pobytu w więzieniu dom Jana Bomby i cała jego rodzina była obserwowana i podsłuchiwana przez konfidentów UB. Szykany przeszły i na dzieci Jana Bomby. Musiały ciągle zmieniać pracę i miejsce stałego zamieszkiwania. Przez stosowanie utrudnień przez miejscowe władze i konfidentów żona Jana – Wiktoria popadła w ciężką chorobę i musiała leczyć się w szpitalu. Gospodarstwo popadło w długi i nastąpił jego upadek, zaś dzieci skazane na własną wegetację stały się przedmiotem szykan i ciągle żyły w niepewności o własną przyszłość, co odbiło się w późniejszym okresie na ich zdrowiu.
A dziś? We wsi Budziwój, która jest przedmieściem Rzeszowa żyją Bombowie i gospodarują na niewielkich już kawałkach ziemi. Rodzina rozproszyła się po kraju i po świecie – ale krewni, prawie 300 członków rodu, są ze sobą w kontakcie i planują spotkanie.
– Zapewne odbędzie się w Przemyślu, w hotelu „Pod Białym Orłem”, który prowadzą Wiktoria i Tadeusz Bombowie. I ja też tam będę – mówi inżynier Edward Bomba. zasłużony kronikarz rodu.
Barbara Olak
Fot. Archiwum Rodziny Bombów