Żywność – towar strategiczny

Co siódmy człowiek na świecie głoduje, chociaż współczesne rolnictwo z powodzeniem mogłoby wyżywić wszystkich mieszkańców naszego globu. Najgorsza sytuacja jest w krajach Afryki Subsaharyjskiej, dotkniętych wojnami domowymi. Niedożywienie dotyczy też wielu państw Azji Południowo-Wschodniej.

Media nie przynoszą dzisiaj obrazu ludzi konających z głodu, tak jak w czasie wielkiej suszy, która objęła obszary na południe od Sahary. Nie znaczy to jednak, że problem został rozwiązany. Z 7 mld mieszkańców Ziemi aż miliard głoduje. Tak dzieje się przede wszystkim w krajach Afryki i Azji. Wprawdzie na kontynencie azjatyckim jest to grupa liczniejsza, ale w Afryce Subsaharyjskiej na niedobory pożywienia cierpi co trzeci człowiek. Do katastrofy humanitarnej dochodzi wówczas, gdy w krajach z natury biednych zaczynają się zamieszki i walki plemienne. Przesiedlenie, gromadzenie się ludzi w obozach dla uchodźców skazuje ich na pomoc humanitarną, która nie zawsze może dotrzeć choćby dlatego, że jest rozgrabiana przez uzbrojone bandy. Tak dzieje się w Somalii czy w południowym Sudanie. Na pozór mniej dramatyczne, ale w istocie równie wyniszczające, jest inne oblicze głodu – to przewlekły, trwający latami niedobór składników niezbędnych do prawidłowego rozwoju organizmu. Ludzie nie umierają, nawet pracują. Żyją jednak znacznie krócej, a śmiertelność dzieci w ich rodzinach jest zastraszająco wysoka. Indie, które uporały się z problemem klęski głodu, wciąż nie dają sobie rady z biedą.

Z badań indyjskich lekarzy wynika, że trwałe niedożywienie jest udziałem miliona mieszkańców tego kraju. Dotyka ludzi z dzielnic nędzy wielkich miast, ale także rolników, zwłaszcza z niskich kast, formalnie zniesionych, lecz wciąż powodujących dyskryminację społeczną. Problemem jest tu nie tyle brak żywności, co brak środków na jej zakup. W wielu krajach afrykańskich, w których rolnicy byli samowystarczalni żywnościowo, dochodzi do upadku drobnych gospodarstw. Taki jest efekt włączenia ich światową gospodarkę. Na lokalnych rynkach drób czy soja z Brazylii, ryż z Tajlandii lub amerykańska kukurydza są tańsze od miejscowych produktów. Właściciele ziemi zadłużają się, tracą ją, przenoszą się do miast, powiększając szeregi mieszkańców slumsów. Lepsze grunty są w wielu krajach afrykańskich nabywane przez międzynarodowe koncerny, które zakładają tam plantacje roślin przemysłowych. Przykład Zimbabwe pokazuje, że równie niebezpieczne są procesy odwrotne. Żywiołowa reforma rolna, polegająca na rozdzieleniu ziemi uprawianej przez białych właścicieli dużych plantacji, doprowadziła kraj – eksportujący niegdyś wiele produktów rolnych – na krawędź głodu.

Mapa sytości i niedostatku

Nowym zjawiskiem w światowym handlu żywnością jest wzrost popytu na nią w krajach azjatyckich, wychodzących ze strefy ubóstwa. Rozwój gospodarczy Chin, Indii, a także Tajlandii i Indonezji sprawia, że ludzie, których dawniej nie było stać na większe zakupy, dziś są potencjalnymi konsumentami również droższej żywności z importu. Jeżeli Polsce udało się złagodzić skutki rosyjskiego embarga, to między innymi dzięki temu, że wykorzystaliśmy ten zwiększony popyt, wchodząc na rynki azjatyckie. Możliwości produkcyjne nowoczesnego rolnictwa pozwalają na wyżywienie wszystkich mieszkańców Ziemi. Problemem jest natomiast ubóstwo i wynikające z niego niedożywienie. Nie zlikwiduje się głodu bez bardziej sprawiedliwego zorganizowania światowej gospodarki. Jeszcze w latach 50. przed tzw. zieloną rewolucją twierdzono, że żywności będzie przybywać wolniej niż ludzi. Zmiany, jakie zaszły od tamtej pory na polach Europy, USA czy Kanady, ale także Indii, Pakistanu czy Tajlandii, unieważniły tamte ekspertyzy. Dzisiaj najwięksi producenci borykają się z problemem jej nadmiaru i koniecznością subsydiowania produkcji i eksportu. Tanie produkty na rynkach międzynarodowych ograniczają zaś możliwości rozwoju gospodarstw rolnych tam, gdzie rolnictwo jest najsłabsze. Co roku potwierdza się prawda, że ten, kto jest uzależniony od importu żywności płaci za to wysoką cenę. Mówiąc precyzyjnie – konsekwencje ponoszą najbiedniejsi mieszkańcy tych krajów. Nadal zapewnienie bezpieczeństwa żywnościowego swemu narodowi jest największym wyzwaniem ich rządów.

Wyniki czwartej edycji badania światowego indeksu bezpieczeństwa żywnościowego pokazują mapę dostatku i niedoboru pożywienia, niezbędnego do prawidłowego rozwoju człowieka. Badaniem objęto 109 krajów. Zostało przeprowadzone na zlecenie firmy DuPont. Indeks pozwala na bieżąco śledzić zmiany, która wpływają na bezpieczeństwo żywnościowe na świecie. Do jego opracowania wykorzystano dane ONZ, MFW, FAO, WHO oraz Banku Światowego. Pod uwagę wzięto 28 czynników, które mają wpływ na zaspokojenie potrzeb żywnościowych. Wśród tych czynników są tak oczywiste, jak dostęp do produktów spożywczych, ich jakość, poziom cen czy udział wydatków na żywność w budżetach domowych, ale też na pozór odległe, jak rozwój infrastruktury transportowej. – W ciągu roku bezpieczeństwo żywnościowe poprawiło się prawie w każdym regionie świata. Jest to efekt utrzymania się tendencji prorozwojowych oraz spadku cen żywności na rynkach międzynarodowych. Znaczenie miały też inwestycje rządowe w rolnictwo i w infrastrukturę, które zostały poczynione po gwałtownym skoku cen wielu produktów rolnych w latach 2007-2008 – ocenia Piotr Gill, dyrektor generalny DuPont Poland.

Czytaj więcej na e-wydaniu zielonego sztandaru:http://wydawnictwoludowe.embuk.pl/pub/zielony-sztandar-zielony-sztandar-22-28-lipca


Zamów prenumeratę: zielonysztandar.com.pl/prenumerata
Cały tekst dostępny w wersji papierowej tygodnika Zielony Sztandar lub na platformach sprzedaży online



Podobne artykuły