Rozmowa z Waldemarem PAWLAKIEM prezesem Polskiego Stronnictwa Ludowego, wicepremierem i ministrem gospodarki
Kto powinien wygrać na XI Kongresie?
Zwycięzcą Kongresu powinno być PSL i jedność naszego ugrupowania. Dzięki jedności, wygrywamy nawet w trudnych czasach. Nasz wspólny bilans jest dodatni, a PSL rozwija się w dobrym tempie. I to jest satysfakcjonujące.
Wziął pan sobie do serca słowa Wincentego Witosa, który głosił: Razem możecie dokonać cudów, osobno do niczego nie jesteście zdolni?
Buduję takie ugrupowanie, które jest zorganizowaną formą przyjaźni. W którym ceni się różnorodność osobowości i pomysłów, a razem realizuje się cele wspólnoty.
Przyjaźni?
Każdemu z nas potrzebne jest przecież poczucie przynależności, życzliwość i przyjaźń. Polityka ze swoimi zagrywkami, walką o władzę nie może być ważniejsza od codziennej koleżeńskiej życzliwości. Pielęgnowanie wspólnoty w naszej ludowej rodzinie było podstawą do odzyskania siły i znaczenia w polskiej polityce. U podstaw naszego działania zawsze była godność i podmiotowość człowieka, a w zbiorowym działaniu gospodarność na własnym i wspólnym. Przywrócenie poczucia wspólnoty jest niezmiernie ważne także dla Polski. Każdy człowiek, zwłaszcza słabszy czy nie ze swojej winy wykluczony powinien mieć szansę, żeby współuczestniczyć w życiu społecznym.
Ma pan wyjątkowe szczęście do misji bardzo ryzykownych. Zarówno wtedy, gdy został Pan prezesem PSL w 1991 r. jak i drugi raz – na początku 2005 sytuacja była tak trudna, że niewielu dawało PSL szanse na przetrwanie. Także minione lata prezesowania nie były łatwe dla Polski: ekonomiczny kryzys światowy, powodzie, katastrofa smoleńska. Jak to się stało, że mimo tak ewidentnie trudnych warunków działania udało się Panu wzmocnić PSL.
Nie ma magicznej formuły. Potrzebna jest ciężka, konsekwentna praca, dobre pomysły i działanie drużynowe. Powiem wprost: nigdy nie szukałem siły i pewności siebie poza sobą, czy poza moimi koleżankami i kolegami z ruchu ludowego. Razem jesteśmy zdolni do wielkich czynów.
A jak pan zapamiętał tę kadencję pańskiej prezesury?
Zaskoczyliśmy wszystkich, nawet siebie samych. Z dobrym rezultatem poradziliśmy sobie z wyborami: samorządowymi, parlamentarnymi i do Parlamentu Europejskiego. Obroniliśmy własną tożsamość i podmiotowość. Wygraliśmy z sondażami. Nauczyliśmy się staranniej niż inni przygotowywać sprawozdania finansowe, chociaż doskwierają nam niestety finansowe konsekwencje błędów księgowych sprzed lat. Jesteśmy po raz drugi z rzędu uczestnikiem koalicji rządowej. Dzięki dużemu wspólnemu wysiłkowi, ogromnej pracy i konsekwencji wielu działaczy centralnych i terenowych, udało się rozwiązać podstawowe problemy Stronnictwa i nadać mu większe znaczenie w kraju i poza jego granicami.
Skromnie powiedziane, bo media, które nie rozpieszczają PSL ujęły to tak. Rzeczpospolita: Największym sukcesem w polityce w 2010 roku jest wynik PSL w wyborach samorządowych. Super Express usytuował Pana w gronie zwycięzców 2010 roku i skomplementował: Waldemar Pawlak poprowadził ludowców do świetnego wyniku w wyborach samorządowych. Teraz chyba już nikt nie ma złudzeń kto rozdaje karty u ludowców. Polska The Times: Te wybory to zwycięstwo polityki Pawlaka, bo to on postawił twardo na tę koalicję, twardo ją utrzymywał. Gazeta Wyborcza: To najlepszy wynik partii w ostatnim 20-leciu.
Jako prezes PSL jestem zwolennikiem wykorzystania pełnego potencjału, autorytetu i aktywności tysięcy działaczy Stronnictwa. Wielkich batalii nie wygrywa jeden fighter, lecz działająca zespołowo armia ludzi. Najważniejsze, że wyborcy dostrzegli i docenili dobrą pracę samorządową PSL. Potwierdzili trafność oferty, że Człowiek jest najważniejszy w polityce. Że najistotniejsze powinny być potrzeby ludzi. Szczególnie cieszy nas, iż głosujący wyznaczyli mądry standard – postawili zadanie kontynuacji pracy dla ludzi. Jest to dla nas zadanie i obowiązek, który konsekwentnie będziemy realizować w gminach, powiatach i sejmikach województw. PSL współrządzi w kraju, we wszystkich województwach, w jednej trzeciej powiatów i w co trzeciej gminie.
A satysfakcjonuje pana wynik uzyskany przez PSL w wyborach parlamentarnych w 2011 roku?
PSL znalazło się wśród wygranych. Po czterech latach obecności w rządzie wyborcy obdarzyli nas ponownie zaufaniem. Liczyliśmy na jeszcze lepszy rezultat. Pamiętajmy jednak, że żaden rząd przed nami nie ubiegał się o przychylność społeczeństwa działając w tak trudnych warunkach kryzysu światowego i klęsk żywiołowych, które nawiedziły Polskę. Społeczeństwo polskie pozytywnie zweryfikowało koalicję Platformy z PSL. Dało jej mandat do ponownego utworzenia rządu. Bez PSL nie byłoby to możliwe. To osiągnięcie na miarę dwudziestolecia, nie tylko obecnego, ale też tego przedwojennego. Zdarzyło się tak pierwszy raz w historii polskiej demokracji.
Jak to się stało, że została przełamana ta zła passa? Przecież w ciągu ostatnich kilkunastu lat słowo koalicja dorobiło się czarnej legendy. Ci, którzy je tworzyli rozchodzili się z hukiem śmiertelnie obrażeni i skłóceni. Traciło na tym państwo i społeczeństwo. W obiegu społecznym kursowało słynne stopniowanie pojęcia „wróg”: wróg, wróg śmiertelny i koalicjant. Czym pan tłumaczy ten fenomen?
W mojej ocenie koalicja rządowa z udziałem PSL tworzy warunki na przywrócenie w Polsce właściwego znaczenia słowu „polityka” i daje Polakom poczucie bezpieczeństwa. Współpracujemy ze sobą lepiej niż jakakolwiek inna koalicja od 1989 r. Ta współpraca nie jest idealna, ale na pewno stanowi dobry wzorzec współdziałania. Warto było wyciągnąć wnioski z ostatnich kilkunastu lat. Praktyka polityczna osłabiania partnera koalicyjnego była katastrofalna dla wszystkich koalicji i jej uczestników. Przyjęliśmy wariant, że trzeba się uzupełniać i budować własną pozycję z korzyścią dla kraju, zamiast się zwalczać. Tworzymy ją, żeby móc realizować w dzisiejszych warunkach dobre rozwiązania społeczno-gospodarcze.
Dwukrotnie był pan premierem i po raz drugi w 2011 r. został wicepremierem. Jaki jest przepis na objęcie funkcji, które powierza się najlepszym?
Od pierwszego aż do ostatniego dnia, ciężka praca i rozwiązywanie trudnych spraw, na które nie ma prostych recept. Uczestniczę w polityce po to, żeby zmieniać na lepsze warunki funkcjonowania kraju i podnosić poziom życia mieszkańców. Jako ministrowi gospodarki szczególnie zależy mi na strategicznej przyjaźni państwa z przedsiębiorcami, gdyż to oni tworzą nowe miejsca pracy i pomnażają dobrobyt kraju.
Ma pan w sobie tyle samo optymizmu dziś, co wtedy, gdy w 2007 r. powstawała koalicja PO i PSL?
Posiadam jeszcze więcej realizmu. Realizm pozwala w działaniach łączyć to co możliwe z tym co konieczne. I tego będę się trzymał. To jest mój polityczny kompas.
Wielu znawców sceny politycznej twierdzi, iż bez pańskiego udziału i dobrych relacji z premierem Donaldem Tuskiem tej koalicji by nie było, a PSL siedziałoby zmarginalizowane w ławach opozycyjnych. Jak faktycznie kształtują się Pańskie relacje z Donaldem Tuskiem?
Oceniam je jako dobre. Myślę, że warto dyskutować o wszystkich sprawach, nawet tych najtrudniejszych i przedstawiać rzeczowe argumenty. Zachowujemy rozsądną równowagę. Pan premier i ja mamy rożne charaktery, dzięki czemu uzupełniamy się. W tym znaczeniu nasza komunikacja jest generalnie dobra i sprzyja koalicji.
Zauważa pan ze strony koalicjanta zakusy zdominowania PSL?
To niemożliwe. Nawet w trudnych warunkach umieliśmy obronić swoją podmiotowość i tożsamość.
A jednak, PSL bywa zaskakiwane publicznie ogłaszanymi, istotnymi propozycjami PO wcześniej z wami nie uzgadnianymi…
Pracujemy nad tym, żeby była lepsza komunikacja między naszymi ugrupowaniami.
Nie irytuje pana, że często pomysł zgłaszany przez PSL okazywał się pomysłem Platformy?
Rzeczywiście, zdarza się, że proponowane przez nas inicjatywy społeczno – gospodarcze początkowo nie są akceptowane przez kolegów z PO, ale później znajdują uznanie w szeregach Platformy.
Tak było z pańskim stanowczym stanowiskiem w sprawie tzw. opcji walutowych, czy też ze środkami finansowymi kierowanymi do nieefektywnych OFE. Skrócenie okresu przechowywania billingów z dwóch lat do 6 miesięcy też budziło początkowo niezadowolenie, ale niedługo potem znalazło się w rządowych propozycjach ministra z Platformy. Nie inaczej było z tzw. schetynówkami, które przecież powinny być „łopatówkami”, gdyż to poseł PSL Jan Łopata rozpoczął batalię o samorządowe drogi.
W pracach rządowych i parlamentarnych zgłaszamy dużo wartościowych inicjatyw. Cieszy nas, że jest to dostrzegane, a pewnie jeszcze bardziej byłoby satysfakcjonujące, żeby wszyscy o tym wiedzieli. Najważniejsze jednak, że dobre pomysły są realizowane z korzyścią na rzecz polskiego społeczeństwa.
Przesłanie PSL: stawiamy na normalność jest wciąż aktualne?
Tak. Skrajności przegrywają ponieważ więcej ludzi oczekuje szans na spokojny rozwój niż na wyniszczające wojny. W codziennym życiu ważniejsza jest kooperacja niż wojna. Podejście oparte na współpracy jest powszechniejsze i daje lepsze efekty. Kiedy mówimy własność: wiemy, że może koegzystować mieszana, prywatna, spółdzielcza, samorządowa, państwowa. Obok instytucji państwowych, musi być przestrzeń do działania także dla samorządu i organizacji pozarządowych. W zakresie relacji społecznych przenikające się wspólnoty ludzi, które chcą coś tworzyć i osiągać muszą kooperować i współpracować. W relacjach między ugrupowaniami konieczna jest, co podkreślamy, partnerska współpraca z korzyścią dla każdego, ale nie na każdych warunkach
Długo można wyliczać istotne dla kierowania Stronnictwem pańskie doświadczenia zdobyte w działalności politycznej, społecznej i zawodowej: premier rządu, wicepremier, minister, przewodniczący klubu parlamentarnego, poseł na Sejm, prezes OSP, strażak ochotnik, przedsiębiorca, działacz samorządowy, ekspert od nowoczesnych technologii, rolnik i nauczyciel, wieloletni prezes jednej z najstarszych organizacji politycznej. Jak pan je wykorzystuje?
Przede wszystkim do budowania dialogu, porozumienia i kompetencji. Chcę zaznaczyć, że i ja i środowisko PSL, mamy dużo doświadczeń, gdyż życie ciągle skłaniało nas do szukania kompromisu i porozumienia z różnymi partnerami – z silniejszymi i ze słabszymi. Posiadamy wiele doświadczeń w budowaniu działania integrującego różne pomysły. Podobnie, jak w wielkich korporacjach trzeba respektować dużą różnorodność, tak w państwie i społeczeństwie potrzebne jest miejsce, gdzie nie tylko elementy formalne, ustawy, prawa, Konstytucja, ale też elementy wspólnotowe całego społeczeństwa są bardzo ważne. Ważne dla mnie i dla PSL jest, żeby konstruować długofalowe, strategiczne wizje naszej polityki z korzyścią dla Polski i naszego społeczeństwa.
Jaką partią jest dziś PSL?
Nasze Stronnictwo spełnia wyjątkową rolę w kraju. Po wyborach samorządowych w 2010 r. jesteśmy 3. siłą na polskiej scenie politycznej. Mamy największą zdolność koalicyjną ze wszystkich ugrupowań. Stronnictwo jest dojrzałą, nowoczesną i doświadczoną partią. To PSL jest tak naprawdę tą partią, która już od lat stabilizuje bardzo rozkołysaną scenę polityczną – bez ludowców polityka w Polsce z pewnością byłaby bardziej nieobliczalna i gorsza dla ludzi. Nie jest łatwo uczestniczyć w koalicji z silnym partnerem. Jednak dzięki temu, że PSL współrządzi po raz drugi, to ma większe znaczenie i szerszą możliwość stawania po stronie najsłabszych grup, korygowania nazbyt liberalnych koncepcji. Dostrzegamy problemy zwykłych ludzi, szczególnie tych, którzy nie zyskali na przemianach w kraju po 1989 r. Polityków z innych ugrupowań dużo mniej interesuje, jak wielu Polaków czuje się odrzuconych.
W jakim kierunku rozwija się Stronnictwo?
Największym wyzwaniem Stronnictwa jest aktywne dostosowywanie się do zmian, jakie dokonują się w Polsce i w Europie. Współczesne zmiany społeczne, gospodarcze, technologiczne tworzą wielkie szanse przed Polską lokalną. Historia zatoczyła koło i dziś więcej możliwości daje rozproszone wytwarzanie energii czy nieograniczone możliwości rozwojowe stwarza komunikacja przez Internet. PSL jest liderem w Polsce lokalnej i razem podejmujemy te wyzwania. Najlepszym symbolem może być farma fotowoltaiczna w rodzinnej gminie Wincentego Witosa w Wierzchosławicach. To dodatkowe dochody dla lokalnej społeczności, czysta energia, miejsca pracy, niech to będzie drogowskaz, że czas przejść na zieloną stronę mocy. A przemiana PSL w ugrupowanie o charakterze ogólnopolskim już się dokonała, co widać chociażby po ofercie programowej adresowanej do różnych grup społecznych i zawodowych.
Teraz toczycie batalię o jak największe środki dla rolnictwa w budżecie Unii Europejskiej?
Tak. Przecież w interesie wszystkich polskich konsumentów i gospodarki leży, żeby korzystne warunki rozwoju uzyskało rolnictwo. Dopłaty do rolnictwa to ogromy zastrzyk pieniędzy dla całej polskiej gospodarki. Między innymi dzięki nim w kraju utrzymuje się wysoki popyt wewnętrzny. Zauważmy, jak zmieniła się wieś i rolnictwo oraz jak rozwinęła się przedsiębiorczość na obszarach wiejskich. Było to możliwe dzięki funduszom unijnym dostępnych w ramach Wspólnej Polityki Rolnej. Polska najbardziej w całej Unii korzysta z II filaru, z którego środki przeznaczane są na modernizację gospodarstw. W tych dziedzinach, za które PSL odpowiada w kontaktach z UE, udało się wypracować rozwiązania jasne, czytelne, sprawnie funkcjonujące. Transfer środków na dopłaty i modernizację odbywa się płynnie i rzeczywiście zmienia się poziom cywilizacyjny Polski gminnej. Proste zasady dostępu do środków europejskich oraz wsparcie krajowe wyłączone w Kopenhadze przez Prezesa PSL i Wicepremiera Jarosława Kalinowskiego to wielki sukces polskiej wsi. To piękny przykład skutecznego „wyciskania brukselki”. Dzięki temu dziś w 2012 roku w Polsce (ponad 1 033 zł na ha) jesteśmy już prawie na poziomie średnich dopłat do hektara w Unii Europejskiej (1064 zł na ha).
Jedni ustawę emerytalną zachwalają. Inni nie szczędzą jej słów krytyki. A gdzie pan się sytuuje w swoich ocenach?
Musimy wyprzedzać zagrożenia, wynikające z możliwości potencjalnego obniżenia ratingu Polski przez zagraniczny kapitał i związane z tym straty. A z drugiej strony trzeba wykorzystać szanse – utrzymanie wysokiego statusu Polski na międzynarodowych rynkach finansowych. W rezultacie pozwoli to na tańsze finansowanie polskiego długu publicznego
i tworzenie lepszych warunków do życia dla polskich rodzin. To był jeden z najważniejszych powodów przyjęcia tej reformy.
Co do tej reformy wniosło PSL?
Pozytywnie wpłynęliśmy na bieg wydarzeń. Nadaliśmy tej reformie zdecydowanie bardziej społeczny charakter. Dzięki nam nie ma przymusu pracy do 67 roku życia. Uzyskaliśmy rozwiązania prorodzinne i okresy przejściowe. Wywalczyliśmy m. in. możliwość wcześniejszego przejścia na emeryturę przez kobiety i mężczyzn. Do tego doszło jeszcze wsparcie dla matek zarówno na wsi jak i w mieście, które nie miały takiej pomocy. Uchroniliśmy także rolników przed pogorszeniem sytuacji w najbliższych latach.
Stronnictwo walczy też skutecznie w rządzie o rozwiązania prorodzinne…
Rząd przyjął pakiet ustaw, które mają ułatwić godzenie opieki nad dziećmi z pracą zawodową. Przyjęliśmy propozycje, które składają się na najbardziej rozbudowany w polskiej historii program opieki nad rodziną. Młody minister z PSL aktywnie realizuje politykę państwa skierowaną do polskich rodzin – wydłużenie urlopów rodzicielskich do roku czy znacznie większą dostępność do żłobków – to jego autorskie propozycje właśnie wcielane w życie. Aktywny jest też sam Klub Parlamentarny PSL – dzięki złożonej ustawie i walce o środki dla przedszkoli w przyszłorocznym budżecie państwa znalazło się 320 mln zł na wychowanie przedszkolne. Chcę podkreślić, że dzięki temu będą zasilone budżety samorządów.
Dzięki działaniom pańskiego ugrupowania sądy rejonowe pozostaną w obecnym kształcie i nie dojdzie do likwidacji 79 z nich w wyniku rozporządzenia ministra Gowina.
Prasa mówi, że obronienie sądów rejonowych przed likwidacją, to osiągnięcie PSL. My w Stronnictwie podkreślamy, że jest to przede wszystkim sukces Polski lokalnej. Uważam, że należy wzmacniać samorządy zamiast je osłabiać. PSL przede wszystkim będzie zabiegało o poprawę samorządowych finansów. Lepsza ich sytuacja dochodowa pozwoli na lepsze wypełnianie oczekiwań lokalnych społeczności. A to właśnie samorządy zmieniają na lepsze Polskę za wielkim miastem.
Pański resort podejmuje wiele starań, żeby utrzymać dobry klimat dla rozwoju przedsiębiorczości, wspierać działania eksportowe i dbać o tworzenie warunków do rozwoju gospodarczego. Czuje się Pan współautorem sukcesu polegającego na tym, że polska gospodarka stała się najlepiej rozwijającą się w Unii Europejskiej?
W ministerstwie gospodarki podejmujemy liczne działania leżące w kompetencji mojej i resortu a służące polskiej gospodarce. Jednak słowa uznania należą się przede wszystkim polskim przedsiębiorcom i pracownikom, którzy z pasją i pomysłowością dobrze radzą sobie w trudnych czasach. Polska gospodarka jest bardzo dynamiczna także dzięki Polakom, którzy wracając do kraju, przywożą nowe doświadczenia ze świata, z Europy. Z uznaniem odnoszę się też do pracy partnerów społecznych: pracodawców i związków zawodowych, gdyż dzięki dialogowi można było uruchomić propozycje z zakresu pakietu antykryzysowego. To jest nasze wspólne dzieło. Najważniejsze, aby to co udaje się osiągnąć w tych trudnych warunkach miało pozytywny wpływ na życie mieszkańców naszego kraju.
Klub Parlamentarny PSL apelował do Rady Polityki Pieniężnej o zdecydowane obniżenie stóp procentowych argumentując, że większość banków centralnych innych państw w obliczu kryzysu głęboko obniżyło stopy.
Szkoda, że Rada Polityki Pieniężnej obniżyła stopy procentowe ledwie o 0,25 pkt. proc. W interesie polskich przedsiębiorców, obywateli oraz całej naszej gospodarki byłoby podjęcie głębszych działań przez Radę Polityki Pieniężnej. To za mało, żeby umożliwić przedsiębiorcom zwiększenie aktywności gospodarczej, a także przyczynić się do ograniczenia obciążeń finansowych związanych z zaciągniętymi kredytami.
Przygotowany przez resort gospodarki projekt tzw. trzeciej ustawy deregulacyjnej trafi do dalszych prac w sejmowej komisji. Od dawna zmagał się pan z machiną biurokratyczną, żeby te rozwiązania weszły jak najszybciej w życie.
To bardzo ważny projekt ustawy. Skupia się na trzech obszarach: ograniczeniu zatorów płatniczych oraz poprawie płynności finansowej polskich przedsiębiorców, ograniczeniu obowiązków informacyjnych i – po trzecie – poprawie sprawności działania administracji państwowej w relacji z przedsiębiorcami. Zakłada on m.in. wprowadzenie dla małych firm możliwości kasowego rozliczania VAT, czyli płacenia podatku dopiero po uzyskaniu płatności za fakturę, co jest zmorą polskich firm i wiele z nich doprowadziło do bankructwa. Zależy mi, aby posłowie uchwalili ustawę do końca listopada, dzięki czemu mogłaby ona wejść w życie 1 stycznia 2013 r. a jej rozwiązania, w sposób istotny mogłyby pozytywnie wpływać na funkcjonowanie gospodarki w przyszłym roku.
Jest pan orędownikiem zasady pomocniczości. Dobrym przykładem praktycznego jej funkcjonowania na szczeblu ponad krajowym jest współpraca w ramach Unii Europejskiej. Tymczasem w Polsce znajomość tej zasady jest więcej niż skromna…
Myślę, że to już jednak się zmienia. Pomocniczość, która jest fundamentem państwa wspierającego, to w istocie nowa, lepsza, centrowa droga. Lepsza niż socjalizm, który nie wytrzymał próby czasu. Lepsza niż liberalizm, który właśnie bankrutuje. Liberałowie mówili: wolność ponad wszystko, a socjaliści twierdzili: równość ponad wszystko. Zwolennicy pomocniczości i państwa wspierającego podkreślają: człowiek ponad wszystko – i to jest ta strategiczna przewaga. W dzisiejszych czasach potrzebny jest taki model państwa, które nie przeszkadza aktywnym i zaradnym a nie pozostawia samym sobie najsłabszych. Zgodnie z zasadą pomocniczości państwo maksymalnie wykorzystuje zasoby aktywności społecznej. Nie uchyla się też od pomocy, ale pomoc kieruje głównie na wsparcie inicjatyw obywatelskich. Daje przysłowiową wędkę, a nie rybę.
Czego spodziewa się pan po Kongresie?
Na Kongresie zostanie nadany nowy kierunek aktywności PSL na nadchodzące lata. Żyjemy w czasach kiedy w Polsce lokalnej będzie więcej ciekawej przestrzeni do zagospodarowania. To wspaniałe perspektywy dla aktywnych liderów. To inicjatywy społeczne, to nowe możliwości dla energetyki rozproszonej, nowa jakość życia w przestrzeni blisko natury, to wspaniała przygoda i szansa dla nas wszystkich. Ludowcy są aktywni w wielu różnych środowiskach, interesuje ich wiele obszarów działania. A to oznacza, że dyskusja nie będzie ograniczać się tylko do spraw związanych z funkcjonowaniem rządu czy stanowieniem prawa przez parlament. Kongres daje wielką szansę na wzmocnienie Stronnictwa. Warto zabiegać o jak najlepsze i jak najsilniejsze PSL. PSL jest potrzebne ludziom, potrzebne Polsce. Razem stanowimy siłę zdolną do wprowadzania pozytywnych zmian w kraju i zapewnienia lepszej przyszłości społeczeństwu. Tę siłę i wspólnotę tworzy każdy z nas.
Dziękuję za rozmowę
Robert Matejuk