To prawdziwa rewolucja w świecie nowinek technologicznych! Już od pewnego czasu na polskim rynku funkcjonuje aplikacja umożliwiająca zapłatę za zakupy za pośrednictwem telefonu komórkowego. Aby korzystać z tej formy płatności, wystarczy tylko zamówić odpowiedni model telefonu dostosowany do płatności zbliżeniowych.
Wejście na rynek technologiczny telefonów komórkowych było wyrokiem śmierci dla wielu przedmiotów codziennego użytku. Do historii przeszły telefony stacjonarne, zegarki, odtwarzacze muzyczne, aparaty fotograficzne, kamery wideo. Podobny los ma podzielić karta bankowa, która ma zostać wyparta przez komórki dostosowane do płatności zbliżeniowych. Bez wątpienia płatność za pośrednictwem smartfonów wkrótce będzie przodować na polskim rynku technologicznym. W tej chwili jest dostępnych już około 20 modeli telefonów, które wyposażone są w aplikację umożliwiającą płatność za dokonane zakupy.
Niektórzy mogą powiedzieć, że płacenie telefonem to przecież nic nowego. W pewnym sensie mają oni rację, gdyż za pomocą telefonu można przecież wejść na swoje konto bankowe (dzięki internetowi i bankowym systemom mobilnym) i zrobić przelew. Były też pierwsze podchody łączenia telefonu z kartami płatniczymi. Banki wydawały np. karty, które można było przykleić lub w formie specjalnej nakładki przyczepić do telefonu. To był ważny technologiczny krok, ale telefon i karta płatnicza nadal pozostawały oddzielnymi kwestiami. Teraz ma to się zmienić. To co banki i firmy telekomunikacyjne oferują klientom to całkowite powiązanie karty płatniczej z telefonem – połączenie karty SIM telefonu z czipem karty płatniczej, a precyzyjniej mówiąc, na kartę SIM wgrywane będą dane karty bankowej. Technologii nadano nazwę „NFC sim-centric”, w której do kontaktu między kartą bankową a czytnikiem wykorzystuje się fale radiowe.
Jak dokonać płatności?
Ofertę opartą na NFC sim-centric, czyli wspólnym nośniku dla telefonu i karty bankowej, wprowadziły mBank i Polbank we współpracy z T-Mobile i MasterCard. Pierwszy z nich udostępni kartę debetową, drugi – kredytową.
Jak to działa w praktyce? Przede wszystkim trzeba być abonentem sieci T-Mobile i mieć konto w mBanku lub kartę kredytową w Polbanku. Na kartę SIM zostają wówczas wgrane informacje o karcie bankowej. Klient będzie musiał też zainstalować na telefonie specjalną aplikację, potrzebną do obsługi karty kredytowej lub debetowej. Ponadto, może również służyć do integracji wielu innych komercyjnych usług. Nie ma tutaj żadnych technologicznych przeszkód, by telefon wchłonął np. komunikacyjną kartę miejską czy karty wstępu na stadiony, czyli wszelkie urządzenia opierające się na technologii bezstykowej..
Oczywiście kartą „wtopioną” w telefon nie wypłacimy pieniędzy z bankomatu, bo w Polsce nie ma jeszcze takich urządzeń. Nie zaszkodzi ,więc mieć w domu drugą standardową kartę, a tę w telefonie traktować jako dodatkową. Karta telefoniczno-bankowa posiada tzw. kod CVV2, dzięki czemu można ją używać do płatności w internecie.
Zalety zaletami, ale jakie są wady?
Zasadniczą kwestią w tej sprawie jest to, czy dokonywane w ten sposób płatności są w pełni bezpieczne? Spece od nowej technologii przekonują, że tak. Jeśli ktoś zaufał kartom zbliżeniowym, nie ma powodów, by nie ufać karcie w telefonie, gdyż zabezpieczenia są praktycznie te same. Karta bankowa zintegrowana jest z kartą SIM w telefonie, jednak informacje dotyczące transakcji nie są przekazywane do operatorów czy zapisywane w systemach telefonów. Płacenie za zakupy telefonem wyposażonym w kartę płatniczą nie różni się więc od transakcji zwykłą plastikową kartą z funkcją zbliżeniową. Telefonem zapłacimy bez względu na to, czy znajdujemy się w zasięgu sieci komórkowej, również zagranicą nie mając włączonego roamingu. Jednym z mankamentów w tym wszystkim jest bateria telefonu. Zmorą większości użytkowników jest często jej słaby poziom. W sytuacji, gdy ona padnie, karta bankowa stanie się bezużyteczna, co uniemożliwi nam dokonanie płatności za zrobione zakupy.
Oprócz tego, klienci będą mieć szczególnie pod górkę w sytuacji, jeśli zgubią telefon. Mimo, że nowa aplikacja polega na połączeniu usługi telekomunikacyjnej i bankowej, nie pomyślano o wspólnej procedurze zablokowania urządzenia. Formalnie klient zawiera dwie umowy: na świadczenie usług telekomunikacyjnych oraz bankowych. By nikt niepowołany nie zadzwonił z telefonu, będzie trzeba go zastrzec u operatora, by nikt nie zrobił zakupów na nasz koszt – kartę trzeba osobno zastrzec w banku. A zakupy da się zrobić bez problemu, bo płatności zbliżeniowe do 50 zł nie wymagają kodu PIN. Jak widać za tym wszystkim kryje się pewne ryzyko, dlatego decydując się na takie rozwiązanie, trzeba być szczególnie świadomym negatywnych konsekwencji.
Większość osób jest ciekawa, czy banki zdołają przekonać nas do nowego sposobu płacenia? Wyeliminowanie aparatów fotograficznych czy kamer wideo udaje się telefonom komórkowym bez problemu. To w końcu przydatne gadżety, których nie musimy oddzielnie kupować. Karta bankowa w telefonie to jednak nie to samo, gdyż stanowi klucz do naszych pieniędzy.