Wysokie stężenie cholesterolu prowadzi do odkładania się na ścianach naczyń krwionośnych blaszek miażdżycowych. Jeśli się nawarstwią, mogą zablokować przepływ krwi, co kończy się zawałem serca lub udarem mózgu. Cholesterol powstaje głównie w wyniku metabolizmu tłuszczów zwierzęcych. Ograniczenie ich spożycia zmniejszy poziom złego, a zwiększy dobrego cholesterolu. Jednak to nie wystarczy. Konieczna jest taka zmiana diety, by na stałe utrzymać w ryzach stężenie cholesterolu. Najważniejsze, by była ona bogata w błonnik, który usuwa go z organizmu, łącząc się nim. Gdy w codziennym jadłospisie jest mało błonnika, aż 90 proc. cholesterolu jest wchłaniane przez przewód pokarmowy, skąd przedostaje się do krwi, gdzie odkłada się w naczyniach krwionośnych. Najwięcej błonnika jest w warzywach, owocach i w ziarnach zbóż. Powinniśmy codziennie je jeść, by stały się wymiataczami cholesterolu. Jego pogromcą są też orzechy (warto sięgać po jogurty z ziarnami zbóż i orzechami), czerwone wino i zielona herbata. Trzy filiżanki dziennie tego napoju nie tylko obniżą poziom złego cholesterolu i trójglicerydów, ale też podniosą stężenie dobrego cholesterolu. W menu nie może zabraknąć tłustych ryb. Zawierają kwasy omega-3, które poprawiają proporcje między dobrym złym cholesterolem. Ryby muszą pojawiać się na naszych stołach co najmniej dwa razy w tygodniu. W diecie należy ograniczyć spożycie słodyczy, białego pieczywa i skrobi, białka zwierzęcego oraz cukru. Ważna jest aktywność fizyczna. Już 30 minut spaceru dziennie zwiększa poziom dobrego cholesterolu we krwi i obniża stężenie trójglicerydów. Znaczenie ma też stres. Sprzyja on odkładaniu się blaszek miażdżycowych.
Pogromcy cholesterolu
Zamów prenumeratę: zielonysztandar.com.pl/prenumerata
Cały tekst dostępny w wersji papierowej tygodnika Zielony Sztandar lub na platformach sprzedaży online