Jaki będzie przyszły rok dla polskiej gospodarki? Eksperci nie są jednomyślni. Jedni uważają, że będzie rozwijała się w tempie 2,2 proc., inni zaś, że wolniej. Nic jednak nie wskazuje na recesję, choć na pewno nie będzie to łatwy rok. Według Jana Łopaty, który reprezentuje Polskiego Stronnictwo Ludowe na Wiejskiej gospodarka w naszym kraju rozwija się, choć wolniej w porównaniu do innych państw. Tylko u nas przeczytacie wywiad z parlamentarzystą o tym, jak należy zaplanować budżet na trudne czasy.
• W projekcie budżetu na 2013 r. założono, że gospodarka będzie rosła w tempie 2,2 proc. PKB, inflacja spadnie do 2,7 proc., a deficyt nie przekroczy 35,6 mld zł. Dochody oszacowano na 299,4 mld zł, zaś wydatki na 335 mld zł. Jest to, więc kolejny budżet nastawiony na wzrost. Czy w świetle tego, co dzieje się w gospodarce nie są to założenia nazbyt optymistyczne?
– Uważam, że jest to budżet możliwy do wykonania. Niestety, sytuacja w światowej gospodarce jest mało stabilna. Nikt dziś nie jest w stanie przewidzieć, co może się w niej wydarzyć. A nasza gospodarka jest z nią ściśle powiązana. Odczuwa to, co się dzieje na rynkach finansowych jak i w realnej gospodarce unijnej, a zwłaszcza w niemieckiej, bo to tu lokujemy większość eksportu. Gdyby doszło do jakiegoś załamania, uderzyłoby to i w naszą gospodarkę i mogłyby być kłopoty z wykonaniem budżetu. Ale taki scenariusz wydaje się mało prawdopodobny.
• Jednak niektórzy ekonomiści ostrzegają, że w przyszłym roku polska gospodarka może wpaść w recesję.
– Owszem, niektórzy straszą, że Polska jest w wyjątkowo złej sytuacji, a wręcz stoi nad przepaścią. Nie wiem, skąd się bierze takie czarnowidztwo. A szerzenie takich wizji negatywnie wpływa na zachowania przedsiębiorców jak i konsumentów. Psychologia w biznesie ma ogromne znaczenie. Firmy mają ponad 200 mld zł na lokatach, a nie inwestują. Wynika to z lęku przed tym, co się może wydarzyć. Z kolei straszenie ludzi kryzysem każe im liczyć się z każdą wydawaną złotówką. Podsycanie takich nastrojów wśród przedsiębiorców jak i zwykłych obywateli nie służą gospodarce. Owszem, 2013 r. nie będzie łatwy, ale niewielki wzrost gospodarczy powinien nastąpić.
• W ostatnich latach to głównie wysoka konsumpcja napędzała gospodarkę. Polacy jednak zaczęli oszczędzać i mniej pieniędzy wydają na zakupy.
– Już w budżecie na 2012 przewidziano, że konsumpcja będzie słabła. Założono, że gospodarka będzie zwalniać. Stąd wzrost PKB określono na 2,5 proc. i takie też będzie wykonanie. Przypomnę, że nasz dochód narodowy tworzą głównie konsumpcja wewnętrzna, eksport oraz fundusze unijne. Niestety, dwa źródła zasilania słabną. Zmniejsza się bowiem konsumpcja wewnętrzna, kończą się też w 2013 r. środki unijne z obecnej perspektywy finansowej. A na uruchomienie funduszy z budżetu na lata 2014-2020 będziemy musieli trochę poczekać. Z kolei stosunkowo wysoka inflacja, zamrożenie płac w budżetówce zmniejszyły ilość pieniędzy w portfelach Polaków. Rośnie też bezrobocie, a wielu pracowników niepewnych jest zatrudnienia. Zwiększa się grupa tych, którzy coraz bardziej kontrolują swoje wydatki.
• Zostały podniesione podatki VAT, a wpływy z tego tytułu do kasy państwa spadają. Dlaczego tak się dzieje?
– Szczególnie, jeśli chodzi o 2012 r. nie wygląda to dobrze, gdyż mniejszy niż zakładano strumień pieniędzy z VAT wpływa do budżetu. Według wyjaśnień ministerstwa finansów wynika to z większego wypływu pieniędzy z państwowej kasy z odliczeń tego podatku przez przedsiębiorstwa i instytucje. Pokazuje to, że budżet bardziej niż przewidywano angażował się w te wypłaty, co spowodowało zmniejszenie zasilania podatkiem VAT. Od czerwca ta dynamika odliczeń zaczęła się zmniejszać, co powinno poprawić sytuację. Przedstawiciele resortu zapewniają też, że stale monitorowane jest, czy firmy nie „żerują” na odpisach VAT.
• Zapowiedziano podwyżkę akcyzy na papierosy. Do jakich granic można podnosić akcyzę, by nie spowodować rozwoju podziemia gospodarczego?
– W 2013 r. będzie podniesiona tylko akcyza na papierosy i tytoń. Nie przewiduje się podwyżki jej stawek na inne produkty. Wchodząc do UE, zobowiązaliśmy się do dostosowania się podatku akcyzowego na wyroby tytoniowe do poziomu unijnego. Sporo nam jeszcze do niego brakuje, a to oznacza, że papierosy będą sukcesywnie drożały. Jest pomysł, by obciążyć akcyzą także susz tytoniowy. Zauważono, że zaczęły powstawać przydomowe fabryczki, w których tnie się susz tytoniowy, przepuszcza przez gilzy i w ten sposób produkuje się papierosy na własne potrzeby. Mimo uszczelniania granic, nadal sporo papierosów przemyca się zza wschodnich granic. Można je dostać na każdym targowisku, nie tylko we wschodnich województwach, ale też i w stolicy. Zlikwidowanie przemytu nie jest możliwe, gdyż ludzie zawsze znajdą sposoby na przewiezienie towaru. Można, i trzeba to robić, ograniczać skalę tego procederu.
• Nadal problemem jest ustabilizowanie stanu finansów publicznych. Ponosimy spore koszty związane z obsługą długu. Udało się zbić deficyt budżetowy, lecz jest on ciągle wysoki – 35, 6 mld zł w 2013 r. Wprawdzie inne kraje unijne też toną w długach, ale dla nas ważny jest nasz kłopot. Jak z niego wyjść?
– Dług jak i deficyt budżetowy stanowią duże obciążenie dla finansów państwa. Jednak nie ma, jak chcieliby to widzieć niektórzy politycy, jakieś katastrofy. Obsługa długu zagranicznego kosztuje nas 43 mld zł. Jego wielkość nie jest „zasługą” obecnej ekipy rządzącej. On narastał od początku okresu transformacji. Dlatego, że konsumpcja cały czas była wyższa niż wytwarzany dochód narodowy. Ogromną rolę we wzroście długu publicznego odegrały i odgrywają (choć po zmniejszeniu składek już w mniejszym stopniu) Otwarte Fundusze Emerytalne. To swoiste odwrócone perpetuum mobile jest system rujnującym finanse państwa, co gorsze niezapewniającym emerytom wyższych świadczeń. Trzeba sukcesywnie rok po roku obniżać wielkość zadłużenia (już maleje jego relacja do PKB), ale nie wolno tego robić nazbyt raptownie, bo zamrozimy gospodarkę, co byłoby katastrofą. Przypomnę, że zostaliśmy zobligowani przez UE do zejścia z deficytu budżetowego do poziomu 3 proc. PKB. Dość dobrze wywiązujemy się z tego wymogu. Jednak poprawiając stan państwowych finansów, trzeba tak działać, by nie doprowadzić do zahamowania rozwoju gospodarczego.
Teresa Hurkała